Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2015, 11:27   #80
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
część 1...

Strata mistrza wbiła Suki w stagnację i apatię. Niełatwo było się pozbierać po takim wydarzeniu. Jej sensei wydawał się wszak wieczny i niepokonany. A jednak… ktoś go uśmiercił.
Próbowała zebrać się do kupy, próbowała zmusić do wstania z łóżka, ale… dopiero pukanie do drzwi wyrwało ją z tego stanu.
Niechętnie wróciła do rzeczywistości i zwlekła się z futonu z zamiarem podkradnięcia się do drzwi i sprawdzenia, kim jest niespodziewany gość. Leniwie zastanawiała się, czy w ogóle powinna ujawniać swoją obecność, przecież gospodyni nie było w domu… jednak ostatecznie ciekawość wzięła górę i bose stopy poprowadziły równie nieodziane ciało w stronę wizjera.
Po drugiej stronie drzwi stała zmartwiona Yumei i rozglądała się niepewnie po ogrodzie. Nerwowo przygryzając wargę ponownie zapukała w drzwi.
Zaskoczona Opal bez wahania otworzyła drzwi, dopiero na widok zdziwionej miny przyjaciółki przypominając sobie o swojej nagości.
- Wejdź, ja zaraz… - cofnęła się do łóżka i ściągnęła z niego narzutę, by zawinąć ją wokół piersi na kształt prowizorycznej sukienki - ...co Cię tu sprowadza?
- Shirako-san powiedziała, że może powinnam… że możesz być w kiepskim nastroju i potrzebować pomocy. - rzekła szeptem Cicha.
- Ja… - nieproszone łzy pojawiły się w oczach Suki. Pragnienie odbycia żałoby po mistrzu walczyło teraz o lepsze z uporczywym głosikiem przypominającym o obowiązkach. Życie toczyło się wszak dalej, a jeśli teraz zawiedzie… Hokuto-sama z pewnością nie będzie wyrozumiała.
- Ja… muszę teraz iść do Uptown… - słowa niosły ze sobą całe morze bólu, ciało Yozuki zadrżało od tłumionego szlochu - Shifu z pewnością... oczekiwałby… żebym okazała się… godna zaufania… profesjonalna… - spod opuszczonych powiek ciekły strumyczki łez - Ale to tak… boli…
- Dlatego ja tu jestem. - rzekła współczującym tonem Yumei, tuląc do siebie zapłakaną przyjaciółkę. - I pomogę z ubraniem, z makijażem, ze… wszystkim. Nie jesteś sama, Suki-chan.
- Och, Yumei-chan… - Opal rozszlochała się już na dobre czując, jak obecność przyjaciółki równocześnie rozbija ją na drobne kawałki i scala z powrotem. W tym momencie najbardziej na świecie pragnęła zostać w jej ramionach już na zawsze, kołysana biciem jej serca i szmerem oddechu… ale wiedziała, że nie może. Że musi być silna… dla mistrza Yoh. Nie zdoła się niczego dowiedzieć, nie mając dostępu do plotek… a gdzie ma je zdobyć jeśli nie w salonie masażu? Hokuto-sama z pewnością też będzie próbowała zdobyć informacje, przecież byli przyjaciółmi… jeśli Suki teraz ją zawiedzie, nie odzyska jej zaufania.
Musi być silna.
Determinacja uciszyła wreszcie szloch i wysuszyła łzy. Yozuka podniosła głowę i spojrzała czerwonymi od łez oczami w oczy Cichej.
- Dziękuję, że jesteś. - głos miała jeszcze zachrypnięty od szlochu, ale powoli odzyskiwała rezon - Pomóż mi znaleźć coś odpowiedniego do ubrania… tyle czasu zmarnowałam, że nie zdążę już do siebie. - poprosiła i uśmiechnęła się blado - Z resztą już sobie poradzę.
- Oczywiście… pomogę ci ze strojami. - odparła radośnie Yumei, głaszcząc Suki po głowie. Przyjrzała się bacznie jej obliczu .- I z makijażem też.
- Och… - Suki ruszyła do garderoby Urei, po drodze spoglądając na własne odbicie w wiszącym w korytarzu lustrze - ...jest gorzej, niż się spodziewałam. - skrzywiła się i westchnęła - Znasz na to jakieś sposoby? Urei-chan z pewnością jakieś zna, ale jej tu nie ma. A ja nigdy nie musiałam maskować śladów płaczu…
- Oczywiście... nic nie będzie widać. - zachichotała - ...nie takie rzeczy się tuszowało, lub robiło. - bo Cicha potrafiła za pomocą makijażu wykreować fałszywe siniaki i lima… jeśli były potrzebne. I ukrywać obrażenia, które czasem się jej zdarzały. Nie była tak zwinna jak Suki, niestety.
- Jesteś moim wybawieniem. - Opal cmoknęła przyjaciółkę w policzek i ruszyła na podbój garderoby Urei. Wiedziała już, że jest w niej pełno strojów, które mogłaby przeglądać i przymierzać przez cały tydzień i jeszcze nie miałaby dość, więc tylko przelotnie zerknęła na rząd barwnych kimon i szytych na ich wzór sukienek i zagłębiła się dalej, ku bardziej zachodnim strojom. Jednak to Cicha znalazła coś odpowiedniego. Po krótkich poszukiwaniach zaprezentowała Yozuce strój, w którym będzie wyglądała jak mieszkanka Uptown.

[MEDIA]http://img13.deviantart.net/b326/i/2012/092/b/0/victorian_lady_01_by_fatemodel-d4uo9b4.jpg[/MEDIA]

Odpowiedni makijaż i fryzura zmienią ją nie do poznania. Stanie się stuprocentową gaijin, w której nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się dopatrywał szpiega Triad…
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła… - Suki skinęła z uśmiechem głową, doceniając poszukiwawcze talenty Cichej i jeszcze raz przejrzała się w lustrze, krzywiąc nieznacznie.
- Muszę Cię jeszcze prosić, żebyś znalazła mi coś do założenia pod spód… ja muszę chociaż na chwilę wejść do wody… - przejechała dłonią po zmierzwionych włosach i westchnęła boleśnie, po czym zniknęła w łazience.
Tak jak obiecała, nie zajęło jej to dużo czasu. Świadoma konieczności pośpiechu już po kilku minutach wyszła, wyciskając mokre włosy w ręcznik. Pewnie nie zdążą jej wyschnąć zanim ruszy na spotkanie, ale słońce z pewnością szybko je wysuszy, utrwalając przy okazji fryzurę. Na fotelu czekała na nią Yumei, trzymająca w dłoniach komplet czarnej, koronkowej bielizny i gładkie, czarne pończoszki. Bez słowa podała je Suki, która w zamian oddała jej ręcznik, którym była owinięta i zaczęła się ubierać. Z lekką pomocą Cichej poszło jej szybko, tak samo jak upięcie włosów w luźny kok. Jedynie makijaż wydawał się wyzwaniem, jednak zręczne palce i talent Yumei błyskawicznie wyczarowały na twarzy Opal subtelne cienie, doskonale maskujące opornie znikające opuchnięcia pod oczami.
Nareszcie była gotowa…
Znalezione w szafie czarne trzewiki było nieco ciasne, ale Yozuka nie zamierzała zwracać uwagi na taką drobnostkę. Uśmiechnęła się lekko do swojego odbicia w lustrze i odwróciła do przyjaciółki, by uściskać ją z wdzięcznością.
- Jesteś cudotwórczynią. - orzekła wreszcie i spojrzała na zegarek - Mam dość czasu, by nie musieć biec. Życz mi szczęścia. - uśmiechnęła się do Cichej i ruszyła do drzwi.
- Powodzenia, Suki-chan. - rzekła cicho Yumei.


Wkomponowany w szereg podobnych sklepików “Salon z zapachami Raju” nie wyróżniał się niczym szczególnym. Niemniej niewątpliwie ta dyskrecja była zamierzona, bo drzwi do niego co chwila się otwierały i jakiś klient bądź klientka opuszczał lub wchodził do przybytku.
Opal po wejściu poczuła mieszankę egzotycznych i przyjemnych zapachów, bowiem Salon był po części perfumerią, po części przybytkiem oferującym masaże z aromaterapią. Tak przynajmniej oficjalnie tłumaczono te zabiegi.
A samą Suki wzięto za kolejną klientkę, więc szybko pojawiła się przy niej pracownica salonu.


- Czym mogę pomóc szanowna klientko? - zapytała niziutka kobieta z nienagannym wschodznim akcentem.
- Nie jestem klientką. - Suki uśmiechnęła się niej przyjaźnie - Jestem umówiona z madame Bowary. Mogłabyś mi wskazać drogę?
- A pani imię? - zapytała usłużnie sprzedawczyni, ruszając przodem i od czasu do czasu zerkając za siebie. Suki bez problemu dostrzegła ukryty w jej rękawie sztylet tanto. Jakaś nowicjuszka w tym fachu.
- Przekaż jej proszę ten list. - Opal wręczyła dziewczynie zalakowany pergamin od Hokuto, ponownie łagodnie się uśmiechając - Powinien wystarczyć.
- Hai… proszę za mną. - obie dotarły do dużych drzwi na piętrze, w które sprzedawczyni zapukała i po chwili znikła za nimi.
- Proszę wejść! - po chwili kobiecy głos krzyknął te słowa i Opal weszła do środka dużego gabinetu urządzonego w klasycznym stylu i na bogato, z obowiązkowo ciężkim dębowym biurkiem i wielkim regałem z książkami. Sama Lily Bowary również ubierała się w zachodnim stylu.


Zdecydowanie lubiła też przepych i… wiedziała, jak przyciągać uwagę do swych… atutów biznesowych. Jej pawia suknia świadczyła o bogactwie. Wysoko zaszła.
Gestem odprawiła sprzedawczynię i wskazała dłonią krzesło, mówiąc. - Masz moje szczere kondolencje z powodu ostatnich zdarzeń. Mistrz Yoh był mi znany i szanowałam go.
- Dziękuję, madame. - Suki usiadła na wskazanym miejscu, zachowując uprzejmy wyraz twarzy. Tylko w oczach odbił się ból, jeszcze zbyt świeży, by mogła go schować głęboko i zachować dla siebie.
- Jak pewnie zauważyłaś… mój salon oferuje zarówno zapachy, jak i ofertę terapeutyczną. Wbrew obiegowej opinii, nie jest to zamaskowany zamtuz. Moim pracownicom nie wolno się oddawać mężczyznom za pieniądze, bo to by było niemoralne i… - zaczęła wyjaśniać Lily. -... nieopłacalne na dłuższą metę. Natomiast nic nie poradzę na to, że zdarzają się tu romanse z wysoko postawionymi dżentelmenami i okazjonalnie damami. Nie jestem tyranem, prawda?
Uśmiechnęła się szelmowsko, dodając. - A że potem takie zakochane pracownice podsłuchają co nieco, albo zasugerują coś zupełnie przypadkiem swoim kochankom, to czy to moja wina? Wracając do ciebie… nie wyglądasz na kogoś, kto byłby odpowiednią osobą na masażystkę i… dobrze. Bowiem chcę cię uczynić yojimbo.
- Mnie…? Yojimbo…? - tego się dziewczyna zupełnie nie spodziewała - Hokuto-sama mówiła o masażach… - Suki odetchnęła głęboko, po czym uśmiechnęła się z zakłopotaniem, odruchowo zakładając luźny kosmyk za ucho - Przepraszam, zachowuję się dziś nieco… nieodpowiedzialnie. Więc… czego ode mnie oczekujesz, madame?
- To prawda. - zachichotała Lily i splotła dłonie razem. - Ale wykorzystywanie cię tylko do masażów, byłoby marnowaniem twojego potencjału. Oczywiście jeśli jesteś gotowa podjąć się masażu… to Hokuto-sama wspominała, że twoje place są zmysłowe i delikatne. Nie ośmielam się zgadywać, skąd ma takie informacje.
- Nie mam pojęcia. - Opal uśmiechnęła się pozornie niewinnie, choć przecież powinna być zaskoczona. Bo właściwie skąd wiedziała? - Zrobię to, co mi zlecisz, Lily-sama. - dziewczyna skłoniła lekko głowę, mimowolnie zerkając w dekolt pawiej sukni - Masaże, ochrona… każde zadanie wykonam najlepiej, jak potrafię.
- Domyślam się. Ponoć jesteś bardzo utalentowana. Jednak będą misje które będziesz musiała wykonać i misje, które będziesz mogła wykonać. Masaże będą należały do tej drugiej kategorii. - wymruczała zmysłowo Lily, muskając palcem piórka na swym dekolcie. - Dostaniesz wtedy nauczycielkę, która przekaże ci tajniki masażu. Poza tym… zaufani klienci mogą zamówić masaż terapeutyczny wprost do domu. Uptown zaś też potrafi być niebezpieczne, więc ktoś moje dziewczęta musi pilnować. Mógłby jakiś mężczyzna, ale… robiłoby to złe wrażenie. Natomiast kobieta o gaijińskiej urodzie ucięłaby wszystkie plotki, nieprawdaż? No… - przesunęła spojrzeniem po Suki. -... choć mogłaby wywołać kolejne.
- Ja…? Plotki…? - oczy Yozuki rozszerzyły się w zdziwieniu - Jakie plotki mogłaby wywołać zwykła gaijin, ochraniająca masażystki? - ręce grzecznie złożone na podołku napięły się nieznacznie, sprawiając, że gorset sukni uwypuklił jej piersi a luźna spódnica mocniej przywarła do ud, ukazując ich kształt.
- Nie wiem. Nie wiem. - mruknęła Bowary, spojrzeniem przesuwając po postaci Suki. Języczek kobiety przesunął się figlarnie między jej wargami. - Ale jestem bardzo ciekawa jakie się pojawią, bo pojawiają się zawsze. A ty?
Suki odpowiedziała jej figlarnym spojrzeniem i wzruszyła ramionami, powodując lekkie falowanie biustu nie do końca usztywnionego gorsetem - Plotki pojawiają się zawsze i wszędzie… a ja lubię znać te, które mówią o mnie. Czasami można się dowiedzieć o sobie bardzo ciekawych rzeczy. - zachichotała.
- Jestem pewna, że takie plotki z pewnością w końcu dotrą do twego… uszka. - mruknęła zmysłowo Lily i splotła palce razem. - A wracając do innych tematów. Otrzymasz pokój dla siebie w tym budynku i współlokatorkę także. Nie mogę ciebie przecież zmuszać, żebyś każdego dnia przebywała taki spory kawałek drogi między Uptown a Downtown. Poza tym… myślę, że tydzień wolnego na żałobę i sprawy związane z pogrzebem ci wystarczą, Yozuka-san?
- Tak, Lily-sama. Na żałobę i pogrzeb wystarczą. Dziękuję za wyrozumiałość. - ulotny odbłysk stali w oczach był dobitnym dowodem na to, że z pewnością pogrzeb nie zakończy całej sprawy… ale też Suki nie zamierzała odrzucać oferty pracy dla zemsty. Wręcz przeciwnie, liczyła na to, że mimo wszystko uda jej się zebrać jakieś plotki, które jej pomogą w rozwiązaniu zagadki śmierci mistrza Yoh.
- Czy coś jeszcze powinnam wiedzieć? - uprzejmy uśmiech nie sięgnął oczu, w których odbijały się wciąż emocje związane z wypadkami poprzedniego dnia - Jaki strój będzie mnie obowiązywał? I… kiedy mogę zacząć się uczyć masażu? - przy ostatnim pytaniu wyraz jej twarzy zmienił się nieznacznie na nieco… dwuznaczny. Mimo żałoby Opal nadal pozostawała sobą.
- Nad wyraz intrygująca z ciebie kobieta, Yozuka-san. Co do stroju… cóż… będzie zależny od sytuacji i roli, jaką przyjdzie ci zagrać. Odpowiedni stroje mamy przygotowane, tylko ostatnie przymiarki i gotowe. - odparła z uśmiechem Lilly, sięgając po stojący na biurku wewnętrzny telefon. - Tosako-chan, zjaw się u mnie natychmiast.
Nie minęło parę minut, a do pokoju ktoś zapukał, a potem drzwi się otworzyły i stanęła w nich niziutka kobietka o stroju odbiegającym daleko od orientalnego.


Dziewczyna skłoniła się z szacunkiem swej pracodawczyni i z zaciekawieniem spojrzała na siedzącą Suki.
- To jest Imagawa Tosako. Będzie cię uczyła sztuki masażu i zna wszelkie zakamarki tego budynku. - wyjaśniła madame Bowary. - Tosako moja droga, to Yozuka Suki, o której ci wspominałam.
- Miło cię poznać Yozuka-san. - rzekła Tosako.
- I mnie również, Imagawa-san, miło Cię poznać. - odpowiedziała uprzejmie Opal, po czym zwróciła się na powrót do swej nowej pracodawczyni - Czy jestem Ci jeszcze do czegoś potrzebna, Bowary-sama?
- Nie... zostawiam cię w zwinnych paluszkach mojej podwładnej. - rzekła dwuznacznym tonem Lily. - Mnie zaś wzywają inne obowiązki. Witam w moim Salonie, Suki-chan.
- Dziękuję, madame. - Yozuka wstała i ukłoniła się Lily, po czym odwróciła się do Tosako z wyrazem uprzejmego oczekiwania na twarzy.
- Chodźmy więc. - rzekła Tosako przepuszczając Suki pierwszą, a gdy już były na korytarzu spytała. - To od czego chcesz zacząć?
- Od obejrzenia budynku. - Suki uśmiechnęła się lekko i mrugnęła porozumiewawczo - Nie chciałabym się tu błąkać po korytarzach jak przyjdę do pracy.
- To trochę zajmie… To wbrew pozorom spory budynek. Ogólnie można go podzielić na sklep, na piwnicę z salami do masażu, magazyny z tyłu, palarnie ziół o których oficjalnie nic nie wiemy oraz gabinet pani Bowary i część mieszkalną. Zacznijmy od sklepu. - Tosako ruszyła pierwsza i wkrótce znalazły się na parterze. Ruszyły przez sklep, a Tosako informowała gdzie prowadzą poszczególne drzwi. Następnie dotarły na zaplecze, w którym stały fiolki z kolorowymi płynami.
- To podręczny magazyn, tu trafiają pachnidła przeznaczone na codzienną sprzedaż. - wyjaśniła Tosako.
Suki skinęła głową, rozglądając się ciekawie. Nie miała problemów z zapamiętaniem rozkładu pomieszczeń i zapamiętaniem informacji, których udzielała jej jej przewodniczka.
- Jaką pracodawczynią jest madame Bowary? - zapytała pozornie obojętnie Opal, przeglądając etykiety kolorowych pachnideł i ciekawie wąchając unoszące się na zapleczu zapachy.
- Zajętą. Wyjątkowo zajętą. W końcu reprezentuje ważne osoby i organizacje. Poza tym dość przyjazną i miłą, acz wymagającą czasami. - wyjaśniła Tosako, przyglądając się zachowaniu Opal.
- Tylko czasami? - roześmiała się lekko Suki, odwracając się do Imagawy - Mogłabym tu spędzić resztę dnia, ale nie chcę Ci zabierać czasu więc może zwiedzimy teraz sale do masażu? Jak zamierzasz mnie uczyć? Na kimś...? Na mnie...? Na sobie…? - zgadywała wesoło.
- Na kimś i na tobie. Musisz poznać jakie wrażenie sprawia masaż, zanim sama się go nauczysz. Masaż leczniczy czy… - przerwała, przyglądając się badawczo Suki. -... czy specjalny?
- Z pewnością specjalny… cokolwiek to znaczy. - Opal uśmiechnęła się radośnie, w oczach pojawiły jej się łobuzerskie ogniki. Domyślała się, co to takiego “masaż specjalny” - Chociaż leczniczy też by się przydał. Lubię się uczyć nowych rzeczy. - stwierdziła pogodnie.
- Specjalne służą do pobudzenia ciała i zmysłów. Ale zaczniemy od najłatwiejszego... relaksacyjnego. - rzekła Tosako ruszając przodem. Znów przeszły przez sklep i zeszły do podziemnych salek. Przypominały one małe jaskinie, choć z pewnością były sztuczne. Niemniej panował w nich miły chłodek. Na środku salki stał duży kamienny podest. Z boku zaś parawan osłaniający kącik do przebierania się. Zaś tuż przy samym podeście… stało kilka kolorowych fiolek. Tosako zdjęła rękawiczki i ruszyła ku fiolkom mówiąc do Suki. - Rozbierz się, tam za parawanem jest szlafrok. Jakie zapachy lubisz?
- Słodkie. - dobiegło zza parawanu, skąd słychać też było odgłosy zdejmowania ubrań i ciche przekleństwa dotyczące przede wszystkim gorsetu, ale też wiązań sukni… Opal nie przypuszczała, że będzie się rozbierać a w ubieraniu pomagała jej Yumei…
- Jaśmin… może być? Czy wolisz konwalię? - dopytywała się się Tosako szykując stolik. Sama zdjęła już także marynarkę, by zyskać większą możliwość ruchów. - A może coś oryginalnego… orchideę?
- Orchidea brzmi całkiem zachęcająco. - Suki wyszła zza parawanu ubrana w szlafrok i uśmiechnęła się psotnie do swej nauczycielki - Właściwie to po co mi ten szlafrok?
- Hmmm… dobre pytanie. Zazwyczaj dla początkujących osób się go stosuje, żeby powoli oswoili się z nagością przy masażystce. Twierdzisz, że tobie niepotrzebny? - mruknęła z psotnym uśmieszkiem Tosako. Po czy wskazała na stolik… - Usiądź na nim na razie… co prawda nie jest to pozycja w jakiej się masuje, ale dzięki temu zobaczysz, a nie tylko poczujesz.
A gdy Suki usiadła, Tosako klęknęła przed nią i dłońmi ujęła jej stopę.
-To niedoceniana część ciała… twarda z jednej strony… ale i delikatna zarazem. Tu kryje się wiele czułych punktów, które wpływają na całe ciało. - tłumaczyła Tosako masując delikatnie stopę Suki, drobnymi i delikatnymi paluszkami. Uciskała kciukiem podeszwę stopy, trochę mocniej, ale i tak przyjemnie.
- Skąd wiesz, które punkty uciskać i jak mocno? - Opal zamierzała wyjść z tego masażu przynajmniej mądrzejsza, bo o relaksie po śmierci mistrza jakoś nie mogła myśleć. Wydawał się… niewłaściwy.
- Z tablic… z których się uczyłam, a potem bardziej z praktyki. - wzruszyła ramionami Tosako. - Po dziesiątym i dwudziestym ciele... nabierzesz wprawy.
Zmieniła stopę na drugą i pieszczotami placów zmuszała ciało Suki do rozluźnienia nieco mięśni. - A ty? Co wiesz o swoim ciele? Albo o ciałach innych osób?
- Zwykle to, co im się podoba. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko - Dlaczego nie pokazujesz mi tablic, tylko od razu przeszłaś do praktyki? - zapytała niewinnie.
- Może chciałam znaleźć pretekst by cię rozebrać? - zażartowała Tosako, po czym przypomniała mentorskim tonem. - Najpierw musisz poczuć jakie doznania masz wywołać, a potem dopiero uczyć się jak to zrobić. Tablice też będą. Nie martw się.
- Nie martwię. Nie przepadam za teorią… - westchnęła smętnie Suki - Ale w praktyce jestem całkiem niezła. Podobno. - zachichotała.
- Tak? To co według ciebie podoba się memu ciału? - zapytała retorycznie Tosako, wodząc dłońmi po łydce blondynki, która musiała przyznać, że ów dotyk jest bardzo przyjemny. Nic dziwnego, że masaże tutaj były tak popularne. Aż chciało się oddać swe ciało w te delikatne palce.
- Nigdy nie zgaduję w ciemno… mogę mieć swoje podejrzenia, ale zawsze je weryfikuję. Sprawdzam reakcje na to co robię i dopiero na tej podstawie wyrabiam sobie opinię. - mruknęła Opal, z zaskoczeniem stwierdzając, że masaż faktycznie ją rozluźnia i relaksuje - Chociaż u Ciebie zaryzykowałabym na początek nieco mocniejsze… bodźce. - skąd ten pomysł? Tak czuła… Masażystka była niezwykle delikatna i zwiewna, ale coś w niej aż iskrzyło… Ciężko było nazwać to inaczej, niż intuicją. A ta podpowiadała Suki, że Tosako tylko na zewnątrz jest taka grzeczna i delikatna.
- Szczęśliwy traf. - zaczerwieniła się na policzkach Tosako i na moment jej palce zaczęły się mylić. Ale po chwili wróciła do masowania ciała Suki, uśmiechając się nieco ironicznie. - Wiesz, że oprócz masażu może ci przyjść uwiedzenie kogoś? I to subtelnie… poprzez zgrywanie niewiniątka. Tak by biedny frajer nie zdołał się zorientować, że jest manipulowany.
- Och… jakież to podłe… - Yozuka jedną dłoń przytknęła do serca, drugą do ust, jej biust zafalował we wzburzonym oddechu. A potem pochyliła się lekko, wciąż trzymając dłoń na sercu i tym samym nie pozwalając rozejść się połom szlafroka, ale drugą dłonią przykryła na chwilę palce Tosako i spoglądając jej głęboko w oczy szepnęła niemal bez tchu - ...jesteśmy okrutne… - jednak w źrenicach Opal zamigotała piorunująca mieszanka bezczelności, psotnego rozbawienia i pożądania… dokładnie zaprzeczająca jej słowom.
Jednak ta chwila trwała ledwie ułamki sekund, po czym do spojrzenia blondynki wróciła niewinność i nawet lekkie zażenowanie. Ale czy na pewno?
Zaskoczona przez chwilę tą sytuacją Tosako przyglądała się obliczu Opal wyraźnie nie wiedząc co myśleć. W końcu wstała, a jej palce wsunęły się pod jedwabny szlafroczek Suki. Obie dłonie błądziły po udach blondynki, każda po jednym z nich. Masażystka uśmiechnęła się ironicznie i westchnęła. - Bo cię w nocy zwiążę w ramach kary, za takie dowcipy.
W jej oczach też igrały iskierki pożądania i rozbawienia. Jakież więc to miały być więzy?
- A miałaś być także yojimbo dla naszych dziewcząt. Taka niewzbudzająca poczucia zagrożenia i niewidzialna niemal. To chyba był błąd. Bo na pewno trudno nie zwracać na ciebie uwagi. - zachichotała.
- Cóż… potrafię być niewidzialna… - Suki pochyliła się lekko, by musnąć ustami wargi Tosako, a potem niespodziewanie skubnąć zębami dolną i znów pocałować delikatnie - ...jeśli chcę.
- Ale chyba nie lubisz… co? - mruknęła zmysłowo po tym pocałunku Tosako i jej zwinne paluszki sięgnęły głębiej pod szlafrok i wymacały czułe miejsce dziewczyny między jej udami. Delikatnie i z wprawą jej wyjątkowo czułe opuszki palców bezwstydnie i z premedytacją muskały jej punkcik rozkoszy.
- Może ci trzeba będzie znaleźć także inne zajęcie. Jak dobrze sobie radzisz z tańcem… na rurze? - zapytała, nie przerywając pieszczot.
- Nie wiem, nie próbowałam jeszcze… ale tańczyć potrafię, więc z tym też powinnam sobie poradzić. - nie odrywając spojrzenia od oczu Imagawy Suki rozchyliła uda i lekko naparła na jej palce, prowokując do silniejszego “masażu”.
- Czy w tym momencie przechodzimy do nauki masażu specjalnego…? - zapytała zmysłowo, bezwstydnie rozwiązując pasek szlafroczka i pozwalając mu się rozchylić na piersiach.
- Powiedzmy, że przetestuję twoją cierpliwość… zobaczymy, jak długo wytrzymasz mój dotyk. - mruknęła masażystka sięgając ustami do piersi i muskając zaczepnie języczkiem skórę biustu “Opal”. Jej palce zaś mocniej zaczęły pieścić ów delikatny zakątek, choć w tym dotyku nadal była duża delikatność.
- Uważam po prostu, że naszemu lokalowi przyda się jakaś dodatkowa rozrywka. A ty masz potencjał na gwiazdę. - mruczała Tosako, obejmując ustami szczyt jednej z piersi blondynki.
- Nie chcę ćwiczyć cierpliwości… - westchnęła Suki, zupełnie zsuwając z ramion jedwab szlafroka i bez skrępowania oddając się w ręce masażystki - Ogień, który rozpalisz… będziesz musiała ugasić… pamiętaj o tym… - ostrzegła ze zmysłowym pomrukiem, wplatając palce jednej dłoni we włosy Tosako a drugą ręką podpierając się za plecami dla wygody.
- Zgoda… - wymruczała Tosako, nadal pobudzając wrażliwe obszary podbrzusza Suki delikatnymi muśnięciami palców. Była bardzo dobra w tym “masażu”, Yozuka musiała jej to przyznać. Niemniej jej usta wielbiące pocałunkami dumnie wypięte piersi blondynki, również były przyjemne. - Ciekawe, czy nasza szefowa zgodzi się na mój pomysł.
- Nie dowiemy się... dopóki jej go nie... przedstawisz… - wymruczała Opal, rozkoszując się pieszczotami i rzeczywiście zapominając o wszystkich troskach, zatracając się w tej chwili. Podświadomie chcąc, by to trwało jak najdłużej, broniła się przed ostateczną pochwałą umiejętności masażystki, usiłując jak najbardziej odwlec moment spełnienia.
Nie było to łatwe zadanie, gdy ciało drżało pod każdym muśnięciem palców Tosako, gdy wiło się zmysłowo i prężyło pod pocałunkami masażystki. Ta zaś nie spieszyła się, korzystając z sytuacji do pieszczenia Suki i poznawania jej intymnego zakątka. - Trzeba będzie znaleźć dla ciebie odpowiedni strój… pewnie jeden z tych zamorskich kostiumów… z piórami do gubienia. Takie tańce to… ponoć… sensacja na starym kontynencie.
- Koniecznie muszę to… zobaczyć… jeśli nawet… sama… nie będę… tańczyć… - ciężko było zebrać myśli i ubrać je w słowa, a potem jeszcze je wypowiedzieć. Tosako była znakomitą znawczynią ciał i mimo, że nie robiła tego, co Suki lubiła najbardziej… swoją delikatnością urzekła ją znacznie mocniej…
Dopiero po dłuższej chwili Opal zrozumiała, kogo przypomina jej masażystka i to wspomnienie przyjaciółki doprowadziło ją do niespodziewanego spełnienia.
Zaskoczona, przyciągnęła do swych ust wargi kochanki, by pocałować je mocno, namiętnie i zachłannie. A potem jęknęła ni to władczo, ni błagalnie - Jeszcze…
- Jesteś bardzo zachłanna… - mruknęła Tosako osuwając się dół. Swą drogę znaczyła pocałunkami, najpierw poniżej piersi, potem wzdłuż brzucha, następnie jej języczek przez chwilę zatrzymał się na jej punkciku rozkoszy, choć cel Tosako był jasny… owe wrota kobiecości, które wręcz szykowały się do podbicia.
- Biorę od życia… co mi daje… - jęknęła w odpowiedzi Opal, głaszcząc Tosako po włosach lekko drżącą dłonią - Póki trwa… - bezgłośne łzy spłynęły jej po policzkach, jednak masażystka nie miała możliwości ich dostrzeżenia… jej “uczennica” powiem przyciągnęła ją do siebie, domagając się zaspokojenia i ugaszenia trawiącego ją ognia.
Tosako już nic nie mówiła. Powoli pieściła rozgrzane wewnętrznym ogniem wnętrze Suki i zapoznawała się z miękkością jej ciała. Jej wijący się języczek, trącał czułe i namiętne struny w ciele “Opal” przyspieszając gwałtownie jej oddech, aż do głośnego spełnienia. Ciało Suki wygięło się w łuk, naprężyło… głośny jęk wyrwał się z gardła blondynki. A Tosako nadal klęcząc spoglądała na to z satysfakcją na obliczu.
Yozuka przez chwilę oddychała tylko szybko, aż wreszcie zamruczała i przeciągnęła się jak zadowolona kotka.
- Jeśli tak mają wyglądać nasze lekcje to ja się chętnie pouczę wszystkiego czego tylko mogę. - zachichotała - Masz ochotę na mały rewanż?
- Jesteś nienasycona… - westchnęła Tosako wstając i zerkając na piersi Suki bezczelnie odsłonięte i przyciągające wzrok. Westchnęła cicho. - Eeech… jestem słaba, skoro chyba mam ochotę sprawdzić twe… talenty.
- Każdy ma prawo do przyjemności. Dlaczego uważasz to za przejaw słabości? - zaciekawiła się Opal.
- Bo to nie czas i miejsce, bym ulegała własnym kaprysom. Jakiż to afront dla mej samokontroli, którą się tak chlubię. - westchnęła Tosako zerkając w bok, ale krągłości prezentowane przez Suki szybko znów przykuły jej spojrzenie.
- Mogę Ci pomóc w utrzymaniu tej samokontroli, skoro jest dla Ciebie taka ważna… - Opal wzruszyła ramionami i rozmyślnie powoli sięgnęła za siebie po porzucony tam szlafroczek z wyraźnym zamiarem zakrycia swych tak trudnych do przezwyciężenia pokus.
- Najpierw powinnam poznać pokusy, przed którymi się będę bronić… nieprawdaż? - skapitulowała Tosako.
- A dlaczego zamierzasz się bronić? - blondynka zamarła w pół ruchu i wpatrzyła się ciekawie w masażystkę - I przed czym dokładnie?
- Sprawdziłam cię Yozuka-san… wedle informacji dochodzących z naszej dzielnicy, jesteś materiałem na pierwszorzędną kusicielkę. - odparła Tosako wodząc palcami po udach dziewczyny. - A to czyni wielce niebezpiecznym kwiatuszkiem… twój zapach może oszołomić.
- A nie boisz się, że jeśli poznasz mnie bliżej i bardziej… wpadniesz w moje sidła? - Suki uśmiechnęła się nieco bezczelnie i nieco psotnie zarazem, zamykając dłonie Tosako w swoich - Czasem lepiej nie znać zagrożenia, by móc się lepiej przed nim bronić.
- To prawda... a poza tym… jeszcze będą okazje, skoro mam cię uczyć masażu. I widzę, że masz ochotę na poznanie każdej z technik. - uśmiechnęła się krzywo Tosako. - A gotowaś uwieść każdego z premedytacją? Nawet gnoma, czy krasnoluda?
- Nie wiem, nie próbowałam jeszcze. Ale mogę spróbować. - uśmiechnęła się beztrosko Opal, delikatnie masując uwięzione w swych palcach dłonie - A Ty nie powiedziałaś mi jeszcze, dlaczego chcesz się przede mną bronić. Aż tak straszna jestem? Takie o mnie krążą legendy? - roześmiała się - Nikomu krzywdy nie robię… jeśli nie jest moim wrogiem, oczywiście. A i wrogów traktuję różnie, bo nie każdy “wróg” jest prawdziwym wrogiem… - przekrzywiła lekko głowę, wciąż ciekawie przyglądając się twarzy Tosako, na której pojawiały się i znikały różne emocje - Dlaczego więc?
- Legendy? Nie… Opinia Hokuto-sama brzmiała… utalentowana, otwarta na doświadczenia kochanka, nie do ujarzmienia i o ogromnym apetycie. I bardzo… ładna. - usta Tosako zbliżały się z każdym słowem coraz bliżej do warg Suki, wreszcie przy ostatnim się zetknęły w delikatnym i czułym pocałunku.- Bardzo celna opinia.
Przyglądając się spod półprzymkniętych oczu, Tosako dodała. - W przypadku półorków… to kwestia gustu estetycznego. Góra mięśni czasami przysłania niezbyt ładne oblicze. W przypadku niziołków i gnomów… trzeba umieć podejść do sprawy bez uprzedzeń. Gnomy i niziołki są łatwe. Cechuje ich ciekawość. Krasnoludy wymagają… dużo podchodów. Ale potrafią wynagrodzić ten trud.
- Wszystkiego można się nauczyć… - usta Suki znów zetknęły się z wargami masażystki w kolejnym, rozmyślnie delikatnym pocałunku. Blondynka panowała nad sobą, wyraźnie ciekawa sprzecznych emocji targających Imagawą. Nie przypuszczała, że masażystka będzie miała aż tak dużo wątpliwości na koniec, choć na początku to ona wydawała się panować nad sytuacją. A może to była tylko gra? Tosako była przecież uwodzicielką… ale ona też. Jeszcze chwila cierpliwości z pewnością nie zaszkodzi.
- Więc.. jakiż to mały rewanż planowałaś? - zamruczała Tosako stykając się czołem z Suki i spoglądając jej w oczy. - Choć nie… nic nie mów. Może lepiej odłóżmy to na inną okazję. Delektujmy się czekaniem i fantazjami. Będę zresztą musiała wysłać pewien list i skontaktować się z pewnym gnomem, który z pewnością będzie zainteresowany znajomością z tak otwartą na nowe doświadczenia kobietą. Zresztą będzie to bardzo przydatna dla ciebie znajomość zważywszy, jakie jest jego nazwisko.
- Więc… przygotuję niespodziankę dla Ciebie. - figlarne spojrzenie Opal utkwiło w oczach Imagawy, ale jej dłonie wreszcie sięgnęły za siebie i okryły jej piersi jedwabną materią szlafroczka - A jakie nazwisko nosi gnom i dlaczego miałby być dla mnie przydatny?
- Cycione oczywiście. Gasparo Cycione… nie jest co prawda wysoko w hierarchii rodziny, ale ma wiele zalet i kontakty. Staramy się by zawsze myślał miło o naszym przybytku, z wielu powodów. Dostarcza nam niektórych zapachów i jest pomostem między nami a rodziną Cycione. - mruknęła Tosako nadal muskając uda Suki delikatnie palcami. - I bardzo miłym gnomem.
- Wspaniale… - uśmiechnęła się słodko blondynka - ...więc będzie to mój pierwszy klient? - rozmyślnie ignorowała pieszczotę palców Tosako, skupiając się na konkretniejszym temacie.
- Hmmm… tak. Może być. Jestem pewna, że nasza szefowa się zgodzi. Wieczorem więc przygotuj się na spotkanie z nim. Oczywiście… jeśli się zgodzisz. Bo póki co masz wolną rękę w związku z żałobą. - mruknęła Tosako, grzecznie jedynie delektujac się jedwabistą skórą ud Suki pod swymi palcami.
- Jeden wieczór mogę poświęcić. - spojrzenie Opal stwardniało na wspomnienie żałoby - Taka znajomość jest tego warta. Skąd jednak wiesz, że zgodzi się na dzisiejszy wieczór?
- Znasz mężczyznę, który odmówiłby spotkania się z tobą? - zapytała żartobliwie Tosako i wzruszając ramionami dodała. - Gasparo jest przyjacielem naszego przybytku, więc z pewnością ulegnie pokusie poznania najnowszego kwiatu w kolekcji pani Bowary.
- Podpowiesz mi, co lubi? Czy mam się zdać wyłącznie na własną intuicję? - nieco zaczepnie zapytała Suki, zastanawiając się już, jakimi przydatnymi dla niej informacjami może dysponować gnom i jak je z niego wyciągnąć, żeby nie zepsuć reputacji salonowi - W co się ubrać, jak traktować… rozumiem, że to nie będzie masaż? Bo póki co mam marne o nim pojęcie…
- Ubierz się kusząco, a co do tego co lubi gnom… to najlepiej sama to odkryj. - zachichotała Tosako i mruknęła zmysłowo. - Jedyne co musisz zrobić, to kusić go. Niech mu się wydaje, że cię uwiódł. Połechtaj nieco jego męskie ego.
- Mężczyźni należą do dwóch kategorii: zdobywców i uwodzicieli. Jeśli się na mnie nie rzuci od wejścia, to znaczy, że należy do tej drugiej grupy. - mruknęła filozoficznie Opal i zamyśliła się na chwilę - Która właściwie jest godzina? Ile mam czasu do spotkania?
- Koło czternastej… spotkanie będzie o dwudziestej. - uśmiechnęła się Tosako i odstąpiła od Suki tylko po to, by z sakiewki przy pasku wyjąć klucz z zawieszką z numerem “15”. - To twój nowy pokój, na razie pusty… ale wkrótce dołączy do ciebie współlokatorka.
- Dziękuję. Zaprowadzisz mnie? - Suki zeskoczyła ze stolika i odebrała kluczyk z rąk masażystki - Muszę się ubierać na drogę? - zapytała niewinnie.
- Możesz nie ubierać, acz… ja nie pójdę z tobą. Obawiam się, że mogłabym wtedy nie wyjść z twojego pokoiku. A mam jeszcze inne sprawy na głowie. - zażartowała Tosako dając delikatnego klapsa w pupę blondynki.
- Ale nie pokazałaś mi jeszcze części mieszkalnej… chociaż pokaż, w której części budynku się znajduje. - Opal skierowała się za parawan, by zebrać swoje ubrania - Poza tym, nie zamierzam Cię zaciągać do pokoju, póki nie mam przy sobie obiecanej niespodzianki. - mruknęła wesoło.
- Zgoda… jesteś twardą negocjatorką. - westchnęła Imagawa, w końcu dając za wygraną. I ruszyły obie razem. Najpierw wychodząc z pomieszczenia, a potem znów kierując się na górę. Szlafrok jaki nosiła Suki, jedwabny i czerwony... budził ciekawość tym bardziej, że podkreślał kształty Opal i pobudzał wyobraźnię. Nic dziwnego, że dziewczyna czuła na sobie oburzone spojrzenia klientek… i zachwycone spojrzenia bywalców i niektórych bywalczyń tego przybytku. Wkrótce obie dotarły na tyły przybytku, do długiego korytarza z zakręconymi w spiralę schodami na końcu. Wzdłuż korytarza były rozmieszczone drzwi. Z początku dość rzadko, potem gęściej.
- Moje mają numer jeden. - rzekła Tosako i wskazała na schody. - Twoje są na piętrze.
- Trafię już dalej sama i... - cmoknęła swą przewodniczkę w policzek - ...zapamiętam. - mruknęła zmysłowo, po czym ruszyła miękko wgłąb korytarza, nie oglądając się więcej za siebie.
Tosako przyglądała się temu przez chwilę, a potem wstąpiła szybkim krokiem do swego pokoju. Z jakiegoś powodu chciała się tam szybko znaleźć. O tej porze część mieszkalna była pusta. Pracownice przybytku były z pewnością zajęte. Niemniej Suki bez problemu znalazła swój pokoik, dość duży nawet. Dwa przeciwległe łóżka w zachodnim stylu, łazienka w stylu wschodnim, podobnie jak bibeloty na ścianach i parawan pokryty malowanymi tuszem znakami. No i szafy… pełne strojów zarówno wschodnich, jak i zachodnich... ale też kilka specjalistycznych. Frywolna pokojówka sąsiadowała z kostiumem ninja przeznaczonym na nocne wyprawy. Był też strój policjantki mogący z pewnością służyć do frywolnych zabaw, ale nie z tego powodu został tu umieszczony. Suknie w większości służyły ku kuszeniu, ale parę strojów robotnic… zapewne miało ukryć Suki w tłumie. No i był strój o męskim kroju, z męskim kapeluszem i melonikiem, oraz z kaburami na ręczne kusze. Strój yojimbo zapewne. Do tego buty w pudełkach i dodatki ukryte w nocnej szafce… wszystkie na miarę.
- Hmmm… nieźle. - mruknęła do siebie Opal, dokładnie przyglądając się zawartości szafy. Strój w którym przyszła także powiesiła starannie, po czym ruszyła do łazienki, by po raz kolejny tego dnia wziąć kąpiel, tym razem dłuższą. I pomyśleć. Miała dość dużo czasu by zdążyć zejść do Azjatown i dać znać Urei i Yumei, że wszystko poszło dobrze, a także by zacząć organizować pogrzeb. Kusiło ją, by położyć się w łóżku i po prostu przespać pozostały czas, ale doskonale wiedziała, że to nie jest dobre rozwiązanie. Musi zacisnąć zęby i zacząć działać bo inaczej zaprzepaści daną jej szansę. A na to nie mogła sobie pozwolić.
Dlatego też nie przedłużała kąpieli, zamiast tego ruszając na podbój szafy ze strojami i na chybił-trafił sięgnęła po jedną z sukni, by nie tracić czasu na wybieranie.
Wybrała suknię… odpowiednią w miarę na sytuację, w jakiej się znalazła. Biały kolor żałoby i krój, który nie czynił jej wyzywającą jak pozostałe suknie w kolekcji.


Przy tym nadal pozwalała na rozpalenie ognia w lędźwiach mężczyzn. Suki uśmiechnęła się na widok tej sukni na sobie. Była pewna, że Kirumasu “Dziki Kot” Yensei nie oparł by się jej, gdyby przyszła do niego w tym stroju. Nadal jednak była to suknia na tyle przyzwoita, by nie wywoływać otwartego zgorszenia… jak inne szatki z kolekcji znajdującej się w szafie.
Po chwili grzebania w szafce nocnej, Opal zdecydowała się na pasujące kolorem koronkowe majteczki i niemal niewidoczne pończochy a z szuflady wyciągnęła delikatny i prosty srebrzyście połyskujący łańcuszek, który zawiesiła sobie na szyi. Do tego kremowa sakiewka zawieszona w talii i buciki na obcasie w pasującym kolorze… i gotowe. Długie włosy związała na karku w luźny węzeł a makijaż zrobiony przez Cichą wciąż nie wymagał poprawki i pasował idealnie do całości.
Pora wziąć się do roboty.
Najpierw Urei, potem Yumei… poprosi ją o towarzystwo, gdy będzie szła do świątyni, by zamówić stos pogrzebowy. Nie była pewna, czy sama zdoła nad sobą zapanować na tyle, by sensownie wszystko załatwić i wrócić na czas do Uptown. A to ostatnie było ważne, o czym wciąż sobie przypominała.

 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline