Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2015, 14:57   #4
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Historia każdego czarnoksiężnika, wiedźmy czy demona zawsze ma swój koniec oznaczony czarną kropką. Podróżująca na grzebiecie jabłkowitej kobyły kobieta była narzędziem, które zazwyczaj stawiało ową kropkę. Kapelusz o szerokim rondzie, opatrzony znakiem Sigmara, którym okrywała swoją głowę, nie pozostawiał wątpliwości co do jej profesji.

Łowczyni była wysoka, szczupła, ale o wyraźnie wysportowanej i umięśnionej sylwetce. Ciemnobrązowe półdługie włosy, zwykle splecione w cienkie warkocze, teraz schowane były pod kapeluszem. Gretel Heisterkamp nie można było nazwać skończoną pięknością, ale jej twarz na pewno zwracała uwagę. Pociągła, o trochę drapieżnym wyglądzie i ciemnej karnacji, z dużymi oczami o barwie bursztynu otoczonymi ciemną obwódką narysowaną kredką do oczu, była co najmniej intrygująca.



Kobieta ubrana była w ciemne, skórzane odzienie…wąskie spodnie, kaftan z kapturem wzmacniany kolczugą, wysokie okute buty i rękawice. Ramiona i plecy przykryte miała ciepłym, futrzanym płaszczem.
Jadąc konno pilnie obserwowała okolicę, czujna i oceniająca. Jak zwykle.

Droga do Tempelhof była nużąca, ale Gretel wolała siedzieć na koniu niż gnić w mieście, nawet w dużo wygodniejszych warunkach.
Gretel nienawidziła miast, a zwłaszcza tych dużych. Nienawidziła ich smrodu, ciasnoty. Ale w nich właśnie najlepiej zarabiało się na życie i służyło przy tym Sigmarowi. Dlatego w miejscach takich jak te Sylvańskie ostępy bywała ostatnio nieczęsto.
Tym bardziej cieszyła się na czekające ją zadanie.

Na lewo od kobiety jechała niska, barczysta postać. Krasnolud dosiadał czarnego, masywnego konika, miał bujną, rudą brodę i włosy spięte z tyłu w kucyk, w jego uszach świeciła złota biżuteria, zaś na palcu wskazującym połyskiwał złoty pierścień z trzema rubinami. Nosił na sobie lekką kolczugę z żelaznymi naramiennikami, a u boku przytroczony topór.



W przeciwieństwie do łowczyni krasnolud pykał w zamyśleniu fajeczkę, z rzadka rozglądając się dokoła.
Kiedy w końcu dotarli w pobliże osady krasnolud z ulgą poprawił się w siodle, oczyścił fajkę i zwrócił się do Gretel:

- Jużem myślał, że zaś nam przyjdzie wpieprzać te przeklęte suchary.
Zagadnięta spojrzała na towarzysza, skrzywiła się w lekkim uśmiechu i odpowiedziała:
- Tylko sobie zbyt wiele nie obiecuj po obozowym żarciu Bizonie.
-Eeeetam… coby ciepłe było i dużo mięcha, to już mój bandzioch rad będzie.
Zaraz też popędził konia.

Gretel równie ochoczo podążyła za sierżantem Hossem, przyglądając się jeszcze przez chwilę widocznym z daleka zarysom ruin zamczyska.
Jej zawodowy instynkt podpowiadał, że zdałoby się bliżej zbadać owe ruiny.

Na razie jednak inne potrzeby wzięły górę i jedyne o czym myślała galopując w stronę obozowiska to kubek gorącej kawy i ciepła strawa.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline