Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2015, 12:11   #10
Vilir
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Orato uśmiechnął się szeroko. Po tak długim czasie zwlekania, w końcu opuszcza North Blue i rusza na Grand Line. Lubił co prawda swoje rodzime morze, tu się wychował i zawsze czuł lekki sentyment do wszystkiego co było z północy, ale czuł się szczęśliwy. Na ten moment czekał od ponad 20 lat, a teraz nie tylko wyruszał, lecz robił to w załodze pirackiej.
Chociaż bardziej przypominała ona zbiór indywidualności niż dobrze prosperujący zespół. Dziwny człowiek w masce, ryboludź siedzący przy burcie z wędką, pani bosman wydająca rozkazy, hałaśliwy chłopak, które je wykonuje, no i pan kapitan studiujący mapę North Blue. Ten ostatni wydawał się być najspokojniejszym z nowych towarzyszy Orato, co czyniło go zupełnie innym przywódcą piratów niż Ci, których jak dotąd spotykał mechanik. Chociaż może po prostu sytuacja, w której się znajdowali ich do tego zmuszała? W końcu ciężko być spokojnym gdy przychodzi po Ciebie łowca nagród. Paradoksalnie Orato maił teraz być po drugiej stronie tej sytuacji.

Poczuł się przez to lekko zmieszany, ale tylko na chwilę, bo poruszony został temat statku. Na samą myśl o nowym okręcie na twarzy mechanika pojawiła się radość. W końcu czeka go praca nad czymś innym niż swoją bazooką i meblami babci.

- Duży statek ciężej będzie ukraść, a nas jest tylko siódemka... - zwrócił się w stronę hałaśliwego chłopaka Orato, kątem oka dostrzegają jeszcze jednego członka załogi, chłopaka z czerwonymi oczami, którego wcześniej nie zauważył. Wprawiło go to w lekkie osłupienie, ale nie dał tego po sobie poznać. - Proponuję "wziąć" mniejszy statek, który siedem osób będzie w stanie opanować w trakcie sztormu. Poza tym jeśli zabierzemy duży okręt marynarki, to do samego Grand Line nie dadzą nam spokoju, ale decyzja należy do kapitana. - Skierował swój wzrok w stronę dowódcy i uśmiechnął się szeroko.
 
Vilir jest offline