Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2015, 19:47   #12
Eldenir
 
Eldenir's Avatar
 
Reputacja: 1 Eldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodzeEldenir jest na bardzo dobrej drodze
Andreas chciał zwabić potwora do siebie więc udał się w kierunku ściany budynku. Mutant widząc ruch podążył w kierunku holendra. Byli oddaleni z jakieś pięć metrów od siebie. Słońce przebiło się przez chmury niemal oślepiając Andy’ego.
Andy nie przyspieszył kroku, szedł dalej przed siebie w zaparte. Zacisnął mocno dłoń na rurze i czekał. Pozostała dwójka powinna zaraz rozwalić mutanta.
Mark i John tylko się przyglądali jak Andy zwabia mutanta do siebie. Nie chcieli w żaden sposób pomóc nie znajomemu.
Nagle obleciał go strach. Myślał, że chęć przetrwania ich połączy, ale widocznie tak nie było. Zimny pot poleciał po jego skroni. Zatrzymał się i odliczał. Raz… Dwa… Tak szybko jak umiał obrócił się na lewej stopie i zamachnął się trzymaną w prawej ręce rurką, chciał uderzyć w głowę mutanta.
Potwór podszedł w kierunku Andreasa, ale mężczyzna zaatakował i trafił go w brzuch. Mutant z jękiem lekko się zachwiał i ustał na nogach. Okropny potwór się zdenerwował i kopnął mężczyznę. Ten się lekko ugiął w kolanie. Zaatakował ponownie i tym razem atak chybił dało to szansę mutantowi, ale i on spudłował. Andy zaatakował po raz kolejny. Trafił go w klatkę piersiową tak mocno, że ułamał się kawałek rury. Mutant ponowił atak i zaatakował głowę Andreasa, ten z obrażeniami lekko się zachwiał przez co spudłował kolejnym atakiem. Potwór wykorzystał potknięcie mężczyzny i zaatakował, ale chybił. Andreas jeszcze nie doszedł do siebie i znów chybił. Mutant trafił w jego lewą nogę tak mocno, że mężczyzna się przewrócił. Potwór zaatakował tak mocno, że złamał Andreasowi nogę. Mark widząc cierpienie mężczyzny podążył z pomocą i zadał decydujący cios swoim multitoolem przeszywając mu wnętrzności. Po czym razem z Johnem pomogli wstać nieznajomemu. Mark i John posadzili Andy’ego na ziemi i Pickman wyjął z torby bandaż i owinął mu złamaną kość lewej nogi. Po czym udali się do domu w celu przeszukiwania.
Minęło około pół godziny i wyszli budynku. Niczego nie znaleźli. Andy spróbował swoich sił żeby się podnieść co mu się z trudem udało. Wtem John i Mark udali się do lewego garażu. Stali plecami do niego.
Andy nie należał do zbyt odważnych ludzi, był normalnym szaraczkiem żyjącym w Stanach. Nawet świadomość tego, że nadeszła apokalipsa nie wywołała w nim żadnych ukrytych pokładów odwagi, siły, mądrość, czegokolwiek. Dalej był nikim, nie mógł poradzić sobie z mutantem. W sumie to nigdy nie chciał, nie on miał go zabić, jego towarzysze mieli to zrobić, ale stwierdzili, że lepiej zostawić go na pastwę losu, a potem jakby nigdy nic mu pomogli w ostatniej chwili i nawet opatrzyli nogę. Był zły na nich, może dlatego to zrobił? Może złość go po prostu zaślepiła i nie myślał trzeźwo? A może jakiś anioł stróż mu powiedział, że musi teraz działać, że jeśli chce przeżyć to musi iść sam tą drogą? Może to nie był anioł, a był szatan, który tylko czekał, żeby de Hackfleisch podpisał na siebie wyrok śmierci? Wstał powoli, cicho klnąc kiedy oparł się na złamanej nodze. Szedł tak, żeby go nie zobaczyli. Zimny pot zalewał jego czoło, a serce waliło jakby miało połamać mu żebra, ale nie mieli go usłyszeć. Zamachnął się na Marka, on wyglądał na zdecydowanie silniejszego od pozostałych dwóch. Dlatego element zaskoczenia wykorzystał, żeby przebić jego płuco. Johna najpierw uderzył rurą w potylice a potem kilkoma uderzeniami upewnił się, że ten też umarł.
Szał opadł po chwili, Andy nie wiedział co właśnie zrobił, zabił swoich towarzyszy, człowiek, który nie ma pojęcia o przetrwaniu zabił tych, którzy mogli mu pomóc przeżyć na tym pustkowiu. Wypuścił z ręki rurę. Spojrzał na zakrwawione dłonie.
- Coś ty do cholery zrobił debilu? - Zapytał sam siebie po czym przeszukał truchła tych, którzy zostali razem z nim wypchnięci z pociągu. Musiał znaleźć pożywienie i schronienie. Musiał także pochować tamtych, jak zaczną śmierdzieć to zwabią tutaj wielu padlinożerców, w tym pewnie mutantów.
Po czym skierował swe kroki w kierunku lewego garażu:
W lewym garażu Andreas znalazł na drewnianym stole mapę, na której było zaznaczone kółkiem miasto Arkansas City. Pewnie ów mieszkaniec tego domu podążył w tym kierunku.
Po czym lekko kulejąc podszedł do prawego garażu.
Natomiast w prawym garażu Andy znalazł ładnie wypolerowanego Lugera z prawie pełnym magazynkiem . Kilka puszek rybnych i maści rozgrzewające w liczbie dwóch tubek. Dodatkowo w lewym narożniku znalazł lornetkę.
Andy był całkowicie zadowolony wynikiem poszukiwań, pistolet zabezpieczył i wsadził za pasek, resztę rzeczy ładnie ułożył w plecaku. Lekko utykając ruszył w kierunku domu, którego jeszcze nie przeszukał. Jego celem było Arkansas City, ale postanowił najpierw spokojnie sprawdzić budynki w postaci zapasów i ewentualnych miejsc, w których mógłby bez strachu przespać noc. Odżywianie i sen to było to czego teraz najbardziej potrzebował. Ruszył do domu, który znajdował się obok.
 

Ostatnio edytowane przez Eldenir : 12-10-2015 o 15:29.
Eldenir jest offline