Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2015, 15:38   #47
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Czymże można zabić wyrzuty sumienia? Czym ukoić ten ból w piersiach, który kładzie się całym swoim ciężarem na serce?
Czy tego naprawdę chciała? Takich łowów właśnie? Bo przecie czym innym było niszczenie morfotworów w postaci zwierzęcej czy nawet zmutowanej, a czym jeszcze innym strzelanie do dzieci…. Gdyby dzieciak choć skrzydła miał bądź ogon… Wciąż widziała jego zapłakane i przerażone oczy wpatrzone w koniec kuszy…

Shar Srebrzysta wycofała się w jedną z pustych uliczek, z dala od ciekawskiej, komentującej gawiedzi. Nawet uznanie okazane jej przez nieznanego mężczyznę z mieczami było jak gorący policzek w twarz. Tymże miała zasłużyć sobie na sławę? Tym chciała uczynić ojca dumnym?
Mdliło ją i szarpało, ale już nawet nie miała czym zwymiotować
Nic dziwnego, że Diatrysi byli w jakiś sposób szaleni. Nie można bezkarnie odbierać życia… nawet skażonym morfą.

Styrwit…. gdzie teraz był jej bóg? Dlaczego ją zostawił? Zapomniał o niej….Ale czyż to nie właśnie ona zapomniała o nim? Zapomniała o ofierze? Zapomniała o modlitwie?
Nie była przecież złym czy podłym człowiekiem… Ale jeśli nie była, to dlaczego właśnie tak się czuła?


Kania szła przed siebie, a po białych od pyłu licach płynęły łzy. Nogi same ją niosły. Za miasto, za bramę, na rozstaje dróg w pobliże miasta.
Tam gdzie stał jeden z zapomnianych posągów Styrwita. Oczekujący jej ofiary. Przyklękła u jego podstawy i spojrzała na jedną z ośmiu twarzy.

- Panie...mam nadzieję, że mnie słyszysz...gdzieś tam… w ciemnościach… Panie…

Rozpoczęła swoją modlitwę i spowiedź jednocześnie. Długo klęczała, a jej całym ciałem wstrząsał cichy szloch. Potem otarła twarz i wyjęła nóż, który miała przytroczony do pasa.
Następnie jednym, stanowczym ruchem nacięła skórę na lewej dłoni, a krwią, która z owego nacięcia spłynęła posmarowała stopy swojego boga.

Chwilę później podniosła się z klęczek, owinęła dłoń kawałkiem tkaniny oderwanej z rękawa bielizny i ruszyła z powrotem w stronę miasta.
Modlitwa nie przyniosła jej całkowitego ukojenia, zresztą nie tego oczekiwała. Była świadoma tego, że kiedy tylko przymknie powieki zobaczy oczy chłopaka.

Kiedy dotarła do wieży rozebrała się do naga, a potem skrupulatnie wyszorowała całe ciało zimną wodą i szarym mydłem, dbając o każdy zakamarek ciała, aż skóra zaczerwieniła się od tarcia. Zaopatrzyła rozciętą dłoń, oczyszczając ją wcześniej alkoholem. Włożyła czystą bieliznę.
Potem zajęła się zbroją i rynsztunkiem.
Kiedy już wszystko zostało porządnie oczyszczone i nasmarowane tam gdzie należy Shar zwinęła się na łóżku w kłębek. Matki jeszcze nie było.

Wróciła więc myślami do poprzednich wydarzeń.
Kania pocieszała się w myślach jedynie tym, że jeśli chłopiec trafiłby w ręce Diatrysów to albo zostałby i tak uśmiercony, albo stałby się ofiarą doświadczeń. Nie mogła mu pomóc. Zainfekowanie morfą było nieuleczalne i niebezpieczne.
A przecież nawet jego matka nie chciałaby żeby jej dziecko stało się żądnym ludzkiej krwi wynaturzeniem. Bo człowiekiem już nie był...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 14-10-2015 o 18:14.
Felidae jest offline