Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2015, 10:14   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciche skrzypnięcie drzwi przerwało rozmyślania Raula na tym, dokąd to diabli ponieśli jego służkę. Iść, sprawdzić konie, wrócić - aż taką daleką ta wyprawa nie była, by Desire miała zniknąć na kilkanaście pacierzy.
Coś stać się musiało, skoro dziewczyna wyglądała jak zmokła kura, na dodatek taka, co ledwo uciekła gospodyni spod noża.
- Mów - rzucił krótko.
Oczywiście, mogła zyskać na czasie udając iż ów nakaz dotyczyć się miał tego w jakim stanie są wierzchowce. Doskonale jednak wiedziała, że taki wybieg na wiele by się nie zdał. Poza tym… okłamać pana? Kuszące, jednak zupełnie nie wchodzące w grę.
- Spotkałam się z pewnymi problemami, dlatego moja nieobecność potrwała więcej, niż powinna. Racz wybaczyć.
Teraz już od niego zależeć miało ile szczegółów pragnął usłyszeć. Nie liczyła jednak iż cud się zdarzy i takie pokrętne wyjaśnienie zostanie bez dalszych pytań. Za dobrze jedno znało drugiego by zostawić sprawę ot tak. Poza tym… taki występek nie mógł ostać się bez kary. Nie pozostawało zatem nic innego jak pochylenie głowy i zdanie się na łaskę lub niełaskę pana.
- Jakie problemy? - spytał Raul, zimny wzrok wbijając w stojącą dziewczynę i ignorując małą kałużę, jaka powoli formowała się u jej stóp.
- Dwoje wieśniaków i chłopiec stajenny - odpowiedziała, nie podnosząc głowy. - Nie byłam wystarczająco czujna. Nie zauważyłam ich, przez co udało się im ogłuszyć mnie i przenieść w zaciszne miejsce. Chłopiec dołączył do nich później, zapewne z ciekawości. Mogłam obejść się z nimi delikatniej, jednak tego nie uczyniłam. Ciała zostały dobrze ukryte, jednak możliwym jest, iż znajdą ich szybciej niżby było wskazane. Biorę na siebie całą odpowiedzialność, mój panie.
Słysząc własną relację z wydarzeń zdawała sobie sprawę z głupoty jakiej się dopuściła. Nie było jej z tym dobrze, jednak nie zamierzała użalać się nad sobą.
- Przepytałaś któregoś? - spytał.
- Nie było okazji - odparła, wiedząc doskonale, że nawet o tym nie pomyślała w szale. - Wyglądali, zachowywali się i pasowali do im podobnych, którzy raczyli się trunkami w sali głównej. Nie uważam by byli szpiegami lub zostali nasłani by zagrozić osobę mego pana. Wszystko wskazywało, iż chodziło im jedynie o zabawienie się.
- Może...
Raul podniósł się wreszcie z fotela, po czym obszedł Desire, dokładnie jej się przyglądając. Siniak na policzku, rozcięta warga, zakrwawione włosy, ślady krwi na ubraniu.
Nie wyglądało to najlepiej.
Raul skrzywił się. Fakt - niektórzy nazwaliby ją tylko narzędziem, ale każdy mądry rzemieślnik dbał o swoje narzędzia.
- Rozbierz się - powiedział.
Rozkaz ów zaskoczył Desire, przez co nie od razu posłuchała. Rozebrać się? Za owymi słowami kryć się mogły rzeczy zarówno przyjemne jak i dość przykre. Wątpiła by mogło tu chodzić o te pierwsze jednak… Raul nigdy jej jeszcze nie uderzył. Jakoś nie chciało się jej wierzyć, by teraz miał nastąpić ów pierwszy raz. Mogła się zapewne sprzeciwić, jednak nie uczyniła tego. Jej własna głupota doprowadziła ją do tego miejsca, a duma nie pozwalała wycofać się przed konsekwencjami. Rozebrała się więc, mimo iż czyn ten ani do łatwych ani też bezbolesnych nie należał. Ręka bolała coraz bardziej, a i głowa najwyraźniej nie zamierzała pozostać w tyle. Udało się jej jednak nie jęczeć niczym delikatne dziewczę, aczkolwiek nie obyło się bez syku, który wydarł się zza zaciśniętych zębów.

Raul ponownie obszedł dziewczynę dokoła, starając się wypatrzyć wszystkie ewentualne skaleczenia czy potłuczenia.
- Coś poza tym? - spytał, dotykając lekko lewej ręki, gdzie, co było już widoczne, niedługo miał się pojawić okazały siniak. - Coś ci jeszcze zrobili?
- Uderzenie pałką w głowę oraz policzek - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Nic co mogłoby zbytnio przeszkodzi w dalszej podróży. Rankiem będę gotowa do wypełnienia obowiązków.
No chyba, że jednak czeka ją chłosta, wtedy mogłoby być nieco trudniej, jednak Desire była pewna, że i w takim wypadku nie zawiedzie.
- Nie o to pytałem - stwierdził Raul.
- Wytrzyj się - rzucił jej płachtę, która wisiała obok stolika z miską i udawała ręcznik. - Potem trzeba cię trochę opatrzyć.
- Ja… nie dałam im okazji, by zdołali zrealizować swoje plany - odparła obojętnym głosem, jednocześnie posłusznie wycierając się. - Rany zaś, nie są groźne, poradzę sobie z nimi gdy tylko… - nie dokończyła gdyż wydało się jej niestosownym przypominanie mu o karze, którą powinna dostać. Znajdowała się wszak na dość grząskim gruncie i lepiej by było gdyby nie pogarszała już więcej swojej sytuacji.

- Włóż coś na siebie - powiedział Raul, gdy Desire wreszcie wytarła się do sucha. - I przyłóż to - podał jej szmatkę, zanurzoną w zimnej wodzie - do guza. Może nie urośnie jak śliwka.

Suche ubranie, nawet jeżeli jest nim jedynie krótka halka i spodenki, było lepsze niż mokre odzienie lub jego brak. Desire nie zamierzała zwlekać z wykonaniem rozkazu.
- Nawet jak urośnie to nie powinno go widać - odpowiedziała biorąc szmatkę i z westchnieniem ulgi przykładając ją do obolałego miejsca na głowie. - Więc jaka kara czekać mnie będzie tym razem? - zapytała, porzucając służalczą pozę. Nikt nie patrzył, nikt nie słyszał. Mimo iż zachowywanie się potulnie i samobitnie byłoby z pewnością lepszym wyjściem, na dłuższą metę zaczynało jej ciążyć. Szczęściem Raul nie należał do takich, którzy by tego wymagali. Dopóki grała swoją rolę gdy sytuacja tego wymagała, nie było problemu. To, że niekiedy rola nakładała się na jej normalne zachowanie i rozumowanie budziło niekiedy jej niepokój, pozostawało jej mała tajemnicą. Szczęściem działo się to tylko wtedy, gdy nie była w stanie w pełni zapanować nad sytuacją. Jak na przykład ów wyjazd do Paryża…
- Wolisz klapsa na goły tyłek, czy klęczenie na grochu? - zainteresował się Raul. Z podręcznej torby wyciągnął słoik z maścią i delikatnie rozsmarował ją na ramieniu, tam, gdzie trafiła pałka.
Desire skrzywiła się, niezbyt zadowolona z owych opcji. Ból w ramieniu także miał do owego grymasu pewne prawa.
- Mam wrażenie, że już dostałam karę, ale gdybym miała wybierać, to klaps wydaje się lepszą opcją.
- To dobrze, bo nie mamy grochu pod ręką, a gospodarz pewnie byłby zdziwiony takim zamówieniem - stwierdził Raul, kończąc zawiązywać bandaż wokół posmarowanego maścią miejsca.
- Przede wszystkim byłby raczej niezadowolony że się go budzi o tej porze - dodała służka, pozwalając sobie na nutkę złośliwości w głosie.
- Chyba dość już będzie miał kłopotów na głowie i bez tego grochu. O dobrego stajennego trudno, a ten na dodatek miał dar. Gdybyś widział jak obchodził się ze zwierzętami...
- Z kobietami najwyraźniej nie potrafił. - W głosie Raula nie zabrzmiała nawet najmniejsza nuta żalu. - A ty musisz pamiętać o jednym. Nie jesteś już dzieckiem. Panny w twoim wieku wychodzą już za mąż, a ty do pewnego czasu jesteś łakomym kąskiem. Musisz to wziąć pod uwagę.
- Ależ ja sobie z tego doskonale zdaję sprawę. Zdobywanie informacji już od jakiegoś czasu stało się przez to łatwiejsze. Dzisiejszego wieczoru… nie byłam dość uważna. Zwykle takie sytuacje nie stanowią problemu.
Desire nie wyglądała na szczególnie zadowoloną. Wręcz rzec by można iż była wściekła.
- Wszystko przez ten wyjazd… - mruknęła jeszcze pod nosem, po czym zwiesiła głowę i umilkła.
- Będzie gorzej - odparł Raul. - A teraz się kładź. - Wskazał na łóżko. Z pewnym trudem zmieściłyby się tam dwie osoby. - Jutro wcześnie wstajemy.
Wizja spędzenia nocy w łóżku była kusząca. Nawet bardzo kusząca.
- Moje posłanie jest tam - wskazała dłonią koc leżący przy drzwiach.
- Nie opowiadaj głupot. Zastaw drzwi, żeby nikt nie wlazł w środku nocy i wskakuj do łóżka. Nie mamy czasu, by dyskutować na ten temat.
Zaczął ściągać kaftan, a potem koszulę.
- Czy to rozkaz? - zapytała, wciąż z nutką buntu w głosie, jednak znajdowała się tam ona tylko dla zasady. Wiedziała wszak, że nie powinna się na to godzić, jednak… Jutrzejszy dzień miał być dla niej wystarczająco nieprzyjemny i bez nocy spędzonej na twardej podłodze.
Spojrzenie rzucone jej przez Raula wystarczyło za odpowiedź.
- Mój panie - skłoniła się mu w odpowiedzi, a uśmiech błąkał się na jej ustach. - Jak sobie życzysz…
Posłusznie, oraz nader chętnie, skierowała swe kroki ku jedynemu w owym pokoju krzesłu, by następnie przenieść je po drzwi i podstawić tak by nie dało się ich otworzyć. Gdyby nawet ktoś uparł się by wejść, narobiłby przy tym sporo hałasu, który z kolei zaalarmowałby zarówno Raula jak i Desire.
Raul w tym czasie rozebrał się i położył.
Łóżko co prawda nie było tak wygodne, jak w domu, ale prześcieradło było czyste, a kołdra była dość szeroka, by się nią mogły przykryć dwie osoby.
Służka, wierna swym przyzwyczajeniom, jeszcze raz sprawdziła czy wszystko jest jak należy i nie ma większej niż minimalna, szansy na to że ktoś mógłby zaatakować ich w trakcie snu, po czym położywszy ulubiony sztylet pod poduszką, ułożyła się wygodnie u boku Raula.
- Dobrej nocy, mój panie - rzekła jeszcze nim zdmuchnęła świecę pogrążając pokój w ciemnościach.
 
Kerm jest offline