Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2015, 20:28   #16
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Di Pietro miał nietęgą minę kiedy prowadził Antonia do dwójki Toreadorów.
Nie w smak mu było to jak Doża potraktował jego i jego gości. Starał się robić dobrą minę do złej gry i zebrał w sobie całą werwę aby przynajmniej spotkanie z ambasadorami przebiegło w bardziej przyjaznej atmosferze.
- Droga Elizabeto, drogi Michelle - zawołał już daleka skupiając na sobie ich uwagę - pozwólcie, że wam przedstawię mojego gościa, a waszego krajana - Antonio della Scala.
Kobieta i mężczyzna uśmiechnęli się jak na komendę i z włoskim temperamentem przywitali najpierw samego Salvadore, a potem zwrócili się do Ravnosa.
- Michelle Scarano - odezwał się ciemnowłosy kainita - niezmiernie mi miło signore. To moja podopieczna Elizabeta Orsini. Co sprowadza pana do Najjaśniejszej?
- Karnawał oczywiście…
- a poza tym, sięgnął dłonią po kielich czerwonego trunku przeznaczonego dla Kainitów, przenoszonego przez jedną z żywych tac na tym przyjęciu. Stłumił za uśmiechem odrazę jaką go napawały diabelskie praktyki rodem z ksiąg tzimisce, niepokój o Danikę z racji nadmiernej ciekawości Giovanni i uraz, że ta dwójka nie pamiętała go. Co za… nadęci ignoranci.-... Postanowiłem wpierw wybadać z Wenecji sytuację naszego “ludu” w Veronie. Tęsknię za rodzinnym miastem.
- Musieliście signore dawno nie widzieć Verony. To zresztą tak jak i ja
- Elizabeta Orsini odezwała się po raz pierwszy bezpośrednio do Antonia. Jej głos modulowany w sposób w jaki wysławiają się drogie kurtyzany przywodził mu na myśl sukkuba, z dzieł malarskich artysty paryskiego.- Pozycja Verony w Italii bardzo zmieniła się. Od kiedy najznamienitsze rody walczą o wpływy w mieście, lepiej pozostać na wygnaniu.
- Doprawdy?-
zainteresował się Antonio z uśmiechem rosnącym mu na twarzy coraz bardziej.- A mnie się zawsze wydawało, że jeśli już grać to o najwyższą stawkę.
- Polityka jest nudna. Przeraźliwie nudna.
- odparła Orsini - Potrafię spędzać czas w o wiele ciekawszy sposób… - zawiesiła na moment głos.
- To intrygujące.- zamyślił się wampir pocierając kciukiem podbródek i muskając swą wargę w znaczący sposób.- Zawsze wydawało mi się że czytanie i polityka to jedyne przyjemności jakich nie odebrała nam… nieśmiertelność. No i picie krwi. Są jakieś inne?
- A sztuka signore? Emocje? Czy cały świat to za mało? Poza tym…zapraszam Cię signore na jedno z naszych przedstawień. Chętnie pokażę Ci co jeszcze ma do zaoferowania nieśmiertelność
- Orsini musnęła delikatnie ramię Antonia. Scarano zaborczo objął ramieniem swoja towarzyszkę.
- Daj spokój Elizabeto… nasz teatr z pewnością nie jest tym, co signore Antonio zwykł oglądać w wielkim świecie. Lubicie Pani sztukę?
- Świat… potrafi znudzić. Sztuka… powiedzmy, że żaden malarz czy rzeźbiarz nie potrafi uchwycić nagiego piękna natury.
- uśmiechnął się subtelnie della Scala.- A zaproszenia nie odmówię. Zbyt kuszące… Zresztą lubię dobre przedstawienia i doceniam aktorów biegłych w swym rzemiośle.
- Piękno można uchwycić na wiele sposobów
- odparła Orsini - ale może będziemy mieli jeszcze okazję, żebym mogła udowodnić swoje słowa. - uśmiechnęła się do Antonia.
- Zapraszamy w takim razie pojutrze. Nie będziesz miał Signore problemu ze znalezieniem nas. - dodał Scarano - Zaproszenie przyślę przez posłańca.
- Będę czekał niecierpliwie… a skoro przyjdzie mi czekać aż dwie noce, to… jakie rozrywki polecicie w międzyczasie?- zapytał della Scala, zerkając na to jak jego towarzyszka radziła sobie z owijaniem Giovanni wokół małego paluszka. Niestety, ta już gdzieś znikła, co zaniepokoiło Ravnosa, choć starał się ten fakt ukryć.
- A co cię Panie interesuje? - spytał Scarano mrużąc oczy.
- Ach… wszystko. Jestem otwarty na nowe doświadczenia.- odparł z beztroskim uśmiechem Antonio i zerknął na Orsini.- Zdam się na… gust wasz.
- Obyś się Signore nie rozczarował
- rzucił Scarano zerkając to na swoją kochankę, to na della Scalę. - chętnie swoje towarzystwo ofiarujem. Jeśliś chętny pani Antonio, to do świtu zdążymy odwiedzić jedno mniemam, że ciekawe miejsce. Chyba, żeś Panie balem nie znudzony?
- Niestety na dziś już mam jedno spotkanie obiecane. Z bardzo słodką dziewuszką o bardzo słodkiej… krwi.-
odparł z wyraźnym zawodem w głosie Antonio. - A i moja towarzyszka bardzo by się na mnie obraziła, gdybym znikł bez słowa. Jest bardzo dumna i bywa porywcza, gdy się ją rozgniewa. Wolałbym tego uniknąć.
Scarano zaśmiał się trochę zbyt rubasznie.
- Ależ rozumiem, rozumiem drogi Signore. Nie śmiał bym konkurować. Cóż w takim razie może kiedy indziej.
Za to Orsini minę miała nietęgą, jednak nie zaszczyciła odpowiedzi Antonia żadnym komentarzem. Ukryła swoją twarz w wachlarzu i zaczęła rozglądać się po sali.
Di Pietro wydawał się znudzony toczącą się rozmową i kiedy Scarano proponował Ravnosowi wspólną eskapadę, rozpoczął pogaduszkę z dwoma młodymi Giovanni i wkrótce zniknął wraz z nimi w tłumie gości.
- Więc wybaczcie... jestem pewien że się kiedyś spotkamy, być może w bardzo ciekawych okolicznościach.- wampir pożegnał oboje łobuzerskim uśmiechem i ruszył w tłum.
Antonio zaczął powoli i dyskretnie rozglądać się za Daniką i Salvadore starając się jednak nie zachowywać podejrzanie. W końcu to był na przyjęciu i nie miał jeszcze powodu do paniki. Nosferatu mógł coś wiedzieć, ale też i della Scala nie planował na siłę odciągać go od rozmówców. Nie było jeszcze powodu do nerwowości, a wśród gości mogły się kryć interesujące wampiry, które nie zajmowały obecnie eksponowanej pozycji w Wenecji. Użyteczne kontakty na przyszłość, z którymi warto byłoby porozmawiać już teraz.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-10-2015 o 20:46.
abishai jest offline