Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2015, 17:08   #13
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Antonio zamaskował kamienną miną rozczarowanie wieściami otrzymanymi od Nosferatu. Najbardziej martwiło go aresztowanie Borgii. Cesare za dużo wiedział i za dużo mógłby wypaplać. Spoglądając to na Salvadore to na dziewczynę spytał starego wampira.
- Co można w tej sytuacji zrobić? Borgia powinien… poznać ostateczną śmierć w tej sytuacji. - potarł podstawę nosa.- Będąc w rękach Giovanni, naraża nas wszystkich, nawet jeśli gonimy za mrzonką bardziej, niż realnym artefaktem.
Di Pietro spojrzał bacznie na Ravnosa, a potem na stojącą obok wampirzycę.
- Cóż… przyznaję, że sytuacja owa wielce komplikuje nasze działanie, ale ja zalecałbym ostrożność. Najpierw trzeba by nam zebrać więcej informacji. Ktoś w mieście zdaje się działać przeciwko nam… a przyznacie państwo, że bez poznania wroga, będziemy działać na ślepo.
- Musimy się więc zdać na twoje wyczucie miasta.
- rzekł z uśmiechem Antonio, dodając w myślach: “na razie”. Prawdą było, że idealnym zdrajcą w tej sytuacji mógłby być właśnie Salvadore. To on wszak wiedział, kiedy i gdzie pojawi się każde z nich. On mógł zaplanować zasadzki i intrygi, on był ich oczami i uszami… ale mógł też być oczami Giovanni.
- Messer di Pietro – Danika zwróciła się do gospodarza – czy wiadomo dokładnie, gdzie przebywa obecnie Borgia? Czy byłbyś łaskaw wskazać miejsce zamieszkania zamordowanego? Być może pod osłoną karnawału można byłoby również rozeznać się na terenie posiadłości ghula? Co sądzisz o tym, signore? - przysłuchująca się wymianie Danika, zwróciła się do della Scala.
- Ryzykownym jest zwracać uwagę Giovanni, na fakt istnienia powiązań między nami a Cesare.- stwierdził po namyśle Antonio pocierając podbródek. - Acz… Zakradanie się to specjalność mego klanu. Nie wiem… Niech Salvadore oceni.
Po czym odpowiedział na pytanie dziewczyny zadane wcześniej.- To mój pierwszy raz w Wenecji od czasu śmierci. A karnawał jest... wiecznie wspaniały.
-Czujesz się Panie na siłach aby samemu sprawdzić posiadłość? - Danika popatrzyła na della Scalę. Jej ton głosu zdradzał raczej zaciekawienie niż próbę urażenia nowopoznanego. - Być może moglibyśmy zaplanować kroki, mające odwrócić uwagę możliwych obserwatorów tak, aby ułatwić Ci Panie, bezpieczne wejście. - słychać lekkie zamyślenie w jej głosie, gdy rozważa możliwą taktykę. - Myślę, że warto byłoby sprawdzić co faktycznie miało miejsce w posiadłości ghula. Bądź co bądź Signore Borgia był jednym z posłańców księcia. Kto wie, czy to przypadek, czy za jego “aresztowaniem” nie czai się coś więcej.
-Nie chciałbym zwracać uwagi na tą posiadłość bardziej niż jest to konieczne, więc odwracanie uwagi byłoby… kłopotliwe. Acz jeśli prezentujesz się w męskich spodniach równie uroczo i potrafisz przemykać wśród uliczek równie dyskretna, co zachwycająca… to mile powitam twoje towarzystwo podczas tej wyprawy.- uśmiechnął się kłaniając dworsko.- Choć czuję się na siłach samemu wedrzeć do tej posiadłości, nie odrzucę ofiarowanej pomocy.

Słysząc komplement della Scali, Danika skłoniła głową z leciutkim uśmiechem:
-Jesteś Signore nadto uprzejmy. Nie mogłabym odmówić sobie przyjemności wyprawy w tak miłym towarzystwie. Mam tylko nadzieję, że nie będę Cię Panie opóźniać - dodała skromnie - Czy w takim razie, ruszymy po rozpoczęciu balu? Właściwym byłoby pokazanie się na nim, choć na chwilę, aby zmylić sługi Giovannich… Jak mniemam, Messer di Pietro mógłby pomóc nam wymknąć się z balu niepostrzeżenie. Co sądzisz, Panie?
- Wolałbym później, gdy tutejsi ludzie opiją się winem, a kainici krwią… wtedy będzie łatwiej. A i nam przyda się wywrzeć miłe wrażenie na tutejszej koterii jak i poznać znaczące wampiry. A przy okazji… jaki jest oficjalny powód przybycia ciebie do Wenecji?-
zapytał uprzejmie Antonio.

Wampirzyca pokiwała głową:
-Masz rację. Wrażenia i doświadczenia karnawału powinny nam zdecydowanie pomóc. Czy znasz kogoś z tutejszego dworu oprócz naszego zacnego gospodarza? Oficjalnie… - dziewczyna lekko zająknęła się - … oficjalnie odwiedzam to piękne miasto, - kontynuowała jakby wpadła na jakąś myśl - aby móc przestudiować pewien wolumin w bibliotece Marciana. Chodzi o kodeks Cumanicus… słyszałeś o nim, Panie?
- Niestety… nie…-
rzekł zgodnie z prawdą Ravnos.- Cóż to?
- To około dwustuletni dokument, z tego co wiem, przygotowany właśnie przez kupców weneckich oraz - dodała z uśmiechem ciągnąc swój wywód - misjonarzy. Czyż nie jest interesującym jak często handel podąża ramię w ramię z religią? Ale wracając… Interesuje mnie część spisana przez mnichów, ponieważ ma zawierać unikatowe wyjaśnienia Pisma Świętego oraz różnej natury zagadki...
Wampirzyca rzuciła szybkie spojrzenie na Antonia i lekko się skrzywiła:
-Wybacz, Signore… zanudzam Cię… ale no cóź, taki jest mój oficjalny powód przyjazdu. - dodała z przepięknym uśmiechem, który sięgnął również jej oczu.
- Doprawdy.. skąd ten pomysł?- zaśmiał się lekko Antonio. - Nie… czuję się znudzony w tak uroczym towarzystwie. Choć zaskakuje mnie niewątpliwie źródło twego zainteresowania. Obawiam się że nie jestem człowiekiem księgi… cóż, Kainitą księgi. A przynajmniej nie takiej księgi.
-To nic tajemniczego ani zdrożnego…
- zaśmiała się cichutko - Lubuję się w nauce i poznawaniu, zaś na kodeks natknęłam się czytając inną pozycję, mianowicie psałterz św. Idziego. - popatrzyła uważne na Ravnosa - Wstrzymaj mój wywód, Panie, jeśli wolisz przejść do dalszych planów. - przez krótką chwilę oczekiwała na reakcję Antonia, a następnie podjęła wypowiedź - Otóż św. Idzi wspomniał o poselstwie braci franciszkanów u Kumanów a że to okolice bliskie sercu mojemu i mego Stwórcy chciałam zapoznać się z tekstami nieco bliżej.
Danika skończyła i zmierzyła della Scalię spojrzeniem, minę miała udawanie poważną:
-Tuszę Panie, że i Ty skrywasz niejedną zagadkę. Mimo, że nie można porównać Cię do kodeksu ani psałterza, toś sam jest jak księga...podobnie jak każdy z nas. - Danika skłoniła wdzięcznie głowę i zrobiła nieokreślony ruch dłonią, usilnie chowając chochlikowaty uśmieszek.
-Z pewnością… i w dodatku pełną zagadek. I do każde trzeba będzie znaleźć klucz, acz… by nie psuć ci zabawy z ich odkrywania, nie udzielę podpowiedzi.- odparł z łobuzerskim uśmieszkiem Antonio.
- Signiori jak słyszę w szampańskim humorze, wspaniale, wspaniale - w głosie di Pietro słychać było maskowane poirytowanie. Najwyraźniej gospodarzowi nie w smak była utrata kontroli nad toczącą się rozmową.
- Ostrzegam jedynie, że siedziba ghula Don Carmelo może być również strzeżona przez niematerialnych sługusów Giovannich. Ale oczywiście służę każdą dostępną informacją. Tymczasem proponuję przygotować się do balu. Do otwarcia pozostało niewiele czasu, a wolałbym nie spóźnić się, tym bardziej, że prowadzę tak znamienitych gości. - Nosferatu skłonił się lekko podrygując jak młoda pensjonarka. - Gdyby Signiori potrzebowali czegoś, zasoby mojego domu jak również usługi moje i moich ludzi stoją Signiori do dyspozycji.
- Szczurów… trzech… ale to później.- wyjaśnił Antonio.- Przed wyprawą. No i może się dołączysz do niej drogi Salvadore. Miasto i kamienicę znasz pewnie lepiej niż my, a i ukrywać się z pewnością potrafisz.
Schlebiasz mi Signiore, ale chętnie poprowadzę moich gości po zakątkach Wenecji.

- Cieszyć mnie będzie twoje towarzystwo.- odparł della Scala zupełnie nie wierząc w tą skromność wampira. Bynajmniej nie uważał swych słów za pochlebstwo, a jedynie stwierdzenie faktów.

Po skończonej rozmowie, Danika skłoniła się rozmówcom i powróciła do swojej komnaty, przywołując służkę. Liczyła na to, że udało się jej zdobyć odpowiednią maskę na bal.
Zleciła przybranie fryzury złotą tiarą i nałożenie odpowiedniego makijażu. Następnie odesłała służącą i do bufiastej torebeczki włożyła niezbędne drobiazgi oraz listy polecające od de la Beufeorta na wypadek, gdyby ktoś oczekiwał ich okazania. Dopiła resztę vitae i założyła maskę, zastanawiając się jakie persony zaprezentują tutejsi nieumarli podczas zbliżającego się balu. Roześmiała się na myśl, że każdy z nich będzie udawać nieskalane niewiniątko.

Antonio zaś rozkoszował się gładką szyją i świeżą vitae jednej ze służek Nosferatu. Będąc sam wolał bowiem taki sposób odżywiania. Upiwszy odrobinę z dziewczyny, zaczął się szykować do balu. Strój jaki kazał sobie przygotować był nie rzucający się w oczy. Zgodny z modą i zdobiony haftami kaftan, pas skórzany, puginał, spodnie, ciżmy… wszystko w ciemnych kolorach stapiające się z tłem nocy. Wszystko aksamitne i wszystko zgodne z modą aż do przesady. Della Scala wiedział, że będzie wyglądał jak modniś, jak dziesiątki modnisiów którzy zjawiają się na balu, by lizać buty tych wyżej postawionych. Dzięki temu, łatwiej będzie mu się wtopić w tłumek. Chciał poznać tutejszych znamienitych kainitów, ale nie zależało mu na tym, by oni zwrócili na niego szczególną uwagę. Jedynie Orsini oficjalnie powinna przyciągnąć jego uwagę. Jedynie rozmowa z nią powinna być dłuższa… I może z drugim ambasadorem Verony. Gotowy zaś ruszył ze swego pokoju i udał się do drzwi Daniki, by zapukać i zapytać.
- Gotowaś już pani. Czy masz kaprys, bym towarzyszył ci podczas wejścia na bal?-
Pukanie rozległo się w chwili gdy właśnie zawiązywała tasiemki maski. Z szumem sukni i stukotem trzewików podeszła do drzwi komnaty i otworzyła je z uśmiechem, słysząc głos szarmanckiego Ravnosa.
-Z przyjemnością, Signore… Dufam, że nie pokrzyżujemy tym planów naszego znamienitego gospodarza.
Podeszła do wampira i położyła lekko czubki palców na wyciągnięte ramię. Przez chwilę przyglądała się mu; twarz ukryta w połowie przed wzrokiem:
- A gdzie Twoja maska, panie?
- Moja maska… pojawi się, gdy przyjdzie czas zniknąć.-
odparł z uśmiechem wampir, przyglądając się szacie dziewczyny.- To piękna suknia, acz… ciężko chyba w niej skradać.
- Hmm… tak, mało praktyczna -
powiedziała zagryzając lekko wargę w uśmiechu - Nie obawiaj się jednak, Signore, mój arsenał obejmuje również parę… asów w rękawie.
- Nie wątpię w to.-
mruknął wampir przyglądając się twarzyczce dziewczyny okrytej maską.- Wspomniano mi, żeś Brujah, ale doprawdy trudno w tak filigranowej postaci dostrzec córkę słynącego z brutalności i siły klanu.
- Signore, sam najlepiej powinieneś wiedzieć, że najczęściej każdy widzi to co chce widzieć, nie zaś to co jest naprawdę. -
maska skrywająca jej twarz nagle nadała słowom intrygującego akcentu. - Gotów? - w głosie Daniki słychać ciekawość i szczerą radość.
-Cóż poradzić, że to co widzę… jest zbyt urocze by się mu oprzeć. Nawet jeśli jest tylko pięknym oszustwem.- odparł filozoficznie wampir prowadząc dziewczynę na bal i drugą ręką sięgając po ukrytą w rękawie delikatną i małą maseczkę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 14-10-2015 o 21:13.
abishai jest offline