Kruczyca podrapała paznokciami po ścianie, w miejscu, gdzie widać było cień zamalowanych drzwi.
„Jak dawno je zamurowano? I czemu? Po co komuś zamurowane pomieszczenie w szpitalu dla obłąkanych?”
Obrzuciła ścianę jeszcze raz uważnym spojrzeniem i ruszyła dalej, robiąc w myślach notatkę o dziwnych drzwiach.
Zbliżając się do plamy światła uszczypała się:
„Pamiętaj to jest wymiar duchów...” i zirytowana na siebie za protekcjonalny ton, stanęła na progu drzwi. Zamarła, widząc siedzącą dziewczynkę.
„Na... na... szczęście wygląda normalnie. Ciekawe, czy ta lalka ma twarz Annabelle...” – gdyby mogła to sama siebie by kopła w kuper.
Uśmiechnęła się mdławo do dziecka:
- Odważna? Hmmm raczej nie, wiesz? Bo boję się teraz jak cholera. Ale szukam kogoś i chcę im pomóc. – zawahała się - Ale Ty musisz być odważna skoro siedzisz tutaj sama... Gdzie są wszyscy? – zamrugała szybko wpatrując się ze zmarszczonymi brwiami w małą pacjentkę. |