Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2015, 23:03   #57
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Infernalna maszyneria ożywała przed oczami lurkera. Przebywając w samotni stał się więźniem gorączki panującej wokół. Trzewia sterowca wibrowały, oddech zamieniał się w kłęby pary. Stukot i warkot maszyn sprawiał, że tętno młodzieńca przyspieszyło. Krew przetaczała się przez koła zębate rozgałęzione niczym metalowe aorty.



Mimo że miał na sobie tylko podwiniętą koszulę i spodnie, czuł się jak w piecu hutniczym. Hałas nie pozwalał mu ani na chwilę odpocząć. Zmysły szalały. Widział człowieka z wyspy. - Skradnij moją maskę - szeptał nieznajomy. - Musisz spłacić dług... Potrzebuję nowej skóry...
Zaczynam wariować - pomyślał Arcon. Z niepokojem spojrzał na ręce i ramiona, które wpierw z czerwonych plam formujących się w miniaturowe zony, nie wiadomo kiedy wyprysły pęcherzami i bąblami z posoką. Przywoływał całą siłę woli, ale nie był w stanie znieść swędzenia ogarniającego każdy skrawek ciała. Denis pojął ze zgrozą, że to jego krew skapywała na usta, policzki i szyję. Jak oparzony oderwał się od ściany przy której przykucnął. Rozmazał dłońmi karminowe strużki. Wnet jednak zachwiał się i legł na podłodze, która uciekała spod stóp jak pokład "Nauty" w czasie sztormu. Nie mógł nawet jęknąć, ani zawołać o pomoc. Zapadł w dziwny stan podobny do tego po katastrofie kutra. Nie wiedział dokąd podąża, miał tylko nadzieję, że kres cierpienia przyjdzie szybko. I nareszcie spotka wuja oraz ojca...

 
Deszatie jest offline