Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2015, 23:08   #9
MagMa
 
Reputacja: 1 MagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie coś
Korzystając z uprzejmości doktora Garrela Margot zapakowała w szary papier niebieską suknię i jeden but.

Zabrała się z kolegami, którzy postanowili jeszcze raz odwiedzić miejsce znalezienia zwłok. Morgot dojechała do placu Vintimille. Ulica Douei była jedną z przylegających do placu. Budynki były dobrze oznakowane i nie trudno było znaleźć numer 35 bis.

Deszcz już nie padał. Niebo miało kolor jasnoszary, przez który, przebijało lekko żółtawe światło, co pozwalało się spodziewać słońca w ciągu dnia.

Ulica Douai była pusta. Tylko w bramie jednej z kamienic stała dozorczyni. Margot zatrzymała się przed wymalowanym na bladofiołkowy kolor sklepikiem, nad którym wisiał napis: „Panna Irena”. A niżej, mniejszymi literami, ,,Modne, eleganckie suknie”.
Na zakurzonej wystawie wisiały tylko dwie sukienki, biała, naszywana cekinami, i koktajlowa z czarnego jedwabiu.

Nacisnąwszy klamkę stwierdziła, że drzwi nie puszczają, ale nie są już zamknięte na zatrzask. Było wpół do siódmej. Przykleiwszy twarz do szyby Margot zobaczyła, że w pokoju za sklepem się świeci i zaczęła pukać.

Przez kilka minut nikt nie reagował na hałas, jakby nie było żywego ducha.

W końcu w drzwiach prowadzących na zaplecze sklepu zjawiła się jakaś postać. Była to dość młoda dziewczyna w czerwonym szlafroku, który przytrzymywała na piersiach. Przyjrzawszy się Margot zniknęła, zapewne poszła powiadomić kogoś, potem pojawiła się znów, przeszła przez zawalony sukniami i płaszczami sklep i wreszcie zdecydowała się otworzyć.
O co chodzi? — spytała patrząc nieufnie na Daneuve, a potem na paczkę.

- Dzień dobry, posterunkowy Deneuve – Margot przedstawiła się niezbyt głośno, swobodnym tonem, by nie przyciągać zainteresowania dozorczyni czy ewentualnych innych osób postronnych. Zwykle nie wywoływało to pozytywnych reakcji. Jednocześnie zerkając nad ramieniem kobiety omiotła spojrzeniem wnętrze sklepu – Możemy porozmawiać w środku? Chciałabym zadać Pani kilka pytań dotyczących Państwa domniemanej klientki. Czy zajmuje się Pani interesantami sama?

Dziewczyna nie okazała ani zdziwienia, ani strachu. Z bliska zorientowaliśmy się, że nie ma jeszcze osiemnastu lat. Była albo zaspana, albo odznaczała się wrodzoną powolnością.
Pani do Panny Ireny. Zaraz zobaczę — powiedziała zwracając się w stronę drugiego pokoju.
Słychać było, jak rozmawia z kimś cicho. Potem rozległ się odgłos, jakby ktoś wstawał z łóżka. Upłynęły dwie albo trzy minuty, zanim panna Irena przejechała grzebieniem po włosach i włożyła szlafrok.
Była to niemłoda kobieta, o bladej cerze, wielkich niebieskich oczach i przerzedzonych blond włosach, które zaczynały siwieć u nasady. Najpierw wsunęła tylko głowę, aby im się przyjrzeć, wreszcie zjawiła się z filiżanką kawy w ręku.
Pani do mnie? Proszę.
Cofnęła się, by Margot mogła wejść do środka.
- O co chodzi? – zadała identyczne pytanie co młoda dziewczyna.
- Dzisiejszej nocy w okolicy zginęła młoda dziewczyna - po powtórnym przedstawieniu się kontynuowała Deneuve przechodząc bezpośrednio do celu swojej wizyty. Zresztą fakt ten i tak wraz z porannym wydaniem gazet miał stać się powszechnie znany. - Najprawdopodobniej przebywała ona w ostatnim czasie w tej dzielnicy i była Pani klientką. - kontynuowała wyciągając podobiznę ofiary i podsuwając ją właścicielce sklepu- Czy rozpoznaje Pani tą dziewczynę? Prosiłabym także o próbę zidentyfikowania w jakim mniej więcej czasie mógł nastąpić zakup należącej do niej sukni. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że z pewnością przez Pani sklep przepływa ich spora ilość, ale gdyby po kroju lub stanie materiału udało się Pani rozpoznać choć przybliżony czas, byłoby to bardzo pomocne- Margot mówiąc ostatnie słowa obserwowała reakcję kobiety na portret , po czym zajęła się wyciąganiem mocno sfatygowanej sukni z paczki.
 
MagMa jest offline