Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2015, 17:54   #19
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Rubin odczekała aż kroki Gareta umilkną na tyle by mogła działać swobodnie bez obawy zostania nakrytą. Zadowolona, porzuciła maskę, którą nosiła w towarzystwie mężczyzny. Szczęściem jaskinia była wystarczająco duża by pomieścić stworzenie jej rodzaju. Mogła nawet rozłożyć w pełni skrzydła, co też z radością uczyniła. Czas to jednak nie był najlepszy by owymi przyjemnościami się delektować. Miała zadanie do wykonania. Na dodatek w każdej chwili u wylotu korytarza mógł pojawić się Garet z porwanymi dziewczętami. Wątpiła by widok bestii jej pokroju przychylnie ich do niej nastawił. Bez wątpienia skończyłoby się na ucieczce, lub próbie walki. Lepiej już było odmówić sobie tego i owego i zaoszczędzić przy tym całej masy kłopotów.
Smoki, istoty pradawne, od początków swego istnienia miały dar którym było wyczucie klejnotów. Nie ważne jak głęboko je skryto, jak wielkie skały je od nich dzieliły czy ile drzwi ustawiono by bronić do nich dostępu. Każdy przedstawiciel jej rodu był w stanie usłyszeć ich pieśń i określić dokładnie skąd dobiegała. Podobnie, chociaż w nieco mniejszej skali, sprawa miała się z kruszcem. Złoto czy srebro, tkwiące w skale czy zatopione w jeziorze. Nie miało to znaczenia. Ich pieśń, mimo iż cichsza i prostsza, była łatwa do rozpoznania i do ustalenia skąd dochodzi. Podobnie teraz, pomimo tego iż srebro jakie znajdowało się w tej jaskini nie należało do najczystszego rodzaju, Rubin była w stanie usłyszeć jego melodię. Owe ciche nucenie, łagodne niczym powiew letniej bryzy. Kuszące, jednak nie obezwładniające. Dochodziło zaś z wnęki, która oddalona była znacznie zarówno od wyjścia z jaskini jak i korytarza, w którego mrok zagłębił się Garet. Mniej więcej w połowie drogi między jednym, a drugim. Dostępu do owego skarbca broniła krata zrobiona z grubych gałęzi, połączonych ze sobą sznurem. Marne zabezpieczenie, wedle zdania smoczycy. Wystarczyło machnąć łapą, a zostały z niego same drzazgi.
Pozostała zatem ostatnia przeszkoda, którą byłą skrzynia drewniana, wzmacniana żelaznymi sztabami i zamknięta pokaźnych rozmiarów kłódką. Słysząc zbliżające się kroki, Rubin uznała, że z tym problemem będzie musiała poradzić sobie w ludzkiej powłoce.
Gdy jej towarzysz wraz z dwiema pannami, wyłonił się z czeluści tunelu, była gotowa by ich powitać. Co prawda jej strój ponownie uległ niewyjaśnionej zmianie, na powrót powracając do stanu porannego, gdy to wpadła na Gareta w kusej tunice, była to jednak rzecz, która dla Rubin wielkiego znaczenia nie miała. Jeżeli jej towarzysz zacząłby zadawać pytania zawsze mogła go zbyć jakimś kłamstewkiem lub całkiem je zignorować.
- Widzę, że znalazłeś swoje panny - nieco złośliwie odezwała się do mężczyzny, jednak była to przyjacielska złośliwość. - Czy możecie zaczekać na zewnątrz? - Zwróciła się do dziewcząt. - My wciąż mamy tu kilka spraw do załatwienia. Wy zaś możecie zająć się trupami waszych oprawców. Kto wie, może mają przy sobie coś cennego, co ułatwi wam dalsze życie.
Dziewczyny obrzuciły mówiącą pełnymi obawy spojrzeniami, potem spojrzały na Gareta, a gdy ten skinął głową, zabrały jedną z pochodni i ruszyły w stronę wyjścia. Po drodze coś jeszcze mówiły szeptem, ale dokładna treść tych słów do Gareta nie dotarła.
- Cóż nam zatem pozostało do zrobienia? - spytał Garet, gdy dziewczyny były dość daleko. - Znalazłaś to srebro?
- Oczywiście -
Rubin wskazała dłonią miejsce, w którym stała skrzynia. - Nie było to trudne. Co z tym zrobimy?
- Znajdziemy klucz i otworzymy - powiedział (może ze zbytnim optymizmem) Garet. - Albo znajdziemy jakiś topór i rozwalimy skrzynkę.
- Miałam na myśli srebro, które w tej skrzyni się znajduje. Otwarcie jej bowiem nie powinno sprawić żadnego kłopotu - uściśliła Rubin. - Klucz zapewne znajduje się przy ciele maga, a raczej tym, co z niego zostało.
- Możemy dać garść dziewczynom, a resztę oddać wójtowi - odparł Garet. - Nie zależy mi na tej kupce monet. Co zrobiłaś z magiem?
Rubin machnęła ręką w stronę wyjścia.
- Gdzieś tam, wśród skałek - powiedziała.

To, co zostało z maga, dość łatwo było znaleźć wśród skał, znajdujących się nie lewo od wejścia do jaskini. Garet kawałkiem gałęzi rozgarnął popiół i zwęglone kości, po czym wyciągnął brudny od sadzy i ciągle jeszcze ciepły klucz. Nie zwracając uwagi na buszujące po obozie dziewczyny wrócił do jaskini.
Mechanizm kłódki szczęknął, gdy Garet przekręcił klucz, i wnet zawartość kufra stanęła otworem.
- No popatrz, co my tu mamy... - powiedział Garet, spoglądając w oświetlone magicznym światłem wnętrze kufra. - Tu jest tego więcej, niż tylko okup od wieśniaków.

Faktycznie, było tego więcej. Widać było iż rozbójnicy nie ograniczali się jedynie do zarobków z jednej wioski pochodzących. Były tam klejnoty, podrobione co prawda jednak wciąż oko cieszące. Było sztuk parę broni ręką zdolnych rzemieśników wykonanej, ozdobne, bardziej do sal balowych pasujące niż do faktycznej walki. Było też srebro, w znacznej ilości, pochodzące zapewne nie tylko z okupu ale i zwykłej grabieży. Złota zaś było niczym na leki. Ledwie monet parę, dwa pierścienie i jedna brosza, kształt liścia mająca.
Rubin najmniejszego zainteresowania owymi skarbami nie wykazała. Ani one bowiem do jej gustów pasowały ani też wartości szczególnej nie miały. Nie takie cuda czekały na nią w domu. Może gdyby diament, szmaragd, szafir jakiś się znalazł…
A wbrew powszechnej opinii smoki nie na każdy kawałek złota się rzucały.
- Marne owe skarby - Rubin nie kryła swego rozczarowania. - Przydadzą się jednak tym dziewczynom w zaczęciu nowego życia w miejscu, w którym nikt ich przeszłości znać nie będzie. Masz ochotę na część czy też rozdzielamy na dwoje i wołamy wójta?
- Złota dostać nie powinny - odparł. - Nie wyglądają na takie, co by złoto w uczciwy sposób mogły zdobyć. Niejeden zechce je okraść lub o kradzież oskarżyć. Schowam złoto i te trzy drobiazgi, wójtowi oddamy jego srebro, a resztę niech wezmą dziewczyny. Do tego, jeśli zdołają złapać, będą miały pięć koni i ekwipunek po bandytach. Powinno im to wystarczyć na nową drogę życia w jakimś niewielkim miasteczku.
- Zatem postanowione - zgodziła się z nim. - Poinformujesz je o tym szczęśliwym zwrocie w ich życiu? W końcu i tak już zostałeś ich rycerzem na białym koniu. Nieco więcej achów i ochów nie powinno ci zaszkodzić.
Garet rzucił jej ponure spojrzenie, po czym schował do kieszeni wspomniane wcześniej złoto. W przyniesiony z głównej jaskini koc zawinął resztę skarbów, po czym ruszył do wyjścia.
Rubin odprowadziła go rozbawionym spojrzeniem. Co prawda nieco okrutnie z nim postąpiła, była jednak pewna że da sobie radę z owymi niewiastami, które to wyratował z opresji.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-10-2015 o 13:04.
Grave Witch jest offline