Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2015, 23:18   #22
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zaren żyło jednym - porwaniem księżniczki Marii. I - co dla wielu było jeszcze ważniejsze - nagrodą za jej odnalezienie i uwolnienie. Wielkość nagrody stale oscylowała w okolicach "ręka księżniczki i pół królestwa".
Do zamążpójścia księżniczka w zasadzie się nadawała, bowiem do lat odpowiednich dochodziła, ale każdy rozsądny człek powinien wiedzieć, że rękę księżniczki dostaje się jedynie w bajce, lub gdy jest się księciem z sąsiedniego królestwa, a nie zwykłym śmiertelnikiem. Nawet wysoko urodzony miałby pewne kłopoty z wyegzekwowaniem takiej nagrody. No a połowa królestwa... Nikt, kto miał choćby nieco rozumu w głowie, nie dzielił swego majątku. Młodszy syn musiał sam zadbać o swą dolę, a co dopiero jakiś przybłęda. Tak kazała tradycja, a królestwo swoje prawa miało, które wyraźnie podziału zabraniały. Co Gareta nie dziwiło w najmniejszym nawet stopniu.
Plotki na temat porywaczy były różnorakie. Najbardziej oczywistym i najczęściej wymienianym kandydatem był oczywiście Zhanes III, władający od dziesięciu lat Darren, ale wymieniano i inne osobistości - w tym Hahltara Urwyna, byłego hrabiego Uhrsu, wygnanego z Aden parę lat temu. Na liście podejrzanych nie znalazła się jedynie władczyni jednego z północnych sąsiadów, bowiem królowa Airah miała jedynie córki na wydaniu. Coś w sam raz dla wysoko urodzonych młodszych synów.
Bardzo wysoko urodzonych.
Poszła również plotka, iż wielka miłość za tym stała, i że księżniczka Maria z ukochanym uciekła, co to za niego wyjść z woli rodziców nie mogła.
Coś w sam raz dla bajarzy i bardów wszelakich.

- Tu jest Rune. - Garet szkicował prowizoryczną mapę. - Do Srebrnych Gór są dwa tygodnie drogi. Dla kuriera. Jeśli się wiezie porwaną dziewczynę, to podróż zajmie więcej czasu. Powóz, nawet jeśli to kolasa, jest wolniejszy od gońca, zmieniającego co rusz konie.
- My jesteśmy mniej więcej tu. - Na mapie pojawił się punkcik. - Jeśli porywacze nie wspomagali się magią, to nie powinni być bliżej gór, niż my. No a przez góry trudno im będzie się przedostać, chyba że mają swoją, nikomu nie znaną trasą. Na dodatek taką, której nie znają Strażnicy Górscy.
- Szlaków przez góry jest wiele, znane są jednak tylko nieliczne. Mogli odkryć jeden z nich planując porwanie. Mogli też dostać w swoje ręce jedną ze starych ksiąg należących do łowców smoków. W niektórych z nich istniały opisy tuneli i przejść używanych przez ten pradawny ród - Rubin postanowiła podzielić się niewielką ilością swej wiedzy. - Co prawda nie wiem, czy któreś z owych tomów przetrwało, jednak możliwości takiej nie możemy wykluczyć.
Pradawny ród? To pewnie większość z nich wymarła. Zapewne w niezbyt przyjemny sposób, pomyślał Garet.
- To nie brzmi dobrze - powiedział na głos. - Niestety nie mam znajomości w tamtych kręgach i wiedza o tunelach pod górami jest mi obca.
- Możemy spróbować sprawdzić wejścia do tych oczywistych, a później, jeżeli nie natrafimy na ślady porywaczy, możemy sprawdzić pozostałe, które wiodą w stronę Darren. Tych jednak są setki. Dobrze by było trafić od razu - Rubin nie uśmiechało się sprawdzać każdego korytarza i każdej jaskini jaka w Srebrnych Górach się znajdowała. Wątpiła jednak by ludzie posiedli wiedzę o każdym przejściu. Najpewniej, i to tylko jeżeli udało się im zdobyć stare zapiski, wiedzieli jedynie o paru. Jeżeli zaś tych zapisków nie posiadali to istniały cztery, które porywacze mogli wykorzystać, by przemknąć na drugą stronę gór bez zostania zauważonym.
- Dużo wiesz. - Garet z uznaniem skinął głową. - Uzupełniamy zatem zapasy i ruszamy w drogę?
- Zwlekanie z pewnością nie sprawi, że księżniczka sama nam w ręce wpadnie, a jej porywacze się powybijają. Droga nas czeka długa, a najgorsze wciąż przed nami.
Rubin zdecydowanie nie zamierzała się sprzeczać z Garetem. Szczególnie gdy rzecz się tyczyła zapasów. Dobry posiłek zawsze wprawiał ją w lepszy nastrój, a bogowie wiedzieli że takowego będzie jej potrzeba w ilościach znacznych.
- W takim razie zajmę się zapasami na kilka dni. - Garet podniósł się z krzesła. - Dla ciebie coś specjalnego na drogę?
- Sama się tym zajmę - zapewniła go Rubin.

Byli w znanej gospodzie, w centrum wielkiego miasta. Jeśli się miało złoto, to w mgnieniu oka można było zdobyć wszystko, co tylko się chciało. Nic więc dziwnego, że niespełna godzinę później opuszczali Zaren, ruszając w stronę najbliższego przejścia, prowadzącego na tamtą stronę gór.
 
Kerm jest offline