Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2015, 18:11   #2
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Wszystko musi mieć swój początek…

Stał na dziobie i wypatrywał brzegów wyspy będącej ich ostatnim przystankiem przed Grand Line. Pod nogami leżał worek z płótna marynarskiego z jego bagażem. Setsuno opierał na barku. Za jego plecami ekipa takich samych jak on… desperatów? Szaleńców? Pozbawionych wyobraźni idiotów? A może właśnie o zbyt wybujałej fantazji głupoli? Przecież świat, który chcą odkryć i w pewnym sensie sobie podporządkować jest olbrzymi! Król Piratów był jeden! A i tak go ścięto!
Tymczasem Yonko walczyli pomiędzy sobą o wpływy. Shichibukai jawnie nadużywali swoich uprawnień, nadal będąc postrachem uczciwych ludzi, tylko tym razem z wsparciem Światowego Rządu. Najodważniejsi z pozostałych piratów podskubywali resztki nie interesując się skalą ofiar i zniszczeń. Jakby tego było mało, nad nimi wszystkimi wisiała jeszcze Marynarka z swoją absurdalną ideologią Absolutnej Sprawiedliwości, która pozwalała im bez mrugnięcia okiem niszczyć całe wyspy za pomocą buster call.
Odwrócił się i spojrzał na swoją załogę. Był ich kapitanem i czuł odpowiedzialność z tym związaną. Powierzyli swoje losy w jego ręce. Pytanie brzmiało, czy będzie chciał ich w to światowe bagno zaprowadzić? Czego oni tam wszyscy tak w ogóle szukali?
Uśmiechnął się lekko. Oczywiście, że tak. Wejdą tam z butami rozpychając się łokciami i niech tylko ktoś spróbuje się im postawić. Będą walczyć do ostatniego tchu bo żadna siła na świecie nie jest w stanie zniszczyć tego co ich połączyło, co ich nakręca, co jest powodem ich obecności tutaj i uporu na twarzach – ich marzeń. Choć różne, pozornie nie pasujące, istnieją w każdym z nich.
Bo One Piece istnieje.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Westchnął i usiadł opierając się plecami o burtę. Wyciągnął z worka tubę z mapą i rozłożył ją sobie na kolanach. Jeśli wiatr się utrzyma, to mają dwa dni rejsu przed sobą. Tylko wypadałoby w pełni wykorzystać siły natury.
Poprawił krawat i powiedział oficjalnym tonem do Solvie.
- Pani bosman, wydaje mi się, że żagiel nie jest odpowiednio postawiony, proszę pogonić załogę by się tym zajęła – ledwo powstrzymał uśmiech wdzierający się na twarz. Zdawał sobie sprawę, jak dziewczyna będzie podchodzić do swoich nowych obowiązków, ale mimo wszystko był pewien swojej decyzji.
- Atamisu trzymaj ster tak jak do tej pory – rzekł w kierunku mechanika.
Jeszcze raz spojrzał na mapę. Wyspa Sandpit. Jej położenie były w tym momencie jedynymi informacjami jakie o niej miał. Porządny statek, który przetrwa podróż po Grand Line jest ich priorytetem. Cóż, już nie musiał działać solo i polegać tylko na swojej wiedzy.
- Słuchajcie – zwrócił się do ekipy – Zmierzamy na wyspę Sandpit. Jeśli ktoś ma jakieś informacje na temat tego skrawka lądu, niech się podzieli. Przed nami około dwa dni podróży.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline