MJ jak zwykle żując swoją gumę stanął z boku i postanowił poczekać aż reszta się wypowie. Po czym zaświecił swoją łysą banią a także zarzucił swoim pięknym i nieskazitelnym uśmiechem:
I odezwał się swoim amerykańskim głosem:
-
Hej, nie mam pojęcia co się stało, że wylądowałem w tym świecie. Ostatnio co pamiętam to mój powrót z nagrywania Space Jam. Od konkurencji, z świata Looney Tunes. Musiałem po drodze gdzieś źle skręcić....
Nie podobała mu się zaistniała sytuacja ale, że chciał wrócić jak najszybciej do domu - przecież we wtorek rusza NBA - postanowił także zagrać w tą grę i pierwszym samolotem zrobić wypad z Atlantydy.
-
No to żeby przyspieszyć bo time is money jak to mawiają to możemy ustalmy od razu, że pierwszego dnia nie linczujemy nikogo, co koledzy? - kończąc usmiechnął po raz wtóry, po czym dorzucił:
- Jak ktoś chce autograf czy jakąś sweet focie walnąć na fejsa to może poczekajcie aż sie zajmiemy tym całym burdelem, right?