Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2015, 20:45   #3
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Od chwili gdy wysiadł było widać, że
Tony
nie jest detektywem. Przystojny mężczyzna z modną fryzurą w skrojonym na miarę garniturze koloru piasku wyglądał zdecydowanie zbyt świeżo. Przypominał bardziej modela na wybiegu, niż policjanta.
I nim nie był. Ani detektywem, ani policjantem. Bo jakiż detektyw chodzi w z profesjonalnym aparatem fotograficznym zawieszonym na pasku na ramieniu. Jakiż policjant nie ma ubrania wybrzuszonego kaburą broni?
Cóż… łatwo było stwierdzić, że ten elegancik w szytym na miarę garniturze i w skórzanych drogich butach nie był policjantem.Tony Lebret był bowiem reporterem i obecność w tej ekipie zawdzięczał swemu wujowi, który postanowił dać szansę swe ambitnemu bratankowi.
Jako cywilnemu pomocnikowi.

Tony bowiem będąc reporterem miał już swego pracodawcę.Było to słynne paryskie “Le Figaro”, najstarszy dziennik we Francji i jeden z prestiżowych. Tony… nie był jednak w czołówce jego pracowników, a pisane przez niego artykuły dotąd nie pojawiały się na czołówkach tej gazety. Dlatego nikt z mundurowych nie kojarzył go z gazetą, no chyba że czytał kronikę towarzyską i interesował się plotkami ze świata celebrytów.
Mogło więc dziwić, że młody reporter zajmował się morderstwem, ale cóż… Tony miał ambicje pisać o czymś ambitniejszym, niż kto wylądował w łóżku znanej gwiazdy filmowej. A pierwszy krok ku temu zrobił ujawniając skandal korupcyjny w ratuszu. Apetyt zaś rośnie w miarę jedzenia, czyż nie?

Ale mało kto o tym wiedział. Tony był tym bratankiem Lebreta przyczepionym do ekipy. I dlatego starał się nie przeszkadzać prawdziwym detektywom. Skupił się na robieniu zdjęć i przyglądaniu się okolicy. Starał sobie wyobrazić tę napaść, tę śmierć… od której strony szła, jak została napadnięta?
Kto mógł to widzieć?
Bo świadkowie musieli jacyś być. Na rogu Montmartre’u i Wielkich Bulwarów otwarta kawiarnia, nocne lokale, taksówki…
Lebret zrobił i im zdjęcia. Tam też planował się rozejrzeć i rozpytać. Ktoś musiał coś wiedzieć. I może z chęcią o tym opowie, komuś kto nie wyglądał jak groźny pan detektyw wymachujący odznaką. Komuś takiemu jak Tony.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline