Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2007, 21:25   #281
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Erick Mead

Aktor zawisł nad szufladą jak widmo - włosy smutno spłynęły na twarz. Stał tak chwilę nic nie mówiąc - wydawać by sie mogło, że nie dopuszczał do siebie myśli by Andrew mogło się coś stać.

Po chwili dopiero się obrócił i opuściwszy ręce wzdłuż tułowia zaczął mówić ściszonym głosem - mówił powoli i spokojnie, a w pokoju narastała aura smutku:
- Mój bracie - kochasz li poezję i teatr nie zgorzej niż ja. Ale też kochasz kogoś, czym pobiłeś mnie. W moim sercu tli się tylko nienawiść... Z Sylwią wiąże go tylko uczucie - nie więzy krwi czy któryś z darów jest z nią z własnej nie przymuszonej woli. Niestety jego ojciec Sir Kevin Belford - znany w rodzinie poeta, związany z Lordem Byronem. Otóż ojczulek Andrew tak jak i Sylwia to bardzo mocna osobowość. Mocniejsza od mojego przyjaciela. Niestety również dla Andrew jego Ojciec często staje na stanowisku przeciwnym do Sylwii - rodząc odwieczne konflikty i stawiając chłopaka pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem.- potarł drew rozgarniając włosy z oblicza, nie wyrażającego rządnych emocji-doskonała maska

- nie powinienem używać określenia chłopak - Andy jest chyba ode mnie młodszy, szczególnie pokoleniem. Ogólnie muszę dodać że zarówno Ojciec jak i Sylwia chcieli mieć go dla siebie jakoby - co doprowadzało Andrew do depresji i ciężkich rozterek.- westchnał i oparłszy sie o biurko dodał :
- dlatego jakoś nie panikowałem po wyjściu Andyego po całym incydencie, to straszne próbować zadowolić dwie ukochane osoby stojące na przeciwnych biegunach. Oni go rozdzierają, sam nie wiem jak mogą to robić.- spojrzał na wampirzyce
- w skrócie tak to uczucie jest głębokie i działa na Andrew destrukcyjnie i depresyjnie, jeśli chcecie wiedzieć to Andrew mieszka w zabytkowej kamienicy niedaleko teatru, Gerrard str. 15. nie zawiedźcie zaufania które Wam ofiarowałem -

Spojrzał na Monique a w jego oczach było coś zimnego. Andrew był jego jedynym prawdziwym przyjacielem na tym upadłym padole
 

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 05-04-2007 o 22:22.
Nightcrawler jest offline  
Stary 05-04-2007, 09:30   #282
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Wampirzyca ze smutkiem wysłuchała słów Malkaviana. Były przepiękne... Przepełnione miłością, zaufaniem i obawą o najlepszego przyjaciela. Do tego, Erick wciąż mówił o Andrew jakby on żył. Monique z ledwością opanowała się przed kompletnym rozklejeniem. Malkavian tak pięknie mówił. Spływającą czerwoną łzę Monique chwyciła zręcznie gdy ta miała już upaść na ziemie. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Przypominanie Erickowi, że Andrew nie żyje byłoby naprawdę sporym nietaktem. Zająknęła się wydając z siebie odgłos niemocy, aż w końcu przemówiła.
- Panie Mead, ma pan okazje aby pomścić przyjaciela.
Więcej nie udało jej się powiedzieć. Usiadła zamyślona na krześle i oddała się niemal całkowicie przemyśleniom.
Andrew, to była zwykła przypadkowa marionetka użyta przez tą Bestię. Nie miał nic wspólnego z tym wszystkim. Prawdopodobnie jechał sobie spokojnie do swojego schronienia, być może potem zapomniał gdzie jechał? To było straszne i takie okrutne. Ktoś bawił się Spokrewnionymi niczym lalkami. Czy naprawdę nic nie dało się zrobić? Czy jest szansa aby w ogóle rozwiązać tą sprawę? No właśnie a co z Bertramem?

- Wybaczcie mi - otarła łzy, które bezwiednie popłynęły z jej oczu - Nie sądziłam, że ta sprawa tak mnie poruszy - widać była lekko zawstydzona sytuacją.
- Panie Feliksie, czy może pan nam teraz powiedzieć coś o Bertramie?
 
Rhamona jest offline  
Stary 07-04-2007, 10:04   #283
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
To nie Andy, to nie Andy -zająknął się Malkav siadając przy szafce. Spojrzał na wampirzyce z miną bezbrzeżnego smutku - mówiliście że znaleźliście spalone szczątki - to nie był Andrew wyglądało jakby zaraz miał się rozpłakać gdy nagle jego twarz błyskawicznie wykrzywiła się w grymasie gniewu - skąd kurwa pewność zerwał się na równe nogi no skąd, że te skwierczące, spopielałe zgliszcza to mój Andrew ... cholera ... Horatio ... zaszlochał zasłaniając twarz rękoma
no skąd...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 07-04-2007, 12:02   #284
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Feliks Feldman


- Wydaje mi się Ericku, że nie powinieneś kierować się tą drogą. Ścieżka rozpaczy pochłonie całą twą energie, którą mógłbyś wykorzystać do działania. A działać trzeba.

Oczy wszystkich spoczęły na Feliksie. Stał on od dłuższego czasu zupełnie nieruchomo, w swym szarym płaszczu zdawał się zlewać ze ścianą. Czy to tu leży sekret potęgi Niewidoczności? Zdolność do bycia zapomnianym? Jego twarz wrażała głęboką zadumę, przez pierwszą chwile wcale nie zareagował.
-Rzeczywiście, nie mam wyboru kości zostały rzucone. A więc czas przejść do konkretów, nie żebym miał coś przeciwko malowniczym opisom pana Ericka, sam jestem wielbicielem sztuki pisanej w prawie każdej formie i Wasza twórczość nie jest mi obca. Ale to nie książką, zło, które próbujemy zdemaskować jest realne, śmiertelnie niebezpieczne i jest bliżej niż nam się wydaje. Podam Wam, zatem suche fakty a pokolorujecie sobie sami. Mam też pewne przypuszczenia, z którymi się nie podzielę gdyż wiele w nich jeszcze niejasności. Mianowicie…
-Bertram na dzień przed zniknięciem rozmawiał ze mną. Dostał ode mnie adres wampira, którego szukał. Nie podał mi powodu swych poszukiwań, ale wyczułem, że bardzo mu zależy na nich.
- Feliks na chwile jakby zawahał się.
-Jest bardzo dumny i na pewno nie zgodziłby się na towarzystwo tak, więc w trosce o niego, ruszyłem za nim w ukryciu. Widziałem jak go porwali. Byliśmy już na terytorium tego wampira i nie wykluczam możliwości, że to mogli być jego podwładni. Wątpię w to jednak, bo kainnita ten, przybył z Niemiec i jest tu za krótko, aby zdobyć takie wpływy. Osobiście myślę, że gra toczy się na trochę wyższych szczeblach. – Przerwał na chwilę rozmowę, jakby chciał złapać oddech.
-Odnośnie całego zdarzenia to wyglądało to w sposób następujący; Bertram najprawdopodobniej próbował się zakraść na domenę tego Niemca. Przyczaił się na drzewie. Myślał, że jest myśliwym, a stał się zwierzyną. Podjechało czarne BMW i Gangrel został obezwładniony jakimś mistycznym sposobem. Nie wiem czy potęgą umysłu czy jakąś inną mocą. Z samochodu wyszły cztery nieznane mi osoby i zabrały bezwładne jego ciało. Żałuję, że nie jestem wojownikiem, gdyż w tej sytuacji najlepsze co mogłem zrobić… zrobiłem. Spisałem numer samochodu i poprowadziłem małe śledztwo. Wynikiem było poznanie przeze mnie adresu osoby na, którą BMW było zarejestrowane. Mogę Was tam zaprowadzić. Albo możemy spróbować wypytać Niemca. Ja jednak tylko zbieram informacje - Wy tworzycie silnik tych poszukiwań i z informacjami jakie teraz macie, zrobicie co uważacie za stosowne. W mojej woli jest jednak uczestniczyć w poszukiwaniu Bertrama, gdyż jest on moim przyjacielem. Chcę upewnić się, że nic mu się nie stało. – Długa pauza jaka nastąpiła, świadczyła o tym, że to już koniec relacji Nosferata.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.

Ostatnio edytowane przez Kmil : 08-04-2007 o 11:49.
Kmil jest offline  
Stary 13-04-2007, 11:00   #285
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blach

Wampirzyca zmrużyła oczy, słuchając Nosferata. Wszystko było jasne. Nie miał możliwości nie wtrącać się do tego, chwyciły go wyrzuty sumienia, bowiem obwiniał się za to co spotkało Bertrama. Miał wobec niego dług i chciał go spłacić, to było oczywiste.
Ale o co chodzi z tym Niemcem? Mistyczne moce? Monique skojarzyła to tylko z Tremerami.
Wtem zadzwoniła jej komórka.
- Przepraszam - wypowiedziała zanim odebrała telefon.

- Coś się stało Michaelu? - pomyślała spoglądając na wyświetlacz i odebrała rozmowę
- Monique odebrałem właśnie pierwszą rozmowę z telefonu Andrew. Wychodzi na to, że Andrew miał poważne problemy. Dzwonił do niego Assamita o imieniu Imman. Nie przedstawił się, ale tak został zapisany w telefonie. Zapewne domyślasz się czego chciał… tak czekał na krew od Andrew. Nagrałem całą rozmowę, posłuchaj.

- Słucham…
- zaczął niepewnie Michael
- Masz już zapłatę dla mnie? - odezwał się męski szept w słuchawce z wyraźnym arabskim akcentem
- hmm… - Michael chwilę zastanawiał się, co odpowiedzieć - potrzebuję jeszcze trochę czasu. Może trochę spuściłbyś z ceny, to będzie szybciej.
- Niestety, mówiłem Ci już, że te ceny są niezmienne, a ja ich nie ustalam. Musisz zebrać tyle krwi ile nosi ten, którego chcesz pożegnać
- Michael nic nie odpowiedział, bo właśnie dotarło do niego, co jest grane.
- Zadzwonię jutro przed końcem nocy, zgromadź krew albo zapłacisz swoją, za rezygnację ze zlecenia - powiedział mężczyzna i rozłączył się nie czekając na odpowiedź Michaela.
~~
- Udało Ci się już może znaleźć to pióro? - głos Michaela znowu zagościł w słuchawce.
- Nie, kochanie zaraz poszukam, właśnie rozmawialiśmy.
- To jak będziesz szukać, to rozejrzyj się przy okazji za pojemnikiem z krwią. Jakby coś ważnego to dzwoń
- dodał jeszcze Michael - Przypuszczam, że krew którą Andrew chciał od nas wyciągnąć nie wystarczy na zapłatę, wiec albo juz miał coś zebranego, albo dopiero zbierał.
- Ale wychodzi na to, ze Andrew chciał kogoś zabić, wydaje mi się, że wiem kogo i to może ci się nie spodobać
- Wiesz? -
Michael odparł zdumiony - kogo?
- Mogę tylko przypuszczać, nie jestem pewna, ale z tego co mówił Erick, to mógł być jego ojciec. Chciał zabić swojego ojca, doprowadzał go niemalże do skrajności... do depresji...
- Ciekawe... wytłumaczysz mi to później, teraz musze już kończyć, całuję.
- Pa
- pożegnała się i odłożyła słuchawkę.

Spostrzegła, że towarzysze spoglądają na nią, wypadało coś powiedzieć.
- Mój ojciec miał, dość nietypowy telefon - spojrzała na Ericka - Okazuje się, że Andrew wynajął Assamitę aby zabić albo swojego ojca albo Sylwię. Jest więc problem, bo Assamita najwyraźniej nie wie, że Andrew nie żyje. Teraz jedno z tych dwóch lub mój ojciec ma tarapaty - jej oczy były rozbiegane, nie wiedziała czym się teraz zająć... co zrobić.

- Feliksie, mówisz, że wiesz, gdzie przetrzymywany jest Bertram? Sądzisz, że jest u tego Niemca? Wiesz jak on się nazywa? Jego nazwisko dałoby nam dużo, być może ta osoba jest tu wciąż na spotkaniu i dobrze się bawi? Jeśli to Spokrewiony, zapewne musiał przedstawić się Księżnej. Mógł jeszcze tego nie uczynić, jeśli tak to bardzo ważna informacja. Musimy o tym powiadomić Księżną. W mieście przebywa Kainita nie znający praw Tradycji... najwidoczniej.

- Musimy się też udać do tego domu i poszukać Bertrama. Nie wiem czy on jeszcze żyje
- zamyśliła się chwilę - Zabierzemy Toma i tam pojedziemy.

- ... i jeszcze pióro...


Monique zaczęła rozglądać się za przedmiotem, również w miejscu, o którym podpowiadał jej Michael. Krótkimi spojrzeniami utwierdzała towarzyszy, że jeśli mają coś do powiedzenia to ona ich słucha.
 
Rhamona jest offline  
Stary 16-04-2007, 14:54   #286
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram przykucnął przy Lupinie i zaczął szybko przeszukiwać jego kieszenie, jednym uchem nasłuchując, co dzieje się dookoła, a drugim próbując zrozumieć nieskładny, pijacki bełkot gryzącego trawę mężczyzny.
- Zajeebne ci zara! … Mark! … Kułwa! Each… ty pierdlony… mie do womu!

Krew tego drugiego jeszcze słodko pulsowała we wnętrzu Bertrama oddalając na jakiś czas niebezpieczeństwo nieopanowanego szału.
Szybko znalazł komórkę, dokumenty i portfel. Zajrzał do środka.
- 3 funty?! Cholera… widocznie impreza była na całego, ale dobre i to – zaklął w myślach.
Wtedy dostrzegł fragment bransolety, podwinął rękaw i jego oczom ukazał się błyszczący złotem Rolex.
- Kilka tysięcy piechotą nie chodzi, na bank kradziony – pomyślał odpinając i chowając zegarek w swojej kieszeni. Chwycił za komórkę Lupina chcąc do kogoś zadzwonić, ale jego pamięć odmówiła mu posłuszeństwa. Nic, nawet telefonu do ojca ani Gabrieli nie był sobie w stanie przypomnieć. W kwestii pamięci zawsze stawiał na listę kontaktów w swoim telefonie, nie uczył się numerów na pamięć, za dużo ich było. Odłożył komórkę na trawę biorąc dokumenty do ręki.
- Daremny trud – zreflektował się – za 5 minut i tak nie będę pamiętał jak się nazywa. - Schował szybko portfel z dokumentami do kieszeni i przykucnął przy tym drugim rozglądając się ponownie. Jego oczy zapłonęły krwawym blaskiem.
Mężczyzna z psem oddalał się spokojnie w stronę bloków skrytych dalej na wprost, pod cienistą liną parku. Dzieliło ich od siebie mniej więcej 200 metrów trawnika, alejek i niskich ozdobnych ciągnących się wzdłuż nich żywopłotów. Poza kilkoma drzewami i niskim żywopłotem trawnik był zupełnie niezagospodarowany.

Wtedy jego uszy wychwyciły zbliżające się od strony centrum metro, świst powietrza w oddalonym o 100 metrów tunelu, pisk hamulców przeszył boleśnie jego uszy, ale na szczęście nie ogłuszył.
Bertram wydobył z kieszeni na piersi portfel mężczyzny i spośród kilku banknotów wyciągnął stufuntowy, który jak mu się zdało, na pewno wystarczy na opłacenie taksówki.
Wtedy doszły go odgłosy zbliżających się z korytarza ludzi. Krzyczeli coś jeden przez drugiego, więc odniósł wrażenie, że muszą to być jacyś chuligani wracający z zadymy, być może po dzisiejszym meczu. Oceniając swoje szanse na ukrycie się nie dawał sobie więcej jak 10 sekund czasu, puścił się więc pędem w poprzek trawnika, nurkując ostatecznie za jednym z niskich żywopłotów.
Na ukrycie ciał niestety zabrakło już czasu. Zaczął powoli żałować, że zamiast od razu odciągnąć dalej cało Lupina zdecydował się na przeszukiwanie tego człowieka. Dzięki temu jednak miał na taksówkę.

Leżąc na brzuchu obserwował wyjście z metra, jego oczy zgasły, by przypadkiem nikt go nie zauważył, ale wzrok wyostrzył się pozwalając mu zobaczyć z bliska ich twarze, skąpane bladym w świetle księżyca i żółtawych latarni. Wszyscy byli w miarę młodzi dwadzieścia, trzydzieści parę lat, było ich dziewięciu, ostatnia dwójka ciągnęła jednego, który najwyraźniej nie wytrzymał ciężaru wieczornego szaleństwa – pomyślał początkowo Bertram – ale szybko zmienił zdanie dostrzegając zaciśnięte kajdanki na nadgarstkach i nogach mężczyzny. Był nieprzytomny, jego głowa zwisała bezwładnie, a jego potargany i pobrudzony garnitur wyraźnie odstawał stylem od ich kolorowych bojówek, skórzanych czarnych kurtek i prostych wojskowych kurtek w kolorze khaki.
Spróbował wyłowić z lidera tej grupy. Zapewne musiał być to jeden z pięciu rosłych typów idących z przodu, co do tego niestety nie było pewności. Bertram nie mógł wyczuć też ich zapachu, wiatr dalej wiał od strony osiedla sprawiając, że wszystko wokoło pachniało wilkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 16-04-2007 o 14:56.
Lorn jest offline  
Stary 19-04-2007, 10:29   #287
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Pióro znalazła dość szybko, było w szufladzie szafki koło łóżka. Monique usiadła na łóżku uspokoiła myśli cisnące się jej do głowy i koncentrując swoją uwagę na piórze wzięła je do ręki. Obraz wokół niej pociemniał nagle. Zamknęła oczy i dała się ponieść obrazom. Trwało to dość długo. Na twarzy wampirzycy przewijały się różne emocje, które z łatwością można było odczytać. Przede wszystkim wzruszenie i smutek. Przy samym końcu, Monique zmarszczyła brwi tak jakby próbowała się jeszcze bardziej skupić i odczytać jeszcze więcej.

Gdy było już po wszystkim, spojrzała na Ericka i powiedziała.
- Nie Ericku, to był Andrew tych odczuć pozostawionych na rzeczach, których jako ostatni dotykał, nie da się podrobić. Nie słyszałam aby ktoś dysponował takimi mocami. Sprawdzaliśmy lodówkę, którą miał na spotkaniu i kluczyki od samochodu znalezione przy jego szczątkach a potem wszystkie rzeczy w samochodzie. Wszędzie te same uczucia - zniecierpliwienie, miłość, desperacja. To był Andrew, wiem, że jest ci ciężko pogodzić się z tym ale to prawda, smutna prawda.

- Miał już dość tej sytuacji, w której przez kochające osoby traktowany był jak przedmiot. Może nie jestem pewna czy chciał zabić akurat ojca, ale z pewnością planował coś zrobić, coś złego. Teraz wiemy już, że wydał na kogoś wyrok. Skontaktował się z Assamitą. Potrzebował conajmniej 5 litrów krwi 9 lub starszego pokolenia. Powstaje tylko pytanie, czy Andrew naprawdę wiedział coś o Bertramie, czy udawał tylko i chciał nas oszukać. Wydaje mi się jednak, że wiedział, musiał wiedzieć, inaczej żył by jeszcze. Osoba odpowiedzialna za przetrzymywanie Bertrama musiała pojawić się dosłownie kilka chwil przed nami w parku Lincolna. Na tyle aby zdążyć wyjąć list spod jego marynarki, podpalić Andrew i oddalić się na bezpieczną odległość. Z pewnością nikt go nie dotykał, tego też jestem pewna. Ten ktoś musiał zrobić to na odległość, dodatkowo mącąc mu w umyśle tak aby w śladach ostatnich odczuć nie było znać jakiegoś zaniepokojenia, zawodu lub czegoś podobnego. Wciąż było to zniecierpliwienie, miłość i depresja.

- Jeśli mam racje w takim razie to tłumaczy dlaczego tak bardzo chciał się spotkać z wami
- wskazała na Ericka i Nicka - Chciał od was krew, lecz nie spodziewał się, że będą wam towarzyszyły kobiety, w tym i Sylwia. Zdenerwował się i wyszedł. Miał mało czasu aby zorganizować krew. Więc co zrobił?

19 Crawford st.
David Milstone.

- A może to tam miał udać się z krwią? Gdy tu przyszliśmy, Michaell zapytał ghula, o której Andrew opuszczał teatr. Ten odpowiedział, że jakieś 100-110 minut temu. Z wykazów rozmów komórki Andrew wynika, że zaraz gdy tylko opuścił Teatr zadzwonił do mnie z Informacją. Oznacza to też, z tego co mówiłeś Nick, że Adrew opuścił Teatr jakieś góra 10 minut po rozmowie z wami. Miał 10 min aby wpaść na pomysł zdobycia krwi w inny sposób... to niemożliwe! Musiał albo wiedzieć wcześniej coś o Bertramie, albo dostał jakiś telefon anonimowy lub podsłuchał rozmowę. Wiedział jednak, musiał wiedzieć gdzie trzymają Bertrama inaczej żyłby wciąż.

- Feliksie być może wiesz coś lub słyszałeś o niejakim Davidzie Milstonie przy 19 Crawford st. Tam gdzie mieszka McKallen... Moni? I jeszcze jedno nazwisko z dawnych, zamierzchłych czasów... Max Villen. Kojarzysz masakrę we wschodniej części miasta w pobliżu nabrzeża z wczoraj? Sprawca podpisał się krwią - Max Villen. Zmartwychwstanie.
 

Ostatnio edytowane przez Rhamona : 19-04-2007 o 11:07.
Rhamona jest offline  
Stary 19-04-2007, 22:26   #288
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Feliks Feldman



- Za dużo pytań i zagadnień na raz poczekaj dziewczyno, daj pomyśleć. Hmmm…. Oczywiście słyszałem o tym Max’się, nic dobrego oczywiście, ale reszta zagadnień raczej mało mi mówi. Coś tam się kołacze w głębiach pamięci, ale żadnych konkretów nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć. Wybacz, moja głowa to nie komputer, może kiedyś przed przeistoczeniem, gdy byłem jeszcze na uczelni lub, gdy pisałem do gazety, miałem złotą pamięć, ale dziś… Musiałbym zajrzeć do zbiorów, notatek. Może nawet popytać w klanie. Informacje to bardzo ważna, ale i delikatna sprawa. Jak się je zbiera w pośpiechu mogą być niebezpieczne a przede wszystkim – fałszywe. Tak czy inaczej z reguły coś kosztują. Jeśli potrzebujecie informacji, niema sprawy, ale ja potrzebuje czasu. Jaki to ma związek z sprawą Bertrama poza tym?
A co do Niemca, to nazywa się on Karl Saltzinger. Na imprezie na pewno go niema. Księżnej się z całą pewnością nie przedstawił. Hmmm…. Nie wiem czy on w ogóle należy do Camarilli. Mogę was zaprowadzić do jego kryjówki, lub pod ten drugi adres, gdzie mieszka osoba, na którą zarejestrowane było BMW, w które wpakowali biednego Bertrama. Powiedzcie tylko, co mogę dla was zrobić a zrobię to o ile będzie to miało na celu pomóc memu przyjacielowi.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.

Ostatnio edytowane przez Kmil : 19-04-2007 o 22:29.
Kmil jest offline  
Stary 30-04-2007, 18:04   #289
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
- dobra, dobra chciał od nas krew rozumiem. Tylko dalej nie wiem co ma wspólnego Andrew z Bertramem- aktor wyglądał jakby wyrwano go ze snu. Spojrzał po zgromadzonych
- do czego Ci to cholerne pióro tak w ogóle ? wstał z podłogi na której do tej pory siedział skulony. Spojrzał na Feliksa i powiedział smutno
- ścieżką rozpaczy podążam już od lat i nie zmieni się to zapewne nigdy, ale racja trzeba działać. Co z tym adresem o którym mówiłaś waćpanno ? - spojrzał przekrzywiając głowę na Monique
-Mozę od tamtego miejsca zaczniemy nasze poszukiwania ?
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 30-04-2007, 19:38   #290
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

- Pod tym adresem byliśmy z Michaellem i Tomem już dziś tuż po północy. Mieszka tam rodzina o nazwisku McKellen. Na pierwszym piętrze było zapalone światło. Młody chłopak czytał książkę na łóżku. Oczywiście człowiek. Pokój wyglądał tak jakby mieszkał tam od dzieciństwa. David Milstone, Michaell mówił, że kiedyś był jakiś kainita o takim nazwisku, był z klanu ventrue. Naprawdę nie wiem o co chodzi ani z tym Davidem ani z tą Moni ani z tym chłopakiem na piętrze.
- Wygląda na to Ericku, że Andrew prowadził podwójne życie. Mnie natomiast bardziej interesuje ten cały... pan Karl. Nie wiem czy to dobry pomysł aby jechać do jego domu. Przecież skoro dysponuje on jakąś potężną mocą to tak samo jak Bertram wpadniemy w zasadzkę. Myślę, że powinniśmy ... go podpierdzielić... Zrobić mu wjazd na chatę z szeryfem na czele. Szeryf powinien się tym raczej zainteresować, w końcu pan Karl nie przedstawił się Księżnej a ty Feliksie jesteś świadkiem, że jego ludzie mają coś wspólnego z porwaniem Bertrama. To wystarczy aby napuścić na jego ... posiadłość Szeryfa wraz z całym klanem Gangreli
– Monique uśmiechnęła się dość zawadiacko i z każdym słowem humor jej dopisywał – Myślę, że nie powinniśmy tam jechać sami. Podobnie jak ty Feliksie nie jestem za rozwiązaniami fizycznymi. Są lepsze metody. Chodźmy!

Monique zbliżyła się do drzwi wyjściowych i zanim wyszła upewniła się, czy ktoś jeszcze chce coś powiedzieć.
 
Rhamona jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172