Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2015, 11:43   #21
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Śmierć ostatniego rabusia nie wpłynęła znacząco na przebieg wydarzeń. Jego ciało zostało przerzucone przez koński grzbiet i droga powrotna mogła zostać kontynuowana.
Gdy dotarli do wioski, zostali powitani ludzką masę, składającą się z rozwrzeszczanych dzieciaków, rozgadanych niewiast i mężczyzn, którzy próbowali ukryć swą ciekawość, jednak z marnym skutkiem. Pytania padały jedno przez drugie. Porwane dziewczęta otoczone zostały wianuszkiem zaciekawionych i współczujących (mniej lub bardziej szczerze) dziewczyn. Wkrótce jednak zaczęto je od nich odciągać. W końcu kontakt z porwanymi mógł niekorzystnie wpłynąć na młode, wciąż niewinne panny. Mężczyźni natomiast dość łakomymi i bezwstydnymi spojrzeniami wodziły za dwiema brankami. Dobrze przeto się stało, że zarówno Albuna jak i Dunka zbytnio swego powrotnego pobytu w wiosce nie zamierzały przedłużać. Ich rodziny najwyraźniej również były z tego powodu zadowolone. Wszak posiadanie pod strzechą takich dziewcząt nie było czymś czym bogobojne matrony chciałby się chwalić. Trzeba było jednak rzec iż łez nieco uroniono na ich pożegnanie.
Podobnie rzecz się miała gdy Rubin i Garet opuszczali Podgórkę. Po rozmowie z wójtem i załatwieniu sprawy srebra oraz bestii, niewiele ich trzymało w owym zabitym dechami miejscu. Szczególnie rudowłosa nie miała ochoty na kolejną noc w sianie i zaduchu. Ruszyli zatem w drogę, mając nadzieję na dostanie się w pobliże porządnej karczmy nim mrok zapadnie. Nadzieja ta co prawda była tylko Gareta udziałem, jednak Rubin nie zamierzała się tym razem sprzeciwiać. Wynajęcie oddzielnych pokoi na noc dawało jej przynajmniej większe szanse na swobodne wymknięcie się w nocy, niż ciasnota stajennego strychu.

Pokonanie bandytów zajęło tyle czasu, że wieczorem para poszukiwaczy przygód zdążyła jedynie wrócić do karczmy, z której wyruszyli, by zmierzyć się z bestią nawiedzającą Podgórkę.
- Zatrzymujemy się, czy jedziemy dalej? - spytał Garet.
Konie nie były zmęczone, trakt był dobrze utrzymany, mieszkańcy Podgórki zaopatrzyli ich w zapasy na drogę.
- Wolałabym jechać dalej, jeżeli jednak jesteś zbyt zmęczony…
Garet nie był, dzięki czemu ominęli przybytek i ruszyli dalej. Nocne wędrówki zwykle do najmądrzejszych nie należały. Wiele było historii o tych, którzy w noc ruszając nigdy świtu nie ujrzeli. Rubin musiała przyznać, że niektóre z nich były jej winą. Nie było bowiem łatwiejszego łupu nad zmęczonego człowieka, na zmęczonym koniu, ledwo na oczy widzącego i samotnego na trakcie. Nawet wysilać się zbytnio nie trzeba było by takową przekąskę złapać. Oni jednakże nie dość że wypoczęci w miarę byli to i wierzchowce rześkie i do drogi chętne mieli. Księżyc świecił nad ich głowami, niebo było bezchmurne, przygoda czekała. Rudowłosa nie omieszkała poinformować swego towarzysza, iż taki właśnie sposób podróży bardziej jej odpowiadał. Dzień wszak był ku temu by wylegiwać się w promieniach słonecznych, podziwiać blask klejnotów i od czasu do czasu pożreć jakąś owcę lub pasterza. Tego jednakże już mu nie powiedziała.
Na krótki postój zatrzymali się tuż po północy. Rubin ponownie odpowiedzialna była za wybór miejsca. Tym razem jednak obyło się bez jej zdobnych kielichów, wycieczek do domu i grupki rabusiów. Dali odpocząć koniom, zjedli lekki posiłek, zregenerowali siły, po czym ruszyli dalej. Dzięki tym zabiegom udało się im dotrzeć do bram Zaren wraz z pierwszymi promieniami słońca. Kolejka do bramy miała dopiero się utworzyć, dzięki czemu bez przeszkód i zbytniego czekania znaleźli się za murami miasta.
Zaren było trzecim co do wielkości miastem Aden. Z początku na jego miejscu stał zamek warowny hrabiego Beron. Z czasem jednak i z napływem kupców, wioski otaczające siedzibę rodu rozrosły się w małe miasteczka by w końcu połączyć się ze sobą tworząc Perłę Północy, jak niektórzy zwali Zaren. Rubin osobiście wolała poprzedni wygląd tego miejsca, gdy nie było tu tylu budynków, nie było tylu ludzi i nie śmierdziało tak strasznie. Niestety, człowiek miał to do siebie, że rozmnażał się zadziwiająco szybko i ponad miarę. Piękno dzikiej natury musiało więc ustąpić pod naporem potrzeb egzystencji tak licznego gatunku. Dawne ścieżki, przez lata wydeptywane przez zwierzęta, zastąpiono drogami. Zielone łąki, mieniące się wspaniałymi barwami dzikich kwiatów, ustąpiły miejsca tworom ludzkich rąk. Orzeźwiający zapach letniej bryzy nie niósł już ze sobą słodyczy, a odór ciał i ich wydzielin. Mimo iż była w stanie dostrzec urodę Zaren, nie mogła jej w pełni docenić. Było to bowiem sprzeczne z jej naturą.

Wymęczone konie znalazły wytchnienie w stajni karczmy “Smocza Przekąska” się zwiącej. Rubin znała to miejsce z poprzednich wypraw, było ono bowiem najstarszym, wciąż działającym przybytkiem oferującym schronienie i jadło, jakie zachowało się w obrębie murów Zaren. Ceny nie były niskie, jednak warte sięgnięcia głębiej do sakiewki. Obsługa była przyjazna, klientela wysoko urodzona, a w razie problemów do dyspozycji karczmarza znajdowało się czterech wojaków.
Zamówiwszy śniadanie w osobnej sali i dwa pokoje na czas nieokreślony, która to opcja była kaprysem Rubin, udali się do łaźni, by zmyć z siebie trud i pył drogi.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline