Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2015, 20:48   #113
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Do pokoju weszła Kate.
- Cześć Chłopaki. Macie tu kiełbaski - Kate wcisnęła chłopakom po talerzyku z kiełbaską mocno niedopieczoną
- No o biznesmanie mówię, choć i tak samo robienie form zajmie z miesiąc - mówił Shemita
- A co pan Vilmund myśli o dziadku? - kontynuował szeptem Shemita
Vilmund ze spokojem wysłuchiwał gadaniny reszty, choć właściwie było to pieprzenie o wszystkim i o niczym jak o problemach życiowych jak i duszach i armii z kamienia jak i jakichś wywodach z fałszywą krwią.
- Myślę, że za dużo ględzicie o bzdurach i do tego mało dyskretnie i głośno o tym, co ważne trzeba mieć nadzieję, że nikt zbyt ciekawski was nie słuchał. Dziadka sprawa, co uważa za słuszne i za co warto ginąć i żyć ja mu nie będę bronić jego wybór.
- Przystanąłbym na to panie Vilmund jakby przy okazji wasz dziadek nie groził mi i Stefanowi. Bo to raczej była propozycja z tych, co się źle koczy odrzucić. A przynajmniej sam widok jak wasz dziadek robi się włochaty na zawołanie wystarczył, że dzieciak biega w te i wewte jak popieprzony chomik w kółku. I to bardziej niż zwykle…. A to wysoka poprzeczka - westchnął Stanisław- W każdym razie rozumiem, że nie mieliście z tym dziadkiem kontaktu od lat. Rozumiem, że niektórzy “się świetnie trzymają jak na swoje lata”. Ale żeby dziadek wyglądał na równolatka wnuka? Więc kiedy go ostatnio widzieliście?
- Po pierwsze to pradziadek po drugie wcale go nie widziałem, bo oficjalnie miał być martwy od stu lat? Czy taka odpowiedź cię zadowala?
-No i było tak od razu! A nie skrótem myślowym jak hasło “dziadek”. Bo pewno pana nie zdziwi, że mój i Stefka Dziadek żyje. Siwy i pomarszczony. Normalne, gdy, ma się z 6 -7 krzyżyków. Mój pradziadek to umarł jak miałem 12 lat, a Stefek 5. A pora na niego było od jakiś 2- 3 lata, bo tak daleko poszła jego demencja. Długowieczny jak na nasz standard, ale umarł z demencją, pomarszczony i siwy kompletnie. To akurat normalne.
-Pomijając, że jest jedynym męskim Nowickim, co umarł ze starości.
- wtrącił Stefan.- Reszta z bronią w ręku, albo na nieszczęśliwy i głupi wypadek.
-To nie ma tutaj nic do rzeczy. Do rzeczy ma panie Vilmundzie, że widok pradziadka, który wygląda jak wasza mniejsza kopia i w tym samym wieku… Ciało nigdy nie zostało odnalezione jak mniemam, a pogrzeb był raczej symboliczny. Z pustą trumną? O takich rzeczach raczej się duma na zlotach rodzinnych - dopytywał się Stanisław.
- Wie pan, czasem o dalszych krewnych opowiada się przez całe pokolenia. Być może jakieś legendy przetrwały rzekł Shemita
- To jest tu Pan Wherwolf! Zaprosimy go na ślub na pewno się zaprzyjaźnicie - - zawołała zachwycona Kate
- A gdzie Mimi? - zapytał Havok
[i]- A gdzieś ta… Spodoba wam się, ślub będzie odjazdowy… duużo czekolady kupimy - gadała Kate
- A może teraz zjemy kiełbaski, opracujemy plan ewakuacji, wypytamy o Kane, popilnujemy tygrysa - rzekł Havok
- Darowanej kiełbasie nie mówię nie. A plan ewakuacji…, Co ma pan na myśli? Chce pan byśmy mu wyszykowali paczkę więzienną? W tym wypiec w chlebie drabinkę sznurkową, a do chałwy włożyć dynamit albo pilnik? Na serio.... Za kogo nas pan ma? - westchnął Stefan wbijając widelec w kiełbasę. - Stasiek, leć do tej Sao, a nie się trzęsiesz jak ratlerek.
-Jak my tu plan omawiamy…-
mamrotał starszy Nowicki.
-Idź już, bo będziemy z tego mieli kaszanę! Pewno i tak jest wkurwiona jak diabli. Za godzinę wróć, to do tej pory zbierzemy resztę bandy. Bylebyś w trakcie nic nie zmajstrował.
- Raczej jeszcze nawet tego planem nie można nazwać. - Skomentował midgardczyk.
-Na początku jest zawsze chaos i podrzucanie pomysłów, panie Vilmund- młodszy Nowicki przybrał ton znawcy. -To ja idę nasmażyć pączków na dalsze planowanie. Przed wyjściem wyrobiłem ciasto. Po tej herbatce z Angeliką tylko żreć mi się chce. I to słodkiego. Tyle kasy żądają a marne porcje. Gdzie stacjonował Fury, panie Havok?
Havok odkaszlnął i namyślił się.
- No Kain był w oddziale Mustanga, a potem wysłano go na front walki z Aerugio. Nie zniósł tego dobrze. Przez trzy miesiące przeciągał kable między okopami pod ostrzałem snajperów i nawałą altyleryjską. Do tej pory ma koszmary i boi się huku - rzekł - Plan ewakuacji przydałby się tak na wypadek gdybym spotkał teścia - mruknął cicho
- Ależ wujek Wherwolf nie urwie ci głowy, jak poproszę by tego nie robił - dodała oburzona Kate
- Mi chodzi o obecne stacjonowanie. Gdzie Fury teraz mieszka i pracuje? A raczej gdzie ciupa, z którego trzeba Fury’ego wyciągać. Centrala? Blok wschodni? Zachód? Komu najbliżej by za niego tam zapłacić kaucję? Mam trochę znajomych, co może go i ewakuować, ale nie po za tym miastem i Centralą. A wy gadacie, że mamy ewakuować was ze ślubu? - Stefan zrezygnował na moment z wyjścia słysząc o priorytetach wojskowego.
- Siedzi w Centrali i pracuje w radiu. Albo raczej pracował - westchnął Havok
- Czemu Ewakuować? Ani Wherwolf ani Goliath nic ci nie zrobią, przynajmniej nic bardzo poważnego. O chłopaki, jak ich spotkacie Wolfa, to przekażcie mu, że Kate zaprasza go na ślub - rzekła zachwycona Homunculuska. Havok popatrzył na Stefana błagalnie.

- Wiesz Kate, bracia i ojcowie lubią tak dla żartu nastraszyć narzeczonego. No wiesz, żeby się przekonać, że byle, kto nie poślubią ich dziewczynki. Słyszałem, że w niektórych stronach w tym celu wręcz pana młodego porywają by go postraszyć. Niektórzy bardzo przesadzają, więc pan Havok woli sam nawiać, by nie przeszkadzali w ślubie. - Stefan uznał to za najlepsze wyjaśnienie dla tego głupiutkiego stworzenia. - Czyli mam rozumieć, pan Havok bardzo chce mnie na tym ślubie? - puścił do żołnierza oko. - Jasne nie ma problemu. O ile uda mi się przełożyć ślub Stacha. W sumie to mam właściwych kolegów w Centrali. Czy raczej mamy z Samuelem… Mogłoby to ułatwić generałowi sprawę nawet? Tylko potem by musiał uiścić opłaty u naszych znajomych za kaucję. Ale pod warunkiem, że pan Fury po tym natychmiast zgodzi się przyjechać tutaj do Nowego Xerxes… Wskazane dopóki sprawa się nie uspokoi…

- Prawda, Havuś mógłby się pochorować na kole podbiegunowym. Tam mogliby go zabrać na wycieczkę, albo na polowanie na mamuta. Wolf poluje na nie w pojedynkę - rzekła Kate
- Fury prowadził fajne programy… może otworzy tu radio? Ponoć Macie kontakty z prasą dodał Havok?
- Tutejsze zalążkują… -
skwitował wymijająco Piastianin - Ale znam w Centrali świetną scenarzystkę. Po akcji z tym słuchowiskiem o Księżycanach byłaby wskazana spokojniejsza tematyka. A ona pisuje obyczajowe i romanse obecnie. No, ale może wspólnymi siłami mogliby coś obyczajowego, tak ku pokrzepieniu serc naskrobać i puścić to w radiu. -uśmiechnął się nader przyjaźnie. - Znacie może Norę Jones?
-Znacie ją! To najlepsza pisarka na świecie zaraz po autorce “Po zachodzie słońca”. Jest genialna -
zawołała Kate
- Mam w mieszkaniu kilka jej książek - wymruczał Havok
- Wie pan, ona z biedy poszła w literaturę bardzo… kobiecą. Ale ostatnio robię za jej “nieoficjalnego przedstawiciela”, znalazłem jej trochę więcej klienteli, więc nabrała wiatru w skrzydła. Dać jej tematykę i myślę, że dostosuje się do słuchowiska radiowego.
W każdym razie ja idę do kuchni, zbierzta fachowców. A potem się kombinuje, co dalej
- Tak wiem, czytałem to czy owo podczas rehabilitacji - odparł cicho Havok
Nagle do pokoju wpadła Hedwiga, właścicielka motelu
- Te, jakaś Helena Cats dzwoni i pyta czy jest tu jakiś Nowak czy Rady ktoś i czemu w tak tanim miejscu… Menda jedna
- Czy akurat dzisiaj wszyscy muszą coś do nas mieć!!
? - Stefana Nowickiego naszło do przemówienia ku niebu ze swoimi pretensjami. - Pani powie, że zaraz podejdę. Pięć minut!

Vilmund
westchnął ciężko z wyraźną irytacją rzucił krótką wiązanką przekleństw w rodzimym języku, po czym postanowił podzielić się swymi przemyśleniami na temat skuteczności ich “narady”. Oczywiście po tym jak właścicielka wyszła z pokoju.
- Czy z łaski swej przestaniecie pierdolić jak przekupki na targu i wymieniać historie rodzinne oraz głosić mądrości życiowe i inne farmazony? Zebraliśmy się coś omówić i jak widać gówno wyszło, bo w sprawie teczek nic nieustalone. Co do Ireny i jej krwi to chyba by pasowało się z nią rozmówić jak i jeszcze zgody nie wyraziłem, ale widać szczegół dla was. Poza tym plan jest taki sobie, bo może zechcieć od razu sprawdzić czy krew ma cudowne właściwości, choć dobrze było by go mieć z głowy. A co do waszej “cudownej” Armii Zwycięstwa to chyba umknął wam pewien tak nie istotny szczegół jak no nie wiem…, że wasze wojsko może mieć odmienne zdanie? Z ich perspektywy zamieniają wieczną mękę na wieczną wojnę, która nie jest ich i niewolnictwo wobec jakiegoś tam nieznanego im cesarza i nie mają nic do gadania jak rozumiem projekt będzie obejmował jakąś pieczęć niewolniczą jak u midgarskich thralli tak? Bo na ich miejscu z wdzięczności za takie “wyzwolenie” bym się odpłacił wypatroszeniem, nie mówiąc już, że po tych mękach mogą nie być zbyt stabilni na umyśle. No, ale jeśli chcecie strwożyć niepokonaną armię napędzaną duszami osób, których pozbawiono wszystkiego, a następnie wcielono do waszego tworu to wam nie bronię. Rozumiem, że Xing w razie, czego będzie wstanie odeprzeć najazd takiej armii, która stwierdzi, że trzeba się odpłacić całemu światu za swe cierpienie? Bo w takim przypadku zakon będzie “zachwycony”, bo zakładając najgorszy scenariusz wasz twór będzie żywym dowodem ich racji.
- Jak teraz pan to ujął..
. -Stefan miał wyjątkowo wyraz twarzy zbitego psiaka. - Ma pan racje… No przepraszam pana…, Ale wiem, też jak jest pod dyktandem innego narodu… Dobra, z tą terakotą trzeba się wstrzymać. I tak czasochłonna. Na razie trzeba załatwić obecny burdel. Ja ten… Ja odbiorę, a wy pogadajcie z może z panią Ireną. Przynajmniej przyjmę od nich wiadomość, skoro Stach wyszedł. A wątpię by byli to ludzie wyrozumiali na tyle by potem oddzwonić. Panu Havokowi też na razie radzę wyjść...

Stefan Nowicki
Poszedł do recepcji i Hedwiga podała mu słuchawkę
- Halo? Tu pan Ra… Radziwiłł czy tam Nowicki?- zapytała kobieta
- Nowicki na usługach Radziwiłła. A jaśniepan Radziwiłł wyszedł, ale do moich obowiązków należy przekazywanie mu wiadomości.
- A to ty młody, ten, co uciekał przed tą małą Armstrong, szkoda, że nie twój brat, miło nam się rozmawiało, jest słodziutki. Co tam u niego? Nie mogę się wprost doczekać jego ślubu. Przekaż mu, że ja wypełniłam swoją połowę umowy…
- Was też miło słyszeć
- Stefan wysilił się na uprzejmość - Ślub będzie za parę dni, datę trzeba ustalić. Bo panna młoda swoje. Zwłaszcza, by nie kolidowało z tamtym zleceniem od was. Czy macie w związku z nim jakieś dodatkowe życzenia?
- A to może widzieliście przepis na ciasto migdałowe? Dobrze jakby było na ślubie. Słyszałam też, że nasi czterej muszkieterowie przyjaźnią się z pana teściem, czy to nie cudowne? Sprawdźcie, czy razem nie planują gdzieś międzynarodowego turnusu. Jakby, co, to wpadniemy na ślub, wierzę, że będzie ciekawie i BARDZO wesoło, Buziaczki dla brata
- Jak to z moim teściem?! Chyba brata? Halo!
- Tak brata, wy nie jesteście odpowiednią partią dla Angeliki, ale możecie pomyśleć o mojej kuzynce Gertrudzie Hammer. Jest w twoim wieku, ma dobre koneksje, dziadek by się ucieszył
- Czy coś jeszcze mam przekazać?
- Jutro z rano dostaniecie paczkę, taki sprzęt przydatny na ślub.Taśmy i tym podobne.
- rzekła i odłożyła słuchawkę.
- Na co komu taśmy na ślub…. - wymamrotał do siebie, Piastianin. Postanowił wrócić do towarzyszy.

Stanisław z Sao
Tymczasem Stach wyszedł i ruszył śladem gasnących lampionów, mimo że widać było, że Sao dała przezornie dużo paliwa… Droga prowadziła pomiędzy polami kukurydzy otaczającymi pustynne miasto, nawadnianych przez starodawną sieć irygacyjną. Jego wędrówka pod rozgwieżdżonym niebem trwała dobry kwadrans, aż dotarł na skrzyżowanie dróg. Tam Sao rozłożyła obrus na którym leżała porcelanowa zastawa i czajnik z herbatom. W trzech miseczkach znajdowały się suszone daktyle, suszone figi i migdały. Sao ubrana była w długą białą jedwabną szatę, związaną w pasie.
- Spóźniłeś się… Nie moja sprawa dlaczego - rzekła nieco łamiącym się głosem. Nalała im obu zielonej herbaty
- Ojciec Niebo zrosił Matkę Ziemię i tak zrodził się dar jakim jest ta herbata. Wypijmy go kontemplując ich związek - podała filiżankę Stachowi.
- Dziękuje… Czy powinienem następnie coś zrobić? Bo prawdę mówiąc nie spodziewałem się tego typu ceremonii… - spytał wziąwszy mały łyk.Starał się nie uśmiechać i przybrać jak najbardziej poważny wyraz twarzy w tej ogłupiając sytuacji. “Ogłupiającej”, bo nie wiedział co robić.
- Tylko przytakuj - szepnęła Sao - Ojciec Niebo zrosił Matkę ziemię i tak zrodził się ten Dar, jakim są migdały, daktyle i figi. Spożyjmy je kontemplując ich związek - podała Stachowi po garstce każdego z tych produktów.
- Cóż jakbym wiedział, to bym się stosowniej ubrał do tej okazji… Ładnie ci w tym stroju - uśmiechał się łagodnie przyjmując ziarna.
- Dziękuję - rzekła Sao czerwieniąc się. Potem wstała, wzięła lampion i go zgasiła. Następnie rozsupłała szaty i stanęła nago przed Stachem. Podeszła doń i spróbowała pocałowć.
Nowicki przyjął pocałunek. Wolał jednak potem odsunąć Xingijkę nieco od siebie.
- Sao? Co tak nagle? -spytał spokojnie. Miał przy tym poważny wyraz twarzy:- Wczoraj to ledwo się pocałowaliśmy, a przechodzisz od pierwszej bazy od razu do pełnego okrążenia? *
- Ale Stefan powiedział, że jak tego nie zrobimy, to mnie rzucisz dla Angeliki - rzekła cicho Xingijka.
- Tym razem to go kurna zabiję…. westchnął sadowiąc Sao przed sobą by przyłożyć obie dłonie do skroni. - I czemu akurat dla Angeliki?
-Bo byłeś dla niej taki czuły i cię wzruszyła swoją niedolą. Faceci są czuli na takie rzeczy
- Ludzie chyba powinni być czuli na cudzą niedolę, nie? Pocieszanie jak smutno, pomoc z tym czego inni nie mogą zrobić. Solidarność, a nie zagryzanie słabszych jak w stadzie wilków. U wilków może się sprawdzać, by przetrwały silne jednostki, ale u ludzi to grozi przetrwaniem samych skurwieli. No cóż… odnoszę wrażenie, że Angelika lubi być w centrum zainteresowania. Może rekompensata jakiś braków. Choć po wieczorku z nią to naprawdę chce szybkiego rozwodu… Stefan tym bardziej… Mnie ona nie interesuje, ta zapatrzona w swojego Alistaira. Nie ma mowy by coś z tego było, ani nie chcę by było… *
- Naprawdę - odparła Xingijka, spojrzała Stachowi prosto w oczy, a potem spuściła wzrok i zaczęła się ubierać.
- Przepraszam… Strasznie głupio wyszło, nie obraziłam cię chyba? I czy… odprowadzisz mnie - zapytała
- Nie wiem, co ci młody nagadał… Ale swoją drogą to jeszcze nie byliśmy na randce, więc przy tym burdelu co się porobił, to za to mogę być mu wdzięczny, że miałem okazję pójść z tobą na randkę. wyciągnął do Xingijki ręke - No, ale następnym razem to mogę uznać taką akcję za zachętę... Jak w Xing podchodzą z trzymaniem kogoś za rękę.
- No więc, to chyba w Xing na temat trzymania się za ręce nie mamy żadnego zdania bo tego nie robimy. Ale w pracy widziałam, że tak się tu robi… Choć jest tak zimno, że możesz i mnie całą przytulić - zaszczękała bynajmniej nie teatralnie zębami. W nocy temperatura spadła do trzynastu stopni…
- W ten sposób możemy iść? - zaproponował objąwszy ją ramieniem - Czy mam ci pożyczyć marynarkę?
- Tak - rzekła i pozwoliła sobie narzucić marynarkę. Wrócili do motelu, gdzie Kate i Havok usiłowali ściągnąć z dachu motelu Mimi . Tygrysica zeszła swej Pani, Winry i Shieska o czymś szeptały, Ilena coś pisała na piasku. Gdy weszli do motelu, Sao pobiegła do swego pokoju.
- Pani Ileno? Rozmawialiście z panem Brokenem? - Stanisław postanowił sprawdzić co go ominęło.
- Coś mówił o krwi mojej, chyba chce się jej napić. Pewnie się pochoruje, ale są różne dziwactwa, nie czepiam się go… tak się tareaz mówi? - rzekła jakby do siebie.
- Określenie dziwactwo nadal tutaj obowiązuje - odparł kucając przed nią. - Dziwactwo to dlatego, że poprosił, czy że dziwne rzeczy byłyby po wypiciu ? - kucnął przed wojowniczkom, aby znaleźć sie na wysokości jej oczu.
- Nie jestem pewna, tu wszystko jest dziwne, widziałam faceta w sukience, człowieka o czarnej skórze grającego na metalowej rurze i jakieś papierowe ręczniki z literkami. Może więc picie krwi może być tu normalne. Ale nasza krew nie jest pewnie zdrowa, choć nie jestem pewna, nigdy nikogo z nas nie usiłowałam zjeść ani wypić.Czemu w ogóle używacie ciągle znaków? Wszyscy tu czytają? I Skąd jesteś - pokazała mu atlas dla dzieci na którym siedziała i mapę kontynentu

- A… Gdzieś na tym kawałku…. Przynajmniej tak było kiedy byłem małym chłopcem. Tylko, że mojego kraju teraz nie ma na mapie… To teraz teren pod zarządem Amestris, więc w sumie bliżej tutaj… - palcem kolejno nakreślił gdzie mniej więcej kiedyś leżał teren Piastii, a potem zabór Amestriański. - I cóż… jakieś sto lat temu królowie uznali, że więcej pożytku będzie jak poddani będą w większości umieli czytać. A o jakie znaki pani chodzi? -starał się dobrać określenia odpowiednie dla kogoś kto przespał parę stuleci.
- Nie wiem, za moich czasów były tylko wioski i miasta. Ja nigdy nie nauczyłam się czytać, umiem tylko zabijać potwory, nawet nie ludzi. Jak chcecie możecie wypić ile chcecie mojej krwi, pewno się pochorujecie a może nie. A jakiś kapłan gwiazd z kina chciał mnie wynająć, abym abym eskortowała Bobra jakiegoś
- No pod wieloma względami życie się polepszyło. Więcej chorób da się zaleczyć, czystsze warunki, więcej dzieci przeżywa. I więcej ludzi dożywa starości, więc miasta też się rozrosły. Nawet biedota ma więcej wolności i możliwości. Pod wieloma względami jest lepiej niż choćby za mojego dziadka. A czytać to możemy cię nauczyć. Ale skoro chcą cię wynająć, to twoje umiejętności wciąż są w cenie… Ale Kapłan? Znaczy się mężczyzna w sukni? A nie Bibera?
- No mówił, że jest kimś od gwiazd i będę escortą dla pana Beavera, i innych, bo wyglądam egzotycznie. Nie ważne, idę udawać, że śpię - wstała i ruszyła do motelu.
- Czekaj, czekaj. Mogę wam pomóc, ale odpowiedzcie na kilka pytań. Możecie i nam tym bardzo pomóc. Jeśli nie krew… to skąd brali się tacy wojownicy jak ty? Lata treningu nie wystarczą na taką niezwykłość - Stanisław spróbował ją złapać za ręke.
Wojowniczka mało się nie wywróciła ale złapała Stacha za ramię i objęła. Jej źrenice były niepokojąco rozszerzone.
- No trzeba wyciąć z Yomy organy wewnętrzne i je komuś wszyć, o patrz - podciągnęła bluzkę tak, że ukazała brzuch. Stanisław zobaczył dwie krzyżujące się sine blizny, które pulsowały rytmicznie.
- Czyli to nie o krew idzie, tylko wnętrze… -skwitował. Zycie na farmie za bardzo go uodporniło na widok krwi i wnętrzności.
- Mam cudowne wnętrze - rzekła zaśmiała się i opadła mu w ramiona Ten świat jest okropnie trudny. Zabierz mnie do pokoju, ale nie gaś światł - zaczęła zasypiać
- Ja jestem tutejszy, a tak uważam, że świat to dziwne miejsce… Ja tylko niosę pomoc -powiedział Nowicki czując na sobie wzrok Shieski i Rockbell.
- Oczywiście - rzekła Shieska lodowato.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 10-10-2015 o 21:06.
Guren jest offline