Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2015, 09:21   #69
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Podejrzenie rzucone na Rendellów przez Richarda zostało przyjęte przez Summersów i Panią Chester z niedowierzaniem. Mówiąc delikatnie, bo John mruknął pod nosem całkiem wyraźne:
- Nonsens.
Jednak po pierwszej reakcji zasiane ziarnko wątpliwości zaczęło kiełkować. Mary popatrzyła niepewnie na męża. Pani Chester milczała.
- Cóż Panie Adams … - Mary miętosiła rąbek fartucha niczym przepytywana gimnazjalistka – owszem doktor bywa u nas. Odwiedza co jakiś czas panią Chester. Pani Eugenia jest jego pacjentką.
- To prawda. –
przytaknęła głową starsza pani – Był przedwczoraj. Nie przychodzi jednak regularnie, ale mniej więcej raz do dwóch razy w tygodniu. Słowem …
Pani Chester zawiesiła głos wahając się, czy mówić dalej.
- Słowem jego obecność tutaj nie byłaby niczym dziwnym.


Decyzja została podjęta i czterech detektywów ruszyło do domu Rendellów. Po drodze przechodzili koło domu państwa Whitecomb prowadzeni przez znającego drogę Richarda. Krótki rzut oka na ścieżkę prowadzącą do domu starczył, by stwierdzić, że żwir był znacznie grubszy, niż ten znaleziony w samochodzie.
Nieco dalej, gdy już widać było dom Rendellów z naprzeciwka mijali dwie starsze panie, które o czymś żywo dyskutowały. Mijając je usłyszeli:
- Skandal Pani Wilson. Po prostu skandal. Nie dość, że najpierw zniknął nie wiadomo gdzie, to jak wrócił oświadczył, że musi pilnie wyjechać. Też coś.
- Powiadam droga Pani Bufford, gdyby nie był jedynym lekarzem w okolicy, to moja noga więcej by nie postała w jego gabinecie.

Obie panie oddaliły się oburzone, a ich podniesione głosy zniknęły w oddali.


Dom Państwa Rendell był jednopiętrową willą. Na dole znajdował się gabinet, poczekalnia, salon i kuchnia. Po schodach wchodziło się na mieszkalne piętro. Posesja była otoczona solidnym płotem, a przy willi stał drewniany garaż z pokrytym smołowaną papą dachem. Podjazd był co prawda wyłożony betonowymi płytkami, lecz pomiędzy nimi, jak i na ścieżce do domu wysypany był czerwonawy żwir. Ten koło garażu był dodatkowo poplamiony smołą.

Furtka nie była zamknięta, tak jak i drzwi wejściowe. Nie było też pacjentów w poczekalni. Gdy detektywi weszli do środka usłyszeli rumor na piętrze, a zaraz potem zobaczyli na górze schodów doktora Rendella ubranego w płaszcz i kapelusz. Ciągnął za sobą sporą walizkę. Za nim podążała jego żona ubrana do wyjścia z nieco mniejszą walizką, ale równie ciężką.
Gdy doktor ich zauważył na chwilę zamarł. Szybko jednak odzyskał rezon, a na jego twarzy wykwitł całkiem sympatyczny uśmiech.
- Witam panów. Niestety dziś nie przyjmuję. Dostałem wiadomość, że babka mojej żony jest umierająca. Niestety musimy pilnie jechać do Londynu. – wyjaśnił schodząc po schodach i przeciskając się do wyjścia.
- Panowie wybaczą, ale bardzo się spieszymy. Każda chwila jest cenna. Nie wiadomo czy zdążymy ją zobaczyć żywą. Pospiesz się kochanie! – zawołał do żony z lekką irytacja.

Shelagh Rendell cały czas stała, jak sparaliżowana przy zejściu ze schodów. Była blada, nogi jej drżały i wyglądała, jakby miała się lada chwila rozpłakać. Patrzyła na Richarda, a w jej oczach połyskiwały łzy.
Wzdrygnęła się na zawołanie męża i posłusznie ze spuszczoną głową zaczęła schodzić w dół.
- Zmuszony jestem prosić Panów o wyjście. Musimy zamknąć drzwi. – oznajmił stanowczo doktor, nadal przyjaźnie się uśmiechając.
 
Tom Atos jest offline