Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2015, 13:14   #10
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Jak to mówią - po śladach do celu.
Po długiej wędrówce ponad sto stóp w górę wpierw usłyszeli rumor szybko spadającej z wodospadu wody. Dopiero po chwili spomiędzy drzew wyłoniła się spora polana, a na niej... Piękna stróżówka Wysokiej Straży.
Był to duży, wykonany z naprawdę dobrego drewna budynek o solidnym kamiennym fundamencie wyraźnie wskazującym na to, że pod budynkiem jest piwnica. Dwuspadowy dach, prawdopodobnie też drewniany, przysypany był grubą warstwą śniegu, a z dwóch kominów, jednego na środku, drugiego gdzieś po drugiej stronie budowli, unosił się dym. Wychodząca na południe przyłączona do budynku wieżyczka prawdopodobnie służąca również jako zwykłe pomieszczenia była piętro wyższa, a jej okna umożliwiały wgląd za całą okolicą poza tym, co było na północy. Do dwuskrzydłowych drzwi prowadziły niewysokie drewniane schody skryte pod stanowiącym część stróżówki nawisem podpartym na belkach. Okna po obu stronach drzwi wyraźnie wskazywały na to, że coś w środku się świeci lub płonie. Wygląda na to, że to efekt ognia płonącego w jakimś kominku.
Pod ścianami budowli po lewej stronie od drzwi leżały pokryte śniegiem brzozowe drwa. Obok, trochę bardziej na północ, stała prawie przysypana śniegiem studnia, zaś po przeciwległej stronie wejścia do budynku znajdował się wychodek. Biorąc pod uwagę dochodzący do nosów Shalii i Darvana smród, to na pewno był to wychodek.
Ślady ciągnęły się do wejścia, a część z nich prowadziła dalej na południe - gdzieś za wieżyczkę.
- Cóż, trzeba będzie iść i sprawdzić, co się tam dzieje - powiedział cicho mag, spoglądając na Anmara, który, z racji swych umiejętności, nadawał się idealnie do przeprowadzenia zwiadu.
Shalia już miała miecz w ręce i była gotowa na wszystko.
- Zdecydowanie lepsze miejsce na odpoczynek niż szałasy w środku lasu. Nie zdziwię się, jeśli i tam spotkamy tych bandytów - mruknęła niechętnie.
W przeciwieństwie do Darvana nie pokładała ani odrobiny wiary w umiejętnościach Anmara i postanowiła na własną rękę sprawdzić, kto obozuje w strażnicy. Ciężko było skradać się w skrzypiącym i zapadającym się śniegu, ale starała się być tak cicho, jak to tylko możliwe.
Darvan ruszył za dziewczyną, z kuszą w dłoni, gotowy równocześnie na to, by rzucić wykrycie magii gdy tylko znajdzie się na tyle blisko strażnicy, by czar przyniósł odpowiednie rezultaty.
Awanturnik tylko powiódł wzrokiem za dziewczyną, jego wyraz twarzy wyraźnie wskazywał, że przełknął jakąś sarkastyczną uwagę. Ruszył za magiem i tropicielką, natomiast Aula dalej stała w miejscu przyglądając się sytuacji.
Skrzypienie śniegu było nieznośnie głośne, a przynajmniej tak im się wydawało, ponieważ zaczęli zwracać uwagę na głośność swych kroków. Uszli kilka metrów, kiedy to łowczyni potknęła się o coś.
To była lina… I w tym momencie z jakiegoś miejsca na dachu zebrani na zewnątrz usłyszeli charakterystyczny dźwięk zwalnianego mechanizmu kuszy. Bełt pomknął i minął się z celem o dobre trzy metry.
Sam odgłos wystrzału prawdopodobnie nie zwróciłby uwagi osób znajdujących się w środku, gdyby nie wydarzenia, które nastąpiły potem. Kusza zsunęła się z dachu gdzieś za stróżówkę, po czym z wnętrza dało się słyszeć dźwięki rozbijanych naczyń.
Anmar syknął i splunął w śnieg.
- Bardzo zmyślny system alarmujący… - stwierdził zwężając oczy.
- Dość kosztowny - odparł Darvan, wpatrując się uważnie w wartownię i wypatrując jakikolwiek oznak ruchu i gotów w każdej chwili rzucić się w śnieg, by uniknąć chmary strzał i bełtów, które wszak powinny sypnąć się na intruzów, jednak im dłużej tak stali, tak nic się nie działo.
- Chodźmy dalej - zaproponował mag, gdy nie zdołał wykryć w stróżówce śladów magii.
Ruszył ostrożnie w stronę budynku, równocześnie jednak schodząc na bok z prowadzących do strażnicy śladów.
 
Flamedancer jest offline