— Zachodzę w głowę, kim ona może być — mruknął po dłuższej chwili Janvier. — Wieczorową suknię wkłada się tylko do teatru, do kabaretu albo na jakieś przyjęcie.
Wszyscy myśleli o tym samym. Coś się tu nie zgadzało. Towarzyskie zebrania, na które wkłada się strój wieczorowy, nie zdarzają się tak często, zresztą rzadko można tam zobaczyć suknię tak tanią i sfatygowaną, jaką miała na sobie nieznajoma.
Jean nie był głodny. Bardziej spragniony, jednak w obecnej sytuacji musiał zachować trzeźwość umysłu i obiektywne spojrzenie. Wyjął kolejnego papierosa i zapalił, nie bacząc na to co powie reszta jego towarzyszy. Nikotyna, i kawa którą po chwili zamówił pozwalała mu funkcjonować.
-Ci, którzy znaleźli dziewczynę wracali z kabaretu. Może warto udać się tam nad ranem ze zdjęciem i może ktoś ją rozpozna - zaciągnął się papierosem a potem wypuścił wysoko dym w górę -Według zeznań kabaret skończył się tuż przed trzecią nad ranem, być może opuściła ona go wcześniej. - zaczął delikatnie insynuować -Jednak bardziej mnie zastanawia gdzie są jej rzeczy i gdzie jest jej but. Może zazdrosny facet, kochanek...odrzucona miłość -zmęczenie dawało coraz bardziej o sobie znać bowiem glina sam nie wierzył w to co mówi. Zbyt proste.
Delmar nie mówił wiele. Siedział ze spuszczoną głową, zatopiony w swoich myślach. Na wspomnienie o wypytaniu pracowników i bywalców kabaretu pokiwał głową. Sam nie miał żadnego pomysłu. |