Wątek: [DC] Aftershock
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2015, 17:57   #30
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Rozmowy trwały i w pewnym momencie kilku bardziej przytomnych mundurowych siedziało i wsłuchiwał się w sprzeczkę, a nawet wymieniało własne poglądy. Deadstroke, który otrząsnął się już po przymusowych elektrowstrząsach stracił cierpliwość, złapał młodego pędziwiatra za kark i wrzucił go do portalu.
- Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia?i - spytał wyraźnie poirytowany, po czym sam ruszył w ślad za Ed'em.
Reszta nie traciła czasu i najwyższa pora, bo posiłki właśnie nadjechały i w powietrzu znów zaroiło się od pocisków. Mallah musiał zgarnąć z ziemi Blue Beetle'a, który wciąż był nieprzytomny. Zbroja znów pokrywała całą jego postać, a skarabeusz na jego plecach cały czas się poruszał i świecił. Pewnie ciężko pracował, by naprawić uszkodzone ciało naściela.

Superman z pomocą Kat wniósł się w powietrze. Latarnia wiedziała że muszą poruszać się szybko. Jej mistrz został trafiony, bo przekraczali atmosferę z umiarkowaną prędkością i przez co stanowili łatwy cel. No, ale czego się spodziewać po planecie, która zrodziła aż trzy latarnie, jak nie przyjaznego powitania.
Kryptończyk w miarę jak opuszczali ochronną sferę gazów otaczającą błękitną planetę czół się coraz lepiej. Raz, że nie było już kryptonitu w pobliżu, a atmosfera nie filtrowała już zbawiennej dla niego radiacji Słońca. Wystarczyło kilka minut, by wrócił do pełni sił.
Kat wykorzystała ten czas na ponowna próbę skontaktowania się z Oa. I jak zwykle nie przyniosło to żadnych rezultatów. Cokolwiek lokowało jej pierścień, musiało być niesamowicie potężne. Nie miała pojęcia jak daleko będzie musiała polecieć, by uzyskań połączenie, ale czy mogła teraz opuścić Ziemię, gdy nie pomściła śmierci mentora, ani nie rozwiązała tajemnicy pierścienia Hal'a Jordana?



Tymczasem wesoła drużyna wypadła z drugiego końca portalu. Znaleźli się w pomieszczeniu, które kiedyś niewątpliwe było części jakiegoś magazynu. Pod płachtami radośnie rdzewiały sobie jakieś urządzenia, a pomiędzy nimi wydzielone zostało parę miejsc to jest kącik komputerowy z terminale i nie wiadomo czemu starym radiem na fale naziemne, kuchnię i nie rozłożona sypialnie, czyli poodkładane w stos łóżka polowe i kilka kartonów. Z jednego wystawała wesoło poduszka. Słuchać też było pomrukiwanie niewidocznego generatora.
Coś czerwonego śmignęło między starymi maszynami. No tak. Ruch Oporu wysyłał do safehause'ów przynajmniej jednego, losowego członka. Z jakieś przyczyny w tym wypadku był Flash.
- Cześć ferajna!i - zawoła pogodnie bohater wyhamowując przed nimi. - Jak poszła... oj...
Urwał na widok nowo przybyłych. Milczał przez chwilę przyglądając się każdemu z osobna. Jego wzrok szczególnie długo zatrzymał się na Cobalt Thunder'rze.
-To ja się skoczę po apteczkę - powiedział i w dosłownie pół sekundy później był z powrotem trzymając wyżej wymieniony przedmiot w rękach. zdążył też przygotować posłania.
-Emmm, nie wiem jak poradzić sobie z Beetle'm, ale z mogą ci pomogę - powiedział do Ed'a.
Przez moment Cobalt Thunder myślał że widzi swojego ojca, ale gdy Flash się odezwał, wiedział już, że to nie on. To nie był głos jego ojca, choć kostium był ten sam.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 21-10-2015 o 19:36.
Dragor jest offline