Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2015, 10:42   #285
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Cassey
Gałka przekręciła się z lekkim oporem. Drzwi uchyliły się, bez skrzypnięcia (!). Co jak uzmysłowiła sobie kruczyca mogło być bardziej złowieszcze. Nikt z pacjentów nie słyszał, że wywożą ich sąsiada na lobotomię czy coś podobnego.
Otworzyła drzwi. Za nimi był dłuuugi korytarz. Niczym w sennym koszmarze stawał się tym dłuższy im dłużej patrzyła w niego. Jakieś parę metrów od drzwi na podłodze pojawiało się pięć rys w linoleum. Ich rozstaw był prawie taki jak rozstaw palców Cassey. Rysy ciągnęły się w głąb korytarza aż do plamy światła na końcu korytarza. Której jeszcze parę chwile temu nie było. Chyba.

Zza drugich drzwi usłyszała kroki, charakterystyczne skrzypienie tenisówek na linoleum. I pobrzękiwanie kluczy. To raczej nie był żaden z pacjentów.

To była ostatnia szansa na wejście dalej lub ucieczkę. Potem zapewne pielęgniarka o aparycji enerdowskiej pływaczki zasiądzie w recepcji. I będzie zapewne oponowała wizycie lub wyjściu kogoś kto z wyglądu nie przystawał całkiem do ogólnie przyjętych norm społecznych...
 
Mike jest offline