Di Pietro miał nietęgą minę kiedy prowadził Antonia do dwójki Toreadorów.
Nie w smak mu było to jak Doża potraktował jego i jego gości. Starał się robić dobrą minę do złej gry i zebrał w sobie całą werwę aby przynajmniej spotkanie z ambasadorami przebiegło w bardziej przyjaznej atmosferze. - Droga Elizabeto, drogi Michelle - zawołał już daleka skupiając na sobie ich uwagę - pozwólcie, że wam przedstawię mojego gościa, a waszego krajana - Antonio della Scala.
Kobieta i mężczyzna uśmiechnęli się jak na komendę i z włoskim temperamentem przywitali najpierw samego Salvadore, a potem zwrócili się do Ravnosa. - Michelle Scarano - odezwał się ciemnowłosy kainita - niezmiernie mi miło signore. To moja podopieczna Elizabeta Orsini. Co sprowadza pana do Najjaśniejszej?
- Karnawał oczywiście…- a poza tym, sięgnął dłonią po kielich czerwonego trunku przeznaczonego dla Kainitów, przenoszonego przez jedną z żywych tac na tym przyjęciu. Stłumił za uśmiechem odrazę jaką go napawały diabelskie praktyki rodem z ksiąg tzimisce, niepokój o Danikę z racji nadmiernej ciekawości Giovanni i uraz, że ta dwójka nie pamiętała go. Co za… nadęci ignoranci.-... Postanowiłem wpierw wybadać z Wenecji sytuację naszego “ludu” w Veronie. Tęsknię za rodzinnym miastem.
- Musieliście signore dawno nie widzieć Verony. To zresztą tak jak i ja - Elizabeta Orsini odezwała się po raz pierwszy bezpośrednio do Antonia. Jej głos modulowany w sposób w jaki wysławiają się drogie kurtyzany przywodził mu na myśl sukkuba, z dzieł malarskich artysty paryskiego.- Pozycja Verony w Italii bardzo zmieniła się. Od kiedy najznamienitsze rody walczą o wpływy w mieście, lepiej pozostać na wygnaniu.
- Doprawdy?- zainteresował się Antonio z uśmiechem rosnącym mu na twarzy coraz bardziej.- A mnie się zawsze wydawało, że jeśli już grać to o najwyższą stawkę.
- Polityka jest nudna. Przeraźliwie nudna. - odparła Orsini - Potrafię spędzać czas w o wiele ciekawszy sposób… - zawiesiła na moment głos. - To intrygujące.- zamyślił się wampir pocierając kciukiem podbródek i muskając swą wargę w znaczący sposób.- Zawsze wydawało mi się że czytanie i polityka to jedyne przyjemności jakich nie odebrała nam… nieśmiertelność. No i picie krwi. Są jakieś inne?
- A sztuka signore? Emocje? Czy cały świat to za mało? Poza tym…zapraszam Cię signore na jedno z naszych przedstawień. Chętnie pokażę Ci co jeszcze ma do zaoferowania nieśmiertelność - Orsini musnęła delikatnie ramię Antonia. Scarano zaborczo objął ramieniem swoja towarzyszkę. - Daj spokój Elizabeto… nasz teatr z pewnością nie jest tym, co signore Antonio zwykł oglądać w wielkim świecie. Lubicie Pani sztukę?
- Świat… potrafi znudzić. Sztuka… powiedzmy, że żaden malarz czy rzeźbiarz nie potrafi uchwycić nagiego piękna natury.- uśmiechnął się subtelnie della Scala.- A zaproszenia nie odmówię. Zbyt kuszące… Zresztą lubię dobre przedstawienia i doceniam aktorów biegłych w swym rzemiośle.
- Piękno można uchwycić na wiele sposobów - odparła Orsini - ale może będziemy mieli jeszcze okazję, żebym mogła udowodnić swoje słowa. - uśmiechnęła się do Antonia. - Zapraszamy w takim razie pojutrze. Nie będziesz miał Signore problemu ze znalezieniem nas. - dodał Scarano - Zaproszenie przyślę przez posłańca. - Będę czekał niecierpliwie… a skoro przyjdzie mi czekać aż dwie noce, to… jakie rozrywki polecicie w międzyczasie?- zapytał della Scala, zerkając na to jak jego towarzyszka radziła sobie z owijaniem Giovanni wokół małego paluszka. Niestety, ta już gdzieś znikła, co zaniepokoiło Ravnosa, choć starał się ten fakt ukryć. - A co cię Panie interesuje? - spytał Scarano mrużąc oczy. - Ach… wszystko. Jestem otwarty na nowe doświadczenia.- odparł z beztroskim uśmiechem Antonio i zerknął na Orsini.- Zdam się na… gust wasz.
- Obyś się Signore nie rozczarował - rzucił Scarano zerkając to na swoją kochankę, to na della Scalę. - chętnie swoje towarzystwo ofiarujem. Jeśliś chętny pani Antonio, to do świtu zdążymy odwiedzić jedno mniemam, że ciekawe miejsce. Chyba, żeś Panie balem nie znudzony?
- Niestety na dziś już mam jedno spotkanie obiecane. Z bardzo słodką dziewuszką o bardzo słodkiej… krwi.- odparł z wyraźnym zawodem w głosie Antonio. - A i moja towarzyszka bardzo by się na mnie obraziła, gdybym znikł bez słowa. Jest bardzo dumna i bywa porywcza, gdy się ją rozgniewa. Wolałbym tego uniknąć.
Scarano zaśmiał się trochę zbyt rubasznie. - Ależ rozumiem, rozumiem drogi Signore. Nie śmiał bym konkurować. Cóż w takim razie może kiedy indziej.
Za to Orsini minę miała nietęgą, jednak nie zaszczyciła odpowiedzi Antonia żadnym komentarzem. Ukryła swoją twarz w wachlarzu i zaczęła rozglądać się po sali.
Di Pietro wydawał się znudzony toczącą się rozmową i kiedy Scarano proponował Ravnosowi wspólną eskapadę, rozpoczął pogaduszkę z dwoma młodymi Giovanni i wkrótce zniknął wraz z nimi w tłumie gości. - Więc wybaczcie... jestem pewien że się kiedyś spotkamy, być może w bardzo ciekawych okolicznościach.- wampir pożegnał oboje łobuzerskim uśmiechem i ruszył w tłum.
Antonio zaczął powoli i dyskretnie rozglądać się za Daniką i Salvadore starając się jednak nie zachowywać podejrzanie. W końcu to był na przyjęciu i nie miał jeszcze powodu do paniki. Nosferatu mógł coś wiedzieć, ale też i della Scala nie planował na siłę odciągać go od rozmówców. Nie było jeszcze powodu do nerwowości, a wśród gości mogły się kryć interesujące wampiry, które nie zajmowały obecnie eksponowanej pozycji w Wenecji. Użyteczne kontakty na przyszłość, z którymi warto byłoby porozmawiać już teraz.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 19-10-2015 o 20:46.
|