Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2015, 18:30   #7
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Ranek przywitał ich promieniami słonecznymi radośnie zaglądającymi przez okno. Desire wstała jako pierwsza, tuż przed pojawieniem się pierwszego z owych świetlistych gości. Zająć się bowiem trzeba było przygotowaniami do wyjazdu oraz śniadaniem, które jak doskonale pamiętała z poprzedniego wieczoru, miało być nie tylko treściwe ale i zjadliwe. Ubrała się więc pospiesznie w zapasową suknię, którą z juków wyjęła, upewniła że sztylety w trzewikach są nie tylko niedostrzegalne ale i łatwe do wyjęcia, a następnie dyskretnym chrząknięciem dała znać Raulowi, że pora już wstawać.
- Grzeczna dziewczynka - pochwalił ją Raul, który przyglądał się tej całej scenie spod przymkniętych powiek. - Idź i załatw porządne śniadanie. Podwójne. Powiedz, że pan hrabia jest głodny jak wilk.
Wstał i zaczął się ubierać.
- Wedle życzenia - odparła kierując się do wyjścia. Nim jednak przekroczyła próg poświęciła chwilę by odstawić krzesło na jego miejsce.
Piętro niżej ruch już się zaczął. Widać było iż wieśniacy nie należą do tych co to wylegują się w pierzynach do południa. Desire zajęło więc chwilę by do właściciela przybytku się dostać i zamówienie złożyć. Mężczyzna ów, jak zdążyła się wieczoru poprzedniego dowiedzieć Urbanem się zwący, pomarudził trochę na ilość jadła, jednak nie czynił jej większych problemów. Widać zdawał sobie sprawę, że jeżeli zawiedzie lub odmówi podania owych przysmaków, jaśnie pan z pewnością nie okaże łaski. Desire postarała się o to by nie zapomniał o grożących mu konsekwencjach dzięki czemu nie musiała długo czekać. Taca była pełna, a przez to i dość ciężka. Zwykle nie sprawiłoby jej większego problemu wniesienie jej po schodach, jednak tego ranka ręka bolała ją jak wszystkie diabły. Zacisnęła jednak zęby i jakoś, aczkolwiek wolniej niżby należało, dotarła do drzwi pokoju.
Gdy wróciła na górę, ich rzeczy były już spakowane. Jej brudna od krwi i stale wilgotna suknia zniknęła, a jedyną rzeczą, jaka pozostała do schowania był koc.
- Siadaj i jedz - powiedział Raul, gdy taca znalazła się na stole.
Zamknął drzwi, a sam usiadł na przysuniętym do stołu fotelu, pozostawiając Desire znacznie mniej wygodne krzesło.
Dziewczynie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szczególnie że po wczorajszym gulaszu nawet ślad w jej żołądku nie pozostał. Jadła zaś na tacy było tyle, że nawet gdyby trzecia osoba się dosiadła, zapewne nikt od stołu nie wstałby głodny. Były tam bowiem jajka na twardo gotowane, szynka, kurczak na zimno, chleb, kiełbasa, boczek wędzony, świeże pomidory i trzy rodzaje sera. Do tego wino, które co prawda do najlepszych nie należało ale zdatne do picia było.
Posiłek zjedli w ciszy, w pełni skupiając się na owych pysznościach, jakie im ofiarowano. Tym zaś co zostało, a co zdatne było do zjedzenia w czasie późniejszym, Desire uzupełniła ich własne zapasy. Któż to bowiem wiedział czy przed kolejnym miastem czy wioską nie zapragną przerwać podróży krótkim piknikiem.
- Pójdę przygotować konie - oznajmiła Raulowi.
- Nic z tych rzeczy - odparł. - Nie po tym, co się zdarzyło wczoraj.
- Jest ranek - sprzeciwiła się. - Nic mi nie będzie. Poza tym to nie będzie wyglądać dobrze gdy wieśniacy zobaczą że idziesz po konie zamiast wysłać służkę. Tak się wszak nie robi…
- Pańskie oko konia tuczy. Nie słyszałaś o tym? - uśmiechnął się Raul. - Zniesiesz na dół nasze bagaże, ja w tym czasie zapłacę. A wtedy wrócisz ze stajni... Chyba nie uwierzysz w to, że kobieta potrafi dobrze osiodłać konia? Nikt nie uwierzy. - Uśmiechnął się. - A skoro nie ma stajennego, to będę musiał się tym zająć osobiście.
Desire z przyjemnością wyjaśniłaby Raulowi jak bardzo się w owej kwestii myli jednak… Uznała, że po wczorajszym powinna jednak nieco się wstrzymać.
- Jak sobie życzysz panie - odburknęła jedynie, a następnie zabrała się za zwijanie koca.
Raula rozbawił ton dziewczyny, nic nie skomentował jej słów.
- Do zobaczenia na dole - powiedział tylko. Zabrał najważniejsze rzeczy - broń i sakiewkę - po czym zszedł na dół, by uregulować rachunki.
Nie pozostało zatem nic innego jak tylko dokończyć pakowanie i zabrać bagaże na dół. Praca ta nie należała do szczególnie ciężkich czy też wymagających, jednak Desire nie była tego ranka w najlepszej formie przez co gdy wreszcie dotarła do stajni miała wrażenie, że ramię zaraz jej odpadnie, a głowa eksploduje. Całkiem ciekawy początek kolejnego dnia podróży. Jej samopoczucia bynajmniej nie poprawiło też to, czego zdołała się nasłuchać podczas całej drogi. Najwyraźniej zniknięcie stajennego wywołało nie lada burzę. Opinii było wiele, od ucieczki po zapicie. Szczęściem nikt nie zawracał jej głowy najwyraźniej uznając, iż przyjezdna dziewka nie ma nawet bladego pojęcia, o kim mowa była.
Wbrew temu co jej nakazano, nie tylko zaniosła bagaż ale i osiodłała wierzchowce oraz zadbała o to by juki zostały dobrze rozłożone i przymocowane. Nie chciała ryzykować ewentualnego wypadku i problemów z nim związanych. Zadowolona ze swej pracy opuściła stajnie i udała się w drogę powrotną.
Raul, jak się okazało, już na nią czekał.
- Gdzie byłaś! - zapytał tonem niezbyt przyjemnym. Całkiem jakby nie był zadowolony z tego, że musi stać i na nią czekać.
- Wybacz, mój panie - odparła, pochylając nisko głowę i nadając głosowi potulne brzmienie. - W stajni panuje tłok, a brak stajennego sprawia iż króluje tam chaos. Uczyniłam wszystko co w mojej mocy było, jednak nie udało mi się spełnić twego życzenia w odpowiednio krótkim czasie.
- Brak stajennego? - Raul przeniósł wzrok z dziewczyny na karczmarza. - Chyba nie polecę tej karczmy moim przyjaciołom - powiedział, po czym ruszył w stronę wyjścia, nie zwracając uwagi na to, co usiłuje rzec stojący za ladą człek.
Ten zaś omal trupem nie padł słysząc tą opinię wielkiego pana. Wszak sukces jego karczmy zależał nie tylko na dobrej lokalizacji ale i słownej rekomendacji. Gdy zaś się rozniesie, że nie był on w stanie zadbać o podstawowe wygody jakie należały się takiemu panu to…
- Nie mogłaś dupska ruszyć leniwa dziewko? - zwrócił się z gniewną miną ku tej, którą w chwili obecnej uznał za główną winowajczynię.
- Trzeba było zadbać o lepszego stajennego, co to nie szwenda się nie wiadomo gdzie, tylko wykonuje swoje obowiązki - odparła mu, nie szczędząc przy tym wzgardy. - Nie mój to obowiązek by końmi się zajmować, a co najwyżej by pracę innych, którzy w tym celu zostali zatrudnieni, doglądnąć.
- Bezczelna… - zapewne miał dodać do tego jakieś nieprzyjemne określenie jednak wstrzymał się w ostatniej chwili. - Znikaj mi z oczu dziewczyno, zanim panowanie stracę. Dość już mam problemów na głowie z tym chłopakiem, by jeszcze w dysputy się wdawać z byle służącą.
Desire nie zamierzała go z owego błędnego mniemania o niej wyprowadzać. To, że do byle służącej było jej tak daleko, jak jemu do królewskiej korony, pozostać musiało jej sekretem.
- Miłego dnia życzę - dodała niezbyt szczerze, po czym rozsądnie zniknęła mu z oczu wychodząc na podwórze, gdzie Raul w skupieniu sprawdzał, czy konie są porządnie przygotowane do podróży.
Uznawszy najwyraźniej, że nie trzeba nic poprawiać Raul dosiadł swego wierzchowca, po czym, rzuciwszy dziewczynie ponaglające spojrzenie ruszył na trakt, chcąc znaleźć się jak najdalej nim słońce zacznie przypiekać tych, co włóczą się po traktach, miast spędzać upalne godziny w cieniu. No i zanim zacznie się afera związana z odnalezieniem trzech zarżniętych mężczyzn.
Jego służka nie zamierzała zwlekać chwili dłużej, niż wymagało tego znalezienie się na końskim grzbiecie. Wkrótce też dołączyła do swego pana, by wraz z nim ponownie stawić czoła trudom podróży w palącym słońcu i pyle drogi.

 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline