Wszyscy już przyjęli do wiadomości, że cały Disney skończy w tajemniczym sosie, który ponoć jako jedyna substancja potrafi zabić animowaną postać bezpowrotnie. Rozpuszcza się ją w cieczy jak kostkę rosołową i po osobie. Tak to jeszcze niektórzy potrafili żyć mimo głupich wypadków, ale z sosem nie było żartów.

Pomimo niskich już szans na zwycięstwo, niektórzy z was nie poddawali się i wciąż próbowali walczyć. Za Mulan, Pocahontas i Quasimodo, których dusze trafiły w odmęty hadesu. Za każdego dobrego bohatera, który akurat nie mógł stanąć z wami do walki. Za cały świat, bo to wszystko, co mieliście.

Wschód słońca przyniósł ponowny cud. Rozglądaliście się niespokojnie za ciałem pozbawionym ducha, liczyliście osoby, które przeżyły noc i co dziwne... Nikt nie zginął. PONOWNIE. Ciężko było uwierzyć w tę wiadomość. Roszpunka, Tarzan? Bestia?
Kto z was tym razem przyczynił się do tego?

W egzekucjach, trzeba przyznać, byliście kiepscy. Jak to na dobrych ludzi przystało. Ale żeby ratować - do tego byliście stworzeni.