Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2015, 14:49   #74
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację


Słysząc nazwisko, Alice ożywiła się wyraźnie. Uwielbiała dzieła Goethe’go, zaś dramat o losach opętanego żądzą poznania geniusza który zawarł pakt z Mefistofelesem, uważała za swój ulubiony utwór. Odchrząknęła i zamknąwszy oczy wyrecytowała:
- I oto żyję w mroku, w cieniu, w przeklętym, ponurym więzieniu, gdzie przez szkieł barwnych zator wpada jasność zamglona, brudna, blada. Zwał ksiąg mnie więzi i dusi swym pyłem, wśród stert papieru tyle lat przeżyłem, wśród szkieł, przyrządów, instrumentów wiela, z których każdy od życia grodzi i rozdziela. Jeśli się kiedyś w gnuśnym śnie pogrążę, To niech przepadnę w jednej chwili! Jeśli mnie kłamstwem w wir rozkoszy wciągniesz, Jeśli pochlebstwem zdołasz tak mnie zmylić, Że zacznę się zachwycać sobą samym, to dokąd zechcesz, za tobą podążę. - zrobiła krótką przerwę na dopalenie papierosa - Jeżelibym zawołał kiedyś: Trwaj, chwilo, jakeż jesteś piękna! To spętaj mnie i porwij wtedy, Niech nić mojego życia pęka I niechaj śmierci biją dzwony. Czas wtedy twojej służby minie. Niech zegar stanie i wskazówki zwinie. Żywot mój będzie zakończony.

- Niezłe, ale nie czaję tematu - Julia wzruszyła ramionami. Taaa, nawijała zupełnie jak Egor. Dogadaliby się.

-To fragment “Fausta” pióra Johanna Wolfganga Goethe’go, jednego z najbardziej znaczących w skali światowej poetów przełomu XVIII i XIX wieku. Dramaturga, uczonego, prozaika i polityka. Przedstawiciela estetyki klasycznej, wierzącego w ludzką równość. Uważał on, że jedną z największych zalet jest umieć uznać wyższość drugiego człowieka. Nie godził się na negację klasycyzmu, ale sam nie pisał według wzorca. Uważał, że odejście od kanonu prowadzi do błędów takich, jak subiektywizm i brzydota, a prawdziwe piękno związane jest ze sztuką klasycystyczną, grecko-rzymską. Nastrojowość była dla niego synonimem brzydoty. Przedkładał niedobry ład nad brak ładu. Pisząc wykazywał zainteresowanie jednostkami wyjątkowymi, silnymi duchem, ale zarazem nie gardził ludźmi prostymi. - Igła wyjaśniła spokojnie, uśmiechając się półgębkiem - Zasadniczym tematem tego dramatu jest niemające kresu zmaganie się wybitnego człowieka z ludzkimi ograniczeniami. Zdobywa on coraz większą wiedzę, staje się coraz mądrzejszy i podczas tego "wznoszenia się ducha" silniej odczuwa ludzką nieudolność. Stąd jego niekończąca się huśtawka nastrojów: od euforii do przygnębienia. Życie Fausta określa z jednej strony idealizm, z drugiej zaś ograniczone możliwości śmiertelnika poddanego prawom natury, biologii. Problematyka dzieła Goethe’go zawiera się w drodze życiowej geniusza, w jego iluzjach i zmaganiu się z ziemskimi ograniczeniami. Czytając jesteśmy świadkami stopniowego doskonalenia się bohatera, którego wiara w siebie jest następstwem przekonania o przyrodzonej wartości Człowieka. Faust dążący do poznania, buntuje się przeciw ograniczeniom, dla zaspokojenia potrzeb gotowy jest do sojuszu ze złem. Zawiera pakt z diabłem Mefistofelesem i sprzedaje mu duszę, aby móc zaspokoić osobistą potrzebę. W tym przypadku głod wiedzy, lecz każdy człowiek ma swoje własne pragnienia i dążenia, prawda? Prywatną hierarchię wartości i celów życiowych. Coś co stanowi oś napędową oraz epicentrum wszelkich podejmowanych działań.

Nastała cisza podczas której Julia trawiła zasłyszane właśnie informacje. Nie żeby miały się jej w czymkolwiek przydać, ale sam fakt istnienia książki o kolesiu z identycznym nazwiskiem jak ona już budził ciekawość. Musiała pogadać z rudym Ruskiem, może miał w swojej kolekcji tą konkretną pozycję.
- Marnujesz się tutaj - prychnęła przerywając milczenie - Dlaczego nie kręcisz się u Shultza i jego ludzi? Spodobałoby ci się - wyższa kultura, nie kulturwa jak u Runnerów. Nawet w garniakach popierdalają. Elegancja, ład i porządek. Bez problemu znalazłabyś kogoś z kim mogłabyś ponawijać o czymś innym niż wyścigi. Z taką bajerą i w Vegas ogarnęłabyś sobie niezłą fuchę, albo w Nowym Jorku. Dlaczego Detroit? Ni chuja tu nie pasisz… gdzie jest haczyk?

Ruda głowa pokręciła przecząco.
- Daj spokój, nie jestem nikim szczególnym i nie ma żadnego haczyka. W sumie mi tu dobrze, nie mam prawa narzekać. Dali mi własny kąt, zapewnili opiekę i spokój. Dobrze traktują. Serio, nie są aż tacy straszni, czy tragiczni. Poza tym rodziny się nie zostawia.

- W szczególności tego Guido, co? Dobra dupa i z przedniej i z tylniej twarzy. - wypowiedź Blue pozornie nie zawierała żadnego podtekstu. - Do tego wyszczekany, dowcipny, na w miarę stołku i z gamblem przy duszy. Nogi same się rozkładają.

- Jest kompetentnym dowódcą, to prawda - Savage zaczęła spokojnie, choć zrobiła się nagle dosć oficjalna - Inteligentnym, charyzmatycznym i z posłuchem u ludzi. Oprócz niego jest jeszcze chociażby Paul, Taylor, Chris czy Hektor... do czego zmierzasz?

- O tak, Taylor też jest niezły i mało gada. To jego wielki plus, ale nie największy - Julia przytaknęła wyjątkowo energicznie, szczerząc się przy tym bezczelnie - Do niczego, widziałam jak się na niego lampisz to spytałam. Z ciekawości czy jest w tym coś więcej niż samo posuwanie. Wiesz Kurdupelku, takie wślepianie się w niego to kiepski pomysł.

- Szczerze doceniam troskę i darmową poradę, za które serdecznie dziękuję. - Igła uśmiechnęła się uprzejmie, będąc wdzięczna losowi za panującą na dachu ciemność. Nad głosem i mimiką potrafiła panować, jednak w lepszym świetle czerwonych wykwitów na policzkach ukryć by nie mogła. Poruszanie kwestii osobistych z kimś kogo widziała pierwszy raz na oczy budziło w niej zażenowanie, poza tym nigdy nie potrafiła o tym rozmawiać - Pozwolę sobie pozostawić zbędną empirię w sferze spraw prywatnych… i jako poważnego oraz kulturalnego przedsiębiorcę, poproszę cię o ich uszanowanie.

- Powiedzenie “spierdalaj” zajmuje mniej czasu - blondynka parsknęła z niedowierzaniem wytapetowanym na twarzy - Polecam, sprawdzone. I oddechu się nie marnuje tyle, a wiadomo z miejsca o co biega. To też darmowa porada.

-Unikam podobnych przejawów braku szacunku dla drugiej strony dyskusji, bez względu na poruszane tematy. - westchnęła ciężko.

- Mam jeszcze jedną radę - blondynka ściszyła głos i pochyliła się nad rudzielcem - Shultz wydał swojemu przydupasowi od brudnej roboty, White Hand’owi polecenie żeby mu sprowadził czarne, terenowe BMW. Takie zadbane, normalnie jak z przedwojennej taśmy produkcyjnej. Płaci papierami na dwieście litrów paliwa osobie która dostarczy mu furę. Ploty już poszły po mieście, niech Guido uważa na swoją zabaweczkę.

Alice słuchała uważnie, starając się oddychać spokojnie i za bardzo nie mrugać. Gdyby ktoś ukradł wymuskane i wychuchane auto sprzed Kręgielni zrobiłoby się… bardzo nieciekawie. Już amputacja nogi zabolałaby ciemnookiego gangera mniej niż utrata ukochanego samochodu.
- To potwierdzona informacja? - musiała spytać - Czemu sama mu tego nie powiesz?

- Kurdupelku…. bujam się po rewirze Starego. - Blue rozłożyła bezradnie ręce - Jakby doszło do niego że strzeliłam z ucha kazałby mnie zajebać bez możliwości odwołania się od decyzji. Wolę się znajdować w bezpiecznej odległości kiedy sprawa się rypnie, niż mieć jakiekolwiek sapy z jego siepaczami. Trzeba wierzyć w ludzi, no nie? Masz rację, o rodzinę trzeba dbać. Cokolwiek by się nie działo jest najważniejsza - znowu się skrzywiła i z ponurą miną gapiła się gdzieś przed siebie - Właśnie po to tu jestem. Szukam jednego parszywego skurwysyna. Wołają go Lexa, siedzi w prochach. Czy ćpa czy handluje, tego nie wiem. Słyszałam że jakiś czas temu bujał się po waszym rewirze.

Lekarka przygryzła wargę i stukając placami o ukryte pod kocem kolano milczała przez dłuższy moment.
-Lexa?- pokręciła przecząco głową - Przykro mi, nie słyszałam. Jestem jednak dość nowa, nie znam wszystkich w strefie. Jeżeli chcesz podpytam dyskretnie. Mogę tylko spytać co takiego zrobił, że przyjechałaś za nim aż z Vegas?

- Dasz jeszcze fajka? - poprosiła i dopiero z kiepem w gębie odpowiedziała na drugie pytanie - Sprzedał moją rodzinę przez co zginął ktoś bardzo dla mnie bliski, a interes poszedł się jebać. Wystarczy?

- Wystarczy. - ruda powiedziała poważnie, patrząc z uwagą na siedzącą tuż obok blondynkę. Mogła naginać fakty, mijać się z prawdą opuszczając co istotniejsze detale. Wyglądała jednak na szczerą i dziwnie poważną jak na dotąd zblazowaną pozę którą prezentowała - Skoro ma związek z narkotykami hm, miejscowy dystrybutor TT może mieć o nim informacje. Popytam, masz na to moje słowo.

-Będę kurewsko zobowiązana.

-Nie ma sprawy. - mruknęła - Jakby chodziło o którego z chłopaków też bym nie odpuściła.

- Dlatego przylazłam z tym do ciebie - uśmiech Julii wyglądał na szczery. Wykopała się spod koca i przeciągnęła z sykiem - Nie budź go jeszcze, poczekaj aż zrobię spierdolkę z waszej dzielnicy...a teraz zostawię cię samą. Tam na dole leży całkiem zdolny łysol. Szkoda żeby się tak marnował nieużywany. - wyszczerzyła się na koniec i chwilę później na schodach dało się słyszeć stukot obcasów.

Lekarka dopaliła bez pośpiechu papierosa, zastanawiając się ile w usłyszanych rewelacjach znajdowało się prawy, a ile stanowiły zgrabnie opakowane kłamstwa. Ryzykować milczenia nie zamierzała. Z solenną obietnicą wyłożenia z samego rana wszelkich spraw, nawarstwiających się złośliwie przez ostatnie kilkanaście godzin, wróciła do łózka. Rozebrała się i zajęła poprzednia pozycję pod wielką łapą. Guido poruszył się niespokojnie przez sen, mruknął coś wydychając mieszankę woni przetrawionego alkoholu, papierosów oraz całej masy używek pokrewnych. Alice uśmiechnęła się i zamknęła oczy, lecz sen długo nie przychodził.

 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline