Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2015, 19:25   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny w chwili ciszy, spokoju i samotności Garet miał okazję zastanowić się nad poczynaniami i wiedzą swej pięknej towarzyszki.
Urody odmówić jej nie mógł, wiedzy również. O ile jednak to pierwsze nie było niczym dziwnym, o tyle to drugie nieco Gareta niepokoiło. Taka podfruwajka nie powinna ani tyle wiedzieć, ani tyle umieć. Tylko nieliczni wiedzieli o tunelach, prowadzących przez Srebrne Góry, a sam Garet, chociaż czytał pamiętniki jednego ze swych przodków, który w tychże górach spędził kawał swego życia, wiedział tylko, ze takie tunele istnieją. Że ponoć z jednej czy dwóch dawnych kopalń srebra prowadziło przejście na drugą stronę. Obecnie już zasypane.
Jeśli istniały jeszcze jakieś, to z pewnością nie opowiadano o nich na rynku. Skąd zatem Rubin o nich wiedziała? Skąd wiedziała o ruinach grodu, leżących na takim odludziu, że pies z kulawą nogą się tu nie zaplątał? Skąd wzięła to złoto, które tak szczodrze (i nierozsądnie) rozrzucała na prawo i lewo? Skąd wreszcie brały się te przejęzyczenia?
Oczywiście mogły to być zwykłe gierki, mające zwieść czy omamić Gareta, ale potęga magii złudzeniem nie była.
Kim więc w rzeczywistości była Rubin? Młodą dziewczyną, co jak w bajce, obudziła się po stu latach z długiego snu? Wychowanką jakiegoś czarodzieja czy innego maga, która opuściła swego mieszkającego gdzieś z dala od ludzi mistrza, a teraz szuka rozrywki w wielkim świecie, nadrabiając lata zaległości lub wykonując jakieś zlecone przez niego zadanie? Może, wbrew pozorom, nie była wcale młodą dziewczyną, tylko wiekową magiczką, która za pomocą magii przywróciła swemu ciału młodość? Magowie i alchemicy od lat poszukiwali magicznej formuły wiecznego życia i wiecznej młodości.
A może Rubin nie była człowiekiem? I nie znaczyło to wcale, że Garet hołdował wyznawanej w niektórych kręgach idei, iż kobieta nie człowiek...
W Aden magia istniała, podobnie jak smoki, wilkołaki, rusałki czy inne nimfy. Chociaż smoki zniknęły, to inne magiczne stworzenia żyły sobie w najlepsze, chociaż może nie tak dobrze, jak dawniej. A co dla takiej oready, wiecznie młodej, dwieście czy trzysta lat.

Wbrew optymistycznym przypuszczeniom Rubin w chacie nie było nawet odrobiny ziarna. Resztki worków świadczyły o tym, że kiedyś takie zapasy tu istniały (po co i skąd się tu znalazły, nad tym Garet nawet nie chciał się zastanawiać), ale najwyraźniej gryzonie rozmaitej maści były szybsze, tak że biedne koniki musiały się ograniczyć do bujnie tu rosnącej trawy. Garet jakoś nie wierzył, że w gęstniejącym mroku zdołałby odszukać nory okolicznych nornic czy chomików i przywłaszczyć ich zapasy.

Napoiwszy wierzchowce i spętawszy im nogi Garet wypuścił je na leśne pastwisko, po czym zabrał się za szykowanie ogniska. Nie znaczyło to bynajmniej, że jego wiara w zdolności Rubin jest bezgraniczna, ale nawet jeśli dziewczyna miałaby wrócić z pustymi rękami, to przyjemniej było posiedzieć, wsłuchując się w trzask płomieni.


Rozdzieliwszy między wierzchowce połówki ostatniego jabłka Garet dorzucił do ognia, po czym zabrał się za uzupełnianie zapasu drewna tak, by starczyło go do rana. Albo i, ewentualnie, dla kolejnych gości.
 
Kerm jest offline