Szmaragdowa strzała przebiła się przez szeregi służb specjalnych. Młody pędziwiatr został pochwycony i wyrwany z mazi, która do krępowała, nie była to najmilsza rzecz życiu, Ed poczuł się jakby ktoś wyrwał go ze sygnącej smoły. Jednak był wony.
Kat p[osadziła go obok osłabionego Superman'a i wzniosła tarczę. W sama porę, bo mundurowi zaczęli strzelać. Pociski ołowiowe, jak i kryptonitowe rozpryskiwały się o zielona tarcze woli.
Tymczasem Spectre przekonał się iż jego moc była przytłumiona. Nie udało mu się wznieść bariery dokoła schwytanych. Ogień co prawda puchnął, ale zaczął szybko przygasać. Podobnie z samochodami i wypiętrzeniem terenu. Ziemi zadrżała, pojawiły się pagórki, a samochody w kilku przepadach straciły szyby, ale poza tym nic. Gdzieś w tłumie uzbrojonych ludzi musiał być ktoś, kto znał się na magii. Olga przyjęła kilku takich osobników i często towarzyszyli oni grupą interwencyjnym. Ten konkretny musiał być całkiem silny, skoro potrafił wytłumić jego moce.
Malah i Azael wpadli w tłum strzelców każdy siejąc spustoszenie na swój sposób. Malah strzelał powalając wielu, ale widać było, że kamizelki kuloodporne i hełmy chroniące głowy mieli pierwszej klasy. Weilu kliło się na ziemi usiłując wstać, a zaledwie paru krwawiło, gdy pocisk trafił w jakieś nieosłonione miejsc.
Azrael rozdawał cięcia i ciosy sprawiając że wielu schodziło mu z drogi, ale obwali się strzelać, bowiem bohater znajdował się w najgęstszym tłumie i każda kula mogła zranić kogoś z nich.
Sytuacja chwilowo zdawała się opanowana. Strzały ucichły, a posiłków sił specjalnych nie było widać. Co prawda taka sytuacja nie będzie trwała wiecznie.
__________________ Gallifrey Falls No More! |