Przeżuwając dokładnie jednego z przygotowanych przez Scatmana szczurów Pan Rysiu przyglądał się całej sytuacji. Wziął kolejny kęs i sprawdził swojego obrzyna. Amunicja załadowana. Jeszcze parę naboi w kieszeni. Dobra. Był gotowy... albo raczej bardziej już gotowy być nie mógł.
Przy odrobinie szczęścia tamci wylezą z kryjówki i będą próbowali szabrować. Albo spróbują ich podejść.
- Oczy dookoła głowy. - wymamrotał do pozostałych Pan Rysiu.
Może i był zapijaczony, ale słuch i wzrok miał jeszcze całkiem dobry. Trzeba było po prostu być ostrożnym i może zaraz wpadnie im trochę precjozów do kieszeni. |