Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2015, 15:02   #58
no_to_ten
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
Ciemno jak cholera, gęsty las, nie widział absolutnie nic, co by się wyróżniało.

Cały czas skupiał się na otoczeniu. Nie był indiańcem Sokole Oko, ale próbował dostrzec absolutnie każdy szczegół. Szli w milczeniu, powoli i ostrożnie, bezustannie się rozglądając. Jedyne co ułatwiało im zadanie, to blade refleksy na wodzie.

Ktoś krzyknął. Brennan odruchowo odwrócił się w jego stronę. Broń była gotowa do strzału, ale nie miał pojęcia w co konkretnie celować. Pozwolił sobie na pół sekundy sceptycznego spojrzenia.
Gałęzie?

Dopiero po chwili do niego dotarło, że to macki. Nie ma tu maszyn, a jedynie zmutowana bestia, głodna albo agresywna. Może broni swojego terytorium. Prawdopodobnie ma po prostu instynkt zabójcy.

Nagle stracił oddech w płucach. Kości zaczęły wbijać się w organy wewnętrzne, nie miał czym oddychać, poczuł też przenikliwy ból w udzie. Czaszka zaraz miała wybuchnąć od ciśnienia, a do tego co chwila coś dźgało go po nogach.

Puścił karabin i zaczął rozwierać żelazny uścisk, w którym się znalazł. Ręce ślizgały się od gęstej mazi, ale przynajmniej zdołał na chwilę zaczerpnąć powietrza. Ciągłe jednak pozostawał w splocie. Brennan był silnym facetem, mimo to nie mógł sobie poradzić. Cały czas oplatało go ogromne cielsko, a przed twarzą przemknęło mu jeszcze zestawienie kłów i dwóch czarnych punktów na którejś z macek. Syknęło tylko i zanurkowało z powrotem w bajoro.

Chwyt w końcu zelżał. Brennan zdołał wygramolić się spod cielska, tylko po to żeby paść na błoto. Macki momentalnie wzbiły się w powietrze, by zanurkować w jego stronę.

Wierzgał się, kopał, zasłaniał karabinem. W końcu jednak poczuł delikatne łaskotanie na szyi, po którym nastąpił przeszywający, zamraczający ból. Kły wbiły się głęboko w mięśnie. David próbował złapać mackę, ale ta już uciekła.

Szybko się odczołgał i wstał gotowy do dalszej walki.

Nikt już jednak nie walczył. I dobrze.

Brennan padł na ziemię.
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]

Ostatnio edytowane przez no_to_ten : 15-10-2015 o 15:34.
no_to_ten jest offline