Sara Peterson - To Edi. To na pewno Edward... Edwardzie! - chciała krzyczeć, ale zamiast tego, czerwona ciecz wypłynęła jej z ust.
Nie bardzo orientowała się w swojej sytuacji. Wszystko tak szybko się stało. Jakiś zbir, kamerka i ból. Kto mógł go nasłać? To nie możliwe, nie mógł to być jej szef...
Z trudem dała radę odpiąć się z pasów, sekundy mijały ale nikt nie podbiegał do niej i nie pytał co się stało. Może Edi pobiegł za tym draniem? Tak, tak chyba było. Nie wyobrażała sobie niczego innego.
Uchyliła drzwi, splunęła krwią i zdaje się dwoma zębami. Ból nie mijał. Roztrzęsione dłonie dotknęły twarzy... lusterko. Nie wyglądało to dobrze, być może wszystko się wyleczy, ale będzie musiała iść do szpitala. Angelika zdąży wrócić i zobaczyć ją w tym kiepskim stanie. - Edi, gdzie jesteś? |