Ulli był mocno zawiedziony postawą kolegów. Przynajmniej po krasnoludzie spodziewał się czegoś więcej. Ale z drugiej strony czy słusznie? Nie mógł mieć za złe ze zwykłym ludziom, że przedkładali życie i pełny żołądek nad abstrakcyjne pojęcie honoru i przestrzeganie praw i zwyczajów obowiązujących w Imperium. Pokiwał więc tylko głową i z cierpką miną ruszył w swoją stronę. Miał w planie obejść wioskę i znaleźć drogę, szlak, lub chociażby ścieżkę, którą mieszkańcy wędrowali do większego miasta. Nawet najbardziej izolowane osady rzadko bywały w stu procentach samowystarczalne. Tu pewnie jest podobnie. Poza tym osadnicy jakoś musieli tu się dostać. Mimo poranionych stóp, wygłodzenia i ogólnego osłabienia był więc dobrej myśli.