Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2015, 14:06   #9
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Zanim ktoś ich podsłuchał...

Lotte szybko przeanalizowała sytuację w jakiej znalazła się. Z racji, że nie była sama, nie mogła w pełni poukładać sobie wizji. Wiedziała jedno, ten człowiek może być istotny. Nie tylko z racji tego, że był świadkiem jednego z samobójstw. Skrywał jakąś mroczną tajemnicę…


- Domyślam się, że jesteśmy w pańskim pokoju. - Stwierdziła Lotte po krótkim przyjrzeniu się otoczeniu, po czym dodała. - Właściwie to powinnam panu podziękować za pomoc. Dziękuję... - Spojrzała na mężczyznę z uśmiechem. - … panie?
- Nathan Young - mężczyzna odpowiedział uprzejmie. Rozejrzał się wokoło. - Bardzo przepraszam za nieporządek, nie przewidziałem, że taka piękna, piękna, piękna, piękna dama znajdzie się w moim skromnym przybytku.
Lotte rozejrzała się. Wokół panowała idealna, wręcz sterylna czystość.
- A pani? Z kim mam przyjemność rozmawiać?
Szybko skojarzyła nazwisko z osobą, którą mieli przesłuchiwać jako świadka.
- Muszę przyznać, że nie czuję się w żaden sposób urażona wyglądem tego pokoju. Catherine Bell, miło mi pana poznać. – Wyciągnęła rękę w stronę mężczyzny w geście powitania. Nathan szybko wytarł swoje ręce w materiał koszulki, choć wcale nie były brudne, czy spocone i odwzajemnił uścisk. - Wiem, że już nadto nadwyrężam pańskiej gościnności i cierpliwości, ale czy okryłabym się dużym nietaktem jakbym miała do pana prośbę?
- Gdy taka wspaniała, wspaniała dama nie brzydzi się dłoni starego, żałosnego patafiana, jakim jestem, to polecenie z jej delikatnych usteczek jest tylko zaszczytem
- uśmiechnął się przymilnie, odsłaniając żółte zęby. Jego wzrok skierował się ku czajnikowi i etażerce z napojami, gdyż spodziewał się, że to właśnie ich będzie dotyczyć prośba.
- Mimo tak krótkiej znajomości już zaczynamy rozumieć się bez słów. Intrygujące, nie uważa pan? – Odwzajemniła uśmiech. – Bardzo chętnie zaspokoiłabym pragnienie, muszę przyznać, że wyjątkowo mi doskwiera.
Nathan Young poczerwieniał cały niczym pomidor.
- Och, och, och, a czego pani sobie życzy? Herbata, kawa, sok, napój?
- Poproszę sok.
– Chętnie dodałaby, że niemałą ilość, ale wolała zachować takt. – Jak wakacje panu mijają? Jeśli za każdym razem na urlopie ratuje pan kobiety w opałach, to dziwię się że jeszcze chce pan gdzieś podróżować.
Mężczyzna zgodnie z oczekiwaniami nalał całą, dużą szklankę soku pomarańczowego i sobie, i Lotte. Usiadł obok niej, wręczając szklane naczynie.


Lotte podczas kilku, może kilkunastu minut zmieniały się stany emocjonalne. Przez chwilę była zła na Imogen, że przerwała jej rozmowę, dzięki której liczyła na ciekawe informacje. Gdy były już w pokoju, czuła po prostu rozdrażnienie. Potem uderzył silny impuls nerwowy, który zwiastował strach i zrezygnowanie, na wieść o tym, że brat znowu jest pod opieką medyczną. Szybko jednak uspokoiła emocję, wychłodziła je wręcz. Racjonalność jasno mówiła, że nie ma sensu iść do brata, pytać co z nim, bo i tak od razu odpowiedzi nie dostanie. Lepiej było zająć się czymś konstruktywnym. Nie mogła zapominać, że mają misję do wykonania. Choć nie istotnym było ile po drodze będzie trupów, to wolała zadbać, aby było ich mniej niż więcej. Na dodatek skład zmniejszył się o dwie osoby, najpierw o jakiegoś wyznawcę chaosu, a teraz o jej brata. O tyle ten Russel nie był potrzebny, to Daniel tak. Jego analityczny umysł i chłodna kalkulacja w sprawach detektywistycznych były nieocenione. Na pewno szybciej udałoby się rozwiązać tą zagadkę, gdyby był aktywny. Mimo to, wolała żeby brat odpoczął, w pełni wyzdrowiał, niż na siłę ciągnął to śledztwo. Jak widać źle to się dla niego skończyło.

Wiedziała, że musi być silna, zdyscyplinowana i jasno myśląca. Sprawy osobiste nie mogły wpływać na zawodowe. Choć ta sztuka jest niezwykle trudna, warto było doskonalić się w niej. Zawsze wychodziło to na korzyść wszystkim. Nie wybuchało się niepotrzebną agresją na ludzi w bliskim otoczeniu, popełniało się mniej błędów, nie trzeba było tłumaczyć się z nienaturalnych zachowań, albo przepraszać za rozchwianie emocjonalne. Jednym słowem podstawa to profesjonalizm. Choć gdzieś w głębi siebie przeżywa się multum emocji, wiele problemów lubi kumulować się, dochodzi do tego niepokój oraz stres, to trzeba znaleźć odpowiedni moment i miejsce, aby pozwolić sobie na rozluźnienie, oczyszczenie i wyrzucenie tego co negatywne.

Choć mogłoby się zdawać, że reakcja Lotte była zaskakująco spokojna, to dla niej była właściwa. Była sama, z nieznaną jej zbytnio koleżanką detektyw, bez brata i innych osób, którym ufała. Nie było też czasu i sposobności na ujście tych emocji, które zaczynały kotłować się w niej. Trzeba było zachować pozory, odgrodzić szklaną taflą emocje od reakcji i działać dalej. Najpierw sprawdzi pokój z Immy, potem zajrzy do brata i porozmawia z lekarzem, a wieczorem pójdzie na umówione spotkanie do Giada Bar i spróbuje zebrać jakieś informacje. Może późną nocą znajdzie chwilę dla siebie.

~ Jak to nazwałam… Zdrowy dystans? ~ Przymknęła oczy na wspomnienie skąd wywodziło się owe stwierdzenie.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline