Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2015, 23:06   #17
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Smoczyca uznała, że oglądanie walczącego Gareta to nawet przyjemne zadanie, dlatego też nie mieszała się do owej czynności. Oczywiście mogła przyspieszyć cały proces, jednak po co? Na jego pytanie wpierw wzruszyła ramionami, dopiero później rzekła:
- Jeżeli pójdziemy od razu to jaki sens będzie później przesłuchiwanie jeńca? Co najwyżej możemy go zostawić przy życiu by był świadkiem tego czego tu dokonamy. Wszak wieśniacy mogą nam nie uwierzyć na słowo, a innego dowodu pokonania bestii wszak mieć nie będziemy. No chyba, że chcesz tu całą wioskę przyprowadzić by sobie trupy pooglądali.
- W takim razie ja poobserwuję okolicę, a ty go spytaj, o różne przydatne rzeczy - zaproponował Garet.
Rubin dwa razy nie trzeba było zapraszać do owej czynności. Najpierw jednak należało nieboraka ocucić. Woda byłaby do tego doskonałą jednakże dziewczynie niezbyt się chciało po nią chodzić. Nawet jeżeli odległość od niej wynosiła ledwie kilka kroków. Miast tego sięgnęła po swoją ulubioną broń, która była równie skuteczna, jeżeli nie bardziej. Płomienie otuliły jej dłoń niczym rękawica, sprawiając że na twarzy smoczycy zagościł pełen zadowolenia uśmiech, który z kolei pogłębił się nieco gdy owa “rękawica” wylądowała na piersi jeńca. Rezultat nie pozwalał na siebie długo czekać. Nieszczęsny człek wić się zaczął i rzucać wydając przy tym odgłosy szczerego przerażenia i potwornego bólu. Uznawszy iż mężczyzna jest już w wystarczającym stopniu przytomny, Rubin cofnęła dłoń.
- Zadam ci teraz pytań parę, ty zaś odpowiesz mi na nie zgodnie z prawdą. Nie będziesz kłamał ani próbował pokrętnych odpowiedzi. Nie będziesz również milczał, gdyż w tym przypadku to, co przed chwilą poczułeś, okazać się może ledwie delikatną pieszczotą w porównaniu z tym, co z tobą zrobię. Czy zrozumiałeś, co do ciebie powiedziałam?
Pospieszne i dość chaotyczne kiwanie głową najwyraźniej wystarczyło dziewczynie, gdyż bez dalszej opieszałości usunęła szmatę, która powstrzymać miała nieszczęśnika przed wołaniem o pomoc.
- Możesz krzyczeć, mi to doprawdy przeszkadzać nie będzie - oznajmiła mu radośnie. - Ilu twoich towarzyszy chowa się w jaskini?
Mężczyzna splunął, zapewne co by gardło oczyścić, po czym z dość jawną wściekłością zmierzył swą dręczycielkę.
- Będzie dziesięciu - odpowiedział, aczkolwiek niechęć biła z jego postawy i wyraźny bunt przeciwko wykonywaniu rozkazów owej ognistej niewiasty.
- Jeńcy? Broń? Drugie wyjście? - zadawała pytania jedno po drugim, bawiąc się przy tym płomykami, które wesoło skakały jej z ręki do ręki.
- Są dziewki dwie - padła odpowiedź. - Broń to miecze tylko, parę łuków, nic więcej bośmy prości ludzie których to nie stać na jakieś tam wymyślne oręże. Wyjście zaś jest tylko jedno. No chyba że się komu przeciskać chce przez te tunele, które odchodzą od głównej jaskini. Nam się nie chciało.
- No dobrze. To teraz… Skąd by tu wziąć pewność żeś prawdę powiedział i niczego nie kryjesz…
Słowa wypowiedziane były przyjaznym głosem, niemal współczującym, który nijak się nie miał do złośliwego błysku w oczach Rubin lśniącego.
- Masz jakiś pomysł na to jak ową prawdomówność sprawdzić, Garecie?
- Tylko doświadczalnie - odparł zagadnięty. - A skąd wzięliście potwora, który straszył wieśniaków? - spytał.
- To - zaczął jeniec, jednak nie dokończył. Zamilkł, rozglądać się począł wokoło jakby czegoś szukając. Najwyraźniej jednak tego czegoś nie znalazł gdyż jego spojrzenie powróciło wpierw do Rubin, by następnie przenieść się na Gareta. - Mój brat zna trochę magii i to on tworzył bestię gdy trzeba było.
- Mag? - zainteresowała się Rubin, na chwilę porzucając bawienie się ogniem. - Dobry?
- Pewnie że tak - mężczyzna najwyżej uznał iż oto pojawiła się dla niego deska ratunku. - Nie uczony, co prawda, ale moc ma w sobie od urodzenia. Równego jemu tośmy jeszcze nie widzieli. On z pewnością tak łatwo się nie da więc może już teraz sobie odpuśćcie bo jak nie to…
Zapewne w owym momencie z ust jego miały paść obrazowe opisy okropności jakie to miały stać się udziałem pary poszukiwaczy przygód, która tak nierozsądnie stanęła na drodze bratu owego maga. Zapewne… Tak jednak się nie stało gdyż moment ów, najwyraźniej tracąc cierpliwość, Rubin wybrała by otulić biedaka liną złożoną ze splecionych ze sobą nitek ognia. Trwało to chwilę jedynie mrugnięcie trwającą jednak wystarczyło by jeniec wpierw wydał z siebie przeraźliwy wrzask, a następnie odpłynął w objęcia błogiej nieświadomości.
- Ludzie są tacy… delikatni - niesmak wyraźnie brzmiał w głosie Rubin, gdy zwracała się do Gareta. - Chcesz go o coś jeszcze zapytać, czy masz już dość?
- Mam nadzieję, że nie przepaliłaś jego więzów - stwierdził Garet. - Sześciu wojaków i mag. W zasadzie powinni teraz się zastanawiać, dlaczego znikają ich ludzie. A ten wrzask, na końcu... Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zajrzy. A jeśli nie, to będziemy musieli ich odwiedzić.
- Niezbyt mi się podoba bieganie po mysich norach w poszukiwaniu uciekinierów - dodał.
- Kto tu mówi o bieganiu za nimi? Sami zaczną uciekać w kierunku wyjścia gdy staną twarzą w twarz z moimi tworami - Rubin bynajmniej skromnością nie grzeszyła. - Ty zaś zajmiesz się tymi, którym owa ucieczka się uda. Nie widzę żadnych kłopotów, nawet biorąc pod uwagę maga, który wiele zdziałać i tak nie zdoła. Pytanie tylko czy chcemy ratować więźniów?
- Warto ich uratować - odparł Garet. - Zabijanie wszystkich, jak leci, winnych i niewinnych, nigdy mi nie odpowiadało. Chociaż, przyznaję, jest to nieco trudniejszy sposób załatwiania spraw.
- Możemy poczekać aż tamci zaczną uciekać i dopiero wtedy szukać więźniów. Nie jestem jednak pewna czy będę w stanie ominąć ich przy okazji wypłaszania naszych bestii. Co powiesz na to by najpierw spróbować podkraść się do wejścia, a dopiero później zdecydować nad planem działania?
- Chodźmy więc - powiedział Garet.
Nim jednak ruszył w stronę obozowiska bandytów sprawdził, czy ich jeniec jest dobrze związany, a potem ponownie zatkał mu usta szmatą, którą poprzednio wyciągnęła Rubin.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline