Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2015, 21:25   #110
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Post pisany współnie z Ravanesh

Czysta pościel. Chwila odprężenia. To był taki błogi stan. W takiej pościeli lądowała ostatnio z… Krisem. Cała sielanka prysła gdy z imieniem wróciły wspomnienia, wróciły słowa Holingsworth . Cóż z tego, że leżała w pachnącym świeżością łóżku. Cóż z tego, że ktoś zadała sobie tyle trudu by jej obolałe ciało opatrzyć , umyć. W innych okolicznościach pewnie nie czułaby się komfortowo wiedząc, że ktoś obcy ją rozbierał i to bez udziału jej świadomości. Ale teraz… teraz to nie miało większego znaczenia.
Założyła czyste ubranie. I udała się na mały rekonesans. Mały było idealnym słowem. Musiała pokonać krótki korytarz i znalazła kilka znajomych twarzy. W tym tego, co to jej nie pozwolił wyrównać rachunków z istotą odpowiedzialną za śmierć Krisa. Już miała coś powiedzieć gdy głos zabrała Kopaczka i powitała ją miło.
Vannessa kiwnęła głową na przywitanie nowej kobiety. Chociaż zrobiła to trochę nienaturlanie. Jakby musiała się do tego zmuszać. Nic dziwnego, jej wyczulone zmysły od razu rozpoznały prawdziwą naturę śpiewaczki. I wcale nie była z tego powodu zadowolona. Przez dłuższą chwilę patrzyła tylko po zebranych walcząc ze ssaniem w żołądku. W końcu jednak musiała się poddać i przyznać, że jest głodna. Tak bardzo głodna, że musiała przełknąć złość i przyjąć zaproszenie. Usiadła ostrożnie przy stole nadal z dużą rezerwą przyglądając się zebranym.
- Bed & breakfast. - Odpowiedziała Kopaczce. - Rachunek reguluje się przy wyjściu?
- Wszystko na rachunek firmy. Nie przejmuj się. - Powiedziała Voorda.
- Firmy? - Dziwiła się ostentacyjnie Billinglsey.
- No tak się mówi. Znaczy, za nic nie płacisz. Ani nic.
- Nic w życiu nie jest za darmo. - Powiedziała sceptycznie Druidka. - Dlatego chcę wiedzieć od razu ile mnie będzie to kosztowało.
- To my jesteśmy twoimi dłużnikami. Wyciągnęłaś nas z tego dziwacznego królestwa. Mnie i Emmę.
Emma w tym czasie dołączyła do towarzystwa zebranego przy stole. Uścisnęła ramię Alicji i uśmiechnęła się na powitanie.
- Witam wszystkich.
- Jestem Emma - skinęła do jedynej nieznanej jej w tym pomieszczeniu osoby.
- Meera. - Odpowiedziała blondynka. - Bardzo miło mi cię poznać, Emmo.
- Aha. - Powiedziała Vannessa, ale jakoś tak bez przekonania. - Wy jesteście moimi dłużnikami. I co dalej?
- Walczymy dalej. Jesteśmy coraz bliżsi zwycięstwa. - Powiedział Horror. - Zbieramy sojuszników i uderzamy z pełną mocą w naszego największego wroga.
- Wspaniały plan. - W głosie Billingsley wyraźnie dało się wyczuć ironię. - I jakiż to macie sojuszników?
- Ktoś tutaj zajmuje się tym przybytkiem? Mogę załatwić dzbanek kawy, bo coś czuję, że bardzo go potrzebuję.
Fantomka spojrzała znacząco na Meerę.
- Jasne. Już podaję. Komuś jeszcze coś? Mamy śniadanie.
Wiedźma nieśmiało, lub też z pewnym wahaniem, uniosła, niczym uczennica w szkole, rękę do góry dając znać, że i ona napiłaby się i coś zjadła.
Meera poszła na zaplecze kuchenne i po dłuższej chwili wróciła niosąc angielskie, tradycyjne śniadanie, dzbanek kawy i herbaty na wielkiej tacy. Z wprawą porozdawala ludziom co chcieli.
Horror rzucił się na jedzenie, jak wygłodzony pitbull jedząc niemal tak samo żarłocznie.
- Emmo? Masz jakiś pomysł jak wyciągnąć Scotta i Sinclaira z rodziną z tego dziwnego miejsca? - Zapytała Vannessa delektując się przyniesionym przez odmieńca śniadaniem.
Harcourt nalała sobie solidny kubek czarnej kawy.
- Jeszcze nie - odpowiedziała Vannessie - ale wiem, że musimy się spieszyć. Może i w Ferielandzie czas płynie inaczej niż tutaj, lecz nie wiemy czy akurat w tamtej domenie działa to na naszą korzyść czy wręcz przeciwnie. Oni nie mogą pozostać tam zbyt długo.
Upiła porządny łyk z kubka.
- A jedyny ekspert od przechodzenia miedzy światami jest niedostępny. - Druidka zaczęła uprawiać czarnowidztwo.
- To znaczy kogo masz na myśli? - Emma oderwała się od kawy - Bo niezależnie co sobie wyobraża ktoś, kto jest w czymś dobry to najczęściej można znaleźć kilka innych osób, które nawet jeśli nie są w tym lepsze to przynajmniej tak samo dobre.
- No żonę Duncana. - Odparła jej Vannessa. - To chyba oczywiste?
- Nie wiem jakie są jej kompetencje, pewnie zna się na rzeczy, ale może uda nam się znaleźć kogoś innego, też zorientowanego. A jeśli nie, no cóż pojedziemy na tym co sami wiemy i tyle.
- Bo rozumiem Horror, że kiedy mówiłeś o zbieraniu sojuszników to miałeś także na myśli odzyskanie tych, którzy nam się zagubili w innym świecie? - tym razem zwróciła się do pałaszującego z apetytem mężczyzny.
- Na niczym nie pojedziemy, Emma. Nic nie ma. Tylko ślepy traf. Traf, który więcej się nie powtórzy.
- Z całym szacunkiem Vannessa muszę ci powiedzieć, że gadasz głupoty i prawdopodobnie robisz to celowo. Nie mów mi, że nie dostrzegasz w tym wszystkim, co się wydarzyło pewnego wzoru, funkcjonującego mechanizmu. To nie był żaden ślepy traf, przestałam wierzyć, że coś takiego w ogóle istnieje. Wszystko co się dzieje, nie dzieje się bez konkretnej przyczyny u podstaw.
- Emma. Otworzenie portalu w Egmehenots było ślepym trafem. Ponownie nie udałoby się go otworzyć. Wiem i już. Ze Stonehenge nie uda się już tam dostać, a jeżeli nawet, to władca domeny będzie na nas czekał i… - Vannessa wymownie przejechała pacem po szyli wystawiając przy tym język niczym ofiara z poderżniętym gardłem.
- Ślepym trafem? Ja widzę w tym efekt długofalowego planu, który nareszcie dał oczekiwane rezultaty. Sama strażniczka tego miejsca twierdziła, iż czekała na nas tyle czasu, że już sama zapomniała większość swojej dawnej wiedzy. Oczywiście możemy założyć, że naściemniała nam ile wlezie, ale zbyt wiele elementów tej układanki zaczęło do siebie pasować i nie przekreślałabym wszystkich jej słów. To wszystko się jakoś wiąże. Fakt, że nie dostrzegamy jeszcze wszystkich nici tych powiązań może nas frustrować, lecz nie powinniśmy odrzucać możliwości naszych silnych związków z tym miejscem. Dlatego uważam, że uda nam się, a raczej tobie się uda Vannesso otworzyć ponownie przejście do tego miejsca i że niekoniecznie konfrontacja z jej władcą okaże się aż tak zła dla nas.
- Wiem swoje i nie zamierzam ryzykować. - Billinglesy podniosła się od stołu rozglądając po pomieszczeniu. - Boże, jak przydałaby się teraz biblioteka z Ministerstwa. - Westchnęła przy tym głęboko.
- To może nam zdradź co dokładnie wiesz, a czego nie wiesz i co chcesz znaleźć w bibliotece Ministerstwa, bo rozumiesz chyba sytuację, w której i my i ty się znaleźliśmy, prawda? Ty nie chcesz ryzykować, ale my, a na pewno ja nie chcemy ryzykować życiem pozostawionych tam osób, a jak na razie Vannesso jesteś jedynym dostępnym kluczem do tego miejsca. - Ton głosu Emmy nie był złowrogi, ale dziewczyna odstawiła kubek z kawą i zaczęła się przyglądać Druidce z pewną intensywnością.
- Wiesz, sama tego dokładnie nie wiem. - Wiedźma wzruszyła ramionami. - Potrzebuję informacji. Potrzebuję przewodnika.
- No to właśnie o to mi chodziło. Powiedz jakich informacji potrzebujesz, to może razem spróbujemy je znaleźć. Jak to mówią co dwie głowy to nie jedna. Nie musisz robić wszystkiego sama, o to chodzi w tej całej współpracy. A nam także zależy żeby to wszystko wyjaśnić. Nie traktuj nas jako przeszkody czy przeciwników, ale jako pomoc, jako narzędzie do zebrania potrzebnej wiedzy i wykonania tego co powinno zostać zrobione. - Emma oparła się na rękach i aż uniosła do góry podczas tej całej przemowy, dalej skupiając całą swoja uwagę na Druidce, tak jakby nikogo innego tam nie było.
- Może zacznij od wyjaśnienia jacy my, co? - Vannessa wskazała na pozostałe obecne w pomieszczeniu osoby. - Parę znanych twarzy z MRu widziała. Ministerstwa już nie ma, więc… - Ruchem ręki i ciała zachęciła by Fantomka podjęła temat.
- Wiesz ja to tutaj jestem nowa i nie wiem czy powinnam cię wprowadzać w temat. - Emma spojrzała w kierunku pozostałych osób w pomieszczeniu i znowu odwróciła się do Vannessy - Co mogę powiedzieć to tylko tyle, że jak w MR i BORBL zrobiło się niebezpiecznie to oni pomogli mi sfingować własną śmierć i zniknąć z radarów BORBL, bo inaczej moja śmierć nie byłaby udawana.
Fantomka westchnęła ciężko.
- Ala dodasz coś więcej? Albo ty Horror czy czekamy na Szefa?
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline