Faktem jest, że popyt napędza podaż... Nieco straszne (w przypadku teatru), ale prawdziwe. Gdy byłam na "Testosteronie" albo "Wódce z rumem" największe salwy śmiechu wybuchały właśnie na kwestiach "kwiecistych". Żeby nie być hipokrytką muszę powiedzieć, że śmiałam się razem z innymi
, tylko być może z innych pobudek
Ale faktem jest też, że na tym samym "Testosteronie", jak i na "Trans-Atlantyku" największe owacje zebrali aktorzy, w których kwestiach nie pojawiło się ani jedno przekleństwo lub było ich bardzo mało