Maszynownia sterowca. Richard najpierw podsunął sole trzeźwiące pod nos lurkera, po czym szybko zajął pozycję za jego głową. Nie wiedział jak organizm chłopaka będzie sobie radził z wybudzeniem, a chciał uniknąć napadu drgawek. W młodości jeden z jego kuzynów miał padaczkę, dlatego La Croix wiedział, co trzeba robić, żeby targany spazmami człowiek nie zrobił sobie krzywdy.
Ujął głowę leżącego między kolanami i zaczął wyjął swój pasek. Ułożył go sobie możliwie blisko pod ręką. Lewą dłonią ścisnął ramię chłopaka, a prawą ponownie podsunął sole trzeźwiące pod nos. Tym razem trzymał je tam dużo dłużej. - Arcon! Obudź się, już!
Potrząsnął ramieniem lurkera. - Nie możesz mnie teraz zostawić. Chyba wreszcie coś mamy, a ty mi uciekasz. Chcesz tej sławy, czy nie? Chcesz nurkować głębiej niż Enzo? To się kurde obudź!
Maleńka fiolka z solami trzeźwiącymi była wyjątkowo nieporęczna w grubych ognioodpornych rękawicach.
Z jednej strony Richard walczył o życie nie znanego mu człowieka.
Z drugiej strony w swoim domu zostawił rodzeństwo na pastwę zarazy. Jeśli teraz Eloiz zwija się w podobnych konwulsjach? Albo Cezar? O drugiego brata się nie martwił, bo zawsze mógł się zamknąć w klasztorze, gdzie poziom wiedzy medycznej był dość wysoki. Ale co gdy Doktorzy przyjdą do ich domu? Nie byli już na tyle wpływowi, żeby się odciąć od obowiązkowej "pomocy".
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |