Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2015, 20:56   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Raul mógłby bez problemu wymienić wszystkie wioski, miasteczka i miasta, które miał mijać w drodze do Paryża, tudzież wszystkie gospody i zajazdy, w których mógłby się zatrzymać czy na obiad, czy na nocleg.
Saint-Aubin, wraz ze "Złotą Kaczką" (bo tak zwała się znaleziona przez Desire gospoda), również znajdowała się na tej liście. Wraz z uwagą "Da się zjeść".

Chłopak stajenny, powłócząc nogami, wyszedł przed stajnię, z leniwym "Nie ma miejsc" rzuconym na dzień dobry, czy raczej, uwzględniając porę roku, na "dobry wieczór". Dopiero gdy Raul palnął go szpicrutą przez łeb, młodzian podniósł oczy, po czym ściągnąwszy czapkę na kolanach zaczął przepraszać wielmożnego pana za bezczelność i prosić o wybaczenie.
I miejsce od razu się znalazło.

Jak to zwykle bywało w dni targowe, "Złota Kaczka" była pełna wieśniaków, oblewających mniej czy bardziej udane interesy. Było też kilkunastu kupców, tudzież paru siedzących we własnym gronie szlachciców, którzy zapewne przyjechali do Saint-Aubin z okolicznych dworków.
Raul nie interesował się drobną szlachtą, podobnie jak i obojętnie minął wszystkich bawiących w karczmie wieśniaków - ludzi, którzy rozstępowali się przed nim w panice, nie chcąc w najmniejszy nawet sposób obrazić dostojnego gościa.
Karczmarz skłonił się w pas przed dostojnym gościem nim Raul zdążył przebyć połowę drogi między wejściem a drewnianym kontuarem.
- Najlepszy pokój, butelka najlepszego burgunda. No i może być ta kaczka.
- Może pan hrabia zechce poczekać w saloniku...

Pan hrabia zechciał.
Salonik błyskawicznie został opróżniony, by jaśnie wielmożny pan nie musiał siedzieć w tłoku, a przed Raulem pojawił się kielich wina, by dostojny gość miał czym sobie umilić czas oczekiwania.
Gość więc siedział sobie i częstował się winem, czekając aż Desire dopilnuje tego, by najlepszy w gospodzie pokój został doprowadzony do stanu prawie-że-doskonałości.
Salonik jedynie z nazwy przypominał salony, w jakich zwykł Raul przebywać, jednak był dość czysty, a szybki oprawione w gruby ołów umyto zapewne jeszcze w tym tygodniu. Wino, burgund oczywiście, nie umywało się co prawda do podawanego w rodowej siedzibie d'Arquienów, ale dało się pić. Można więc było cierpliwie czekać.
No i nikt nie zawracał czekającemu głowy... do chwili, gdy do drzwi zastukał karczmarz i, obdarzywszy wicehrabiego kolejnymi niskimi ukłonami, oznajmił, iż pokój czeka.

Desire, jak zwykle, stanęła na wysokości zadania.
Cudów co prawda nawet po niej nie można było oczekiwać, ale w pokoju widać było kobiecą rękę.
Raul ograniczył podziękowania do obojętnego skinięcia głową, po czym rozsiadł się w fotelu czekając, aż Desire zastawi stół.
Po spożyciu dobrego w gruncie rzeczy posiłku odprawił dziewczynę, by ta mogła zająć się swoimi sprawami.
Niestety nie pomyślał o tym, że określenie "zadbać o siebie" Desire rozumie nieco inaczej, niż on. No ale z tym nie bardzo dawało się walczyć.
- Nie zapomnij, że śniadanie ma być porządne, i to dla dwóch osób, jasne? - powiedział. - I nie zajmuj się tymi końmi zbyt długo. Stajennemu za to płacą.
- Tak, mój panie - padła odpowiedź, po czym dziewczyna zniknęła za drzwiami.
Raul uśmiechnął się lekko.
- Panie hrabio będzie brzmiało znacznie poprawniej - powiedział, czego Desire z pewnością już nie słyszała.
Raul rozsiadł się wygodnie w fotelu, oczekując na powrót dziewczyny.
Oczywiście nie potrzebował jej, by dokonać wieczornej toalety, był dostatecznie samodzielny. Potrafił się sam rozebrać. Ba, nawet ubrać się umiał bez pomocy.
Tak jednak bywało, że obowiązki działały w obie strony i o strażniczkę również trzeba było zadbać.
Dlatego też siedział i czekał, zamiast się położyć i odpocząć przed podróżą.
 
Kerm jest offline