Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2007, 14:54   #286
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram przykucnął przy Lupinie i zaczął szybko przeszukiwać jego kieszenie, jednym uchem nasłuchując, co dzieje się dookoła, a drugim próbując zrozumieć nieskładny, pijacki bełkot gryzącego trawę mężczyzny.
- Zajeebne ci zara! … Mark! … Kułwa! Each… ty pierdlony… mie do womu!

Krew tego drugiego jeszcze słodko pulsowała we wnętrzu Bertrama oddalając na jakiś czas niebezpieczeństwo nieopanowanego szału.
Szybko znalazł komórkę, dokumenty i portfel. Zajrzał do środka.
- 3 funty?! Cholera… widocznie impreza była na całego, ale dobre i to – zaklął w myślach.
Wtedy dostrzegł fragment bransolety, podwinął rękaw i jego oczom ukazał się błyszczący złotem Rolex.
- Kilka tysięcy piechotą nie chodzi, na bank kradziony – pomyślał odpinając i chowając zegarek w swojej kieszeni. Chwycił za komórkę Lupina chcąc do kogoś zadzwonić, ale jego pamięć odmówiła mu posłuszeństwa. Nic, nawet telefonu do ojca ani Gabrieli nie był sobie w stanie przypomnieć. W kwestii pamięci zawsze stawiał na listę kontaktów w swoim telefonie, nie uczył się numerów na pamięć, za dużo ich było. Odłożył komórkę na trawę biorąc dokumenty do ręki.
- Daremny trud – zreflektował się – za 5 minut i tak nie będę pamiętał jak się nazywa. - Schował szybko portfel z dokumentami do kieszeni i przykucnął przy tym drugim rozglądając się ponownie. Jego oczy zapłonęły krwawym blaskiem.
Mężczyzna z psem oddalał się spokojnie w stronę bloków skrytych dalej na wprost, pod cienistą liną parku. Dzieliło ich od siebie mniej więcej 200 metrów trawnika, alejek i niskich ozdobnych ciągnących się wzdłuż nich żywopłotów. Poza kilkoma drzewami i niskim żywopłotem trawnik był zupełnie niezagospodarowany.

Wtedy jego uszy wychwyciły zbliżające się od strony centrum metro, świst powietrza w oddalonym o 100 metrów tunelu, pisk hamulców przeszył boleśnie jego uszy, ale na szczęście nie ogłuszył.
Bertram wydobył z kieszeni na piersi portfel mężczyzny i spośród kilku banknotów wyciągnął stufuntowy, który jak mu się zdało, na pewno wystarczy na opłacenie taksówki.
Wtedy doszły go odgłosy zbliżających się z korytarza ludzi. Krzyczeli coś jeden przez drugiego, więc odniósł wrażenie, że muszą to być jacyś chuligani wracający z zadymy, być może po dzisiejszym meczu. Oceniając swoje szanse na ukrycie się nie dawał sobie więcej jak 10 sekund czasu, puścił się więc pędem w poprzek trawnika, nurkując ostatecznie za jednym z niskich żywopłotów.
Na ukrycie ciał niestety zabrakło już czasu. Zaczął powoli żałować, że zamiast od razu odciągnąć dalej cało Lupina zdecydował się na przeszukiwanie tego człowieka. Dzięki temu jednak miał na taksówkę.

Leżąc na brzuchu obserwował wyjście z metra, jego oczy zgasły, by przypadkiem nikt go nie zauważył, ale wzrok wyostrzył się pozwalając mu zobaczyć z bliska ich twarze, skąpane bladym w świetle księżyca i żółtawych latarni. Wszyscy byli w miarę młodzi dwadzieścia, trzydzieści parę lat, było ich dziewięciu, ostatnia dwójka ciągnęła jednego, który najwyraźniej nie wytrzymał ciężaru wieczornego szaleństwa – pomyślał początkowo Bertram – ale szybko zmienił zdanie dostrzegając zaciśnięte kajdanki na nadgarstkach i nogach mężczyzny. Był nieprzytomny, jego głowa zwisała bezwładnie, a jego potargany i pobrudzony garnitur wyraźnie odstawał stylem od ich kolorowych bojówek, skórzanych czarnych kurtek i prostych wojskowych kurtek w kolorze khaki.
Spróbował wyłowić z lidera tej grupy. Zapewne musiał być to jeden z pięciu rosłych typów idących z przodu, co do tego niestety nie było pewności. Bertram nie mógł wyczuć też ich zapachu, wiatr dalej wiał od strony osiedla sprawiając, że wszystko wokoło pachniało wilkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 16-04-2007 o 14:56.
Lorn jest offline