Adriell spojrzaÅ‚ wymownie na Adama, odebraÅ‚ podane mu zgiÄ™te zdjÄ™cie i zaczÄ…Å‚ je prostować. - GiÄ™cie dokumentów… to niezbyt dobre przyzwyczajenie jak na bibliotekarza. – powiedziaÅ‚ przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ uważnie twarzy poszukiwanego. - Nawet przystojny ten geniusz. SpodziewaÅ‚em siÄ™ raczej kogoÅ› z kanonu mózgowców, no wiecie: prymitywna fryzura, okulary w stylu denka od butelek i wodogÅ‚owie, a tu proszÄ™… kolega nawet ma czas żeby zadbać o siebie. Nic dziwnego, że laski na niego lecÄ……- zastanowiÅ‚ siÄ™ na moment - ale koniec tego dobrego. Trzeba raz na zawsze ukrócić te swobodne harce. Po pierwsze Bogu to siÄ™ na pewno nie podoba, a po drugie odciÄ…ga go od pracy. Jeżeli jest tak ważny, to na pewno musi nad czymÅ› pracować. Może dokona niebawem jakiegoÅ› ważnego odkrycia, a kobiety… wiadomo, gdzie diabeÅ‚ nie może, tam babÄ™ poÅ›le. A myÅ›l techniczna leży i kwiczy. – nie byÅ‚ pewien czy swojÄ… przemowÄ… trafiÅ‚ do kolegów, aniołów. Adam wydawaÅ‚ siÄ™ kompletnie rozkojarzony, a RafaÅ‚ patrzyÅ‚ gdzieÅ› przez okno, jakby w niebyt. - No dobra, koniec pieprzenia, gacie na dupÄ™! – zabrzmiaÅ‚ gÅ‚osem kaprala Adriell, chowajÄ…c zdjÄ™cie do kieszeni kurtki - czas iść na portierniÄ™ i spytać jak znaleźć wykÅ‚ady trzeciego roku, a potem ustalimy co dalej. Na pewno wisi gdzieÅ› jakiÅ› grafik.– wyciÄ…gnÄ…Å‚ kluczyki ze stacyjki, chwyciÅ‚ plecak, otworzyÅ‚ drzwi i wyskoczyÅ‚ z samochodu. PoczekaÅ‚ aż reszta towarzystwa wysiÄ…dzie drugimi drzwiami, wtedy dopiero siÄ™gnÄ…Å‚ pod fotel i wÅ‚Ä…czyÅ‚ obwód fotela kierowcy. ZamknÄ…Å‚ drzwi i wÅ‚Ä…czyÅ‚ alarm. - A tak w ogóle, to nie jest kampus Adamie, - powiedziaÅ‚, gdy postać anioÅ‚a wynurzyÅ‚a siÄ™ zza samochodu - tutaj mieÅ›ci siÄ™ tylko wydziaÅ‚.
Ostatnio edytowane przez Lorn : 16-04-2007 o 20:30.
|