Dziewka ujęła się pod boki i odeszła obrażona. Za chwilę dolać wam przeszyła inna, widocznie lepiej z afektem ku Vallesowi się kryjąca lub na jego uroki niepodatna. Nic już więcej wam nie przeszkadzało. -Widzę żeś twardy chłop, skoroś tyle przeszedł i nielichyś. W armi przeda się taka drużyna chwatów jak my. A może i trafimy do jakiejś generalicji lub kto wie? Może wojna będzie dla nas miast śmiercią, wybawieniem? Obaczym.
Przy ladzie ktos postawił kolejkę dla wszystkich. Rej i rejwach wśród miejscowych pijaczków wiodła młoda rudowłosa dziewczyna. Chłopka zapewne. Słysząc jej niewyszukany dowcip nawet i Werner zachłysnął się piwem. Tak powoli mijały wasze ostatnie chwile przed wojskowym drylem.
Zaczynało się już sciemniać na zewnątrz. Głosy z ulicy były coraz cichsze. To karczma nie dawała spać całej okolicy. Z tego głównie powodu okolica była średnio zamieszkała, jak mawiali urzędnicy i wyludniona, jak twierdził każdy kto był przy tej przecznicy.
Zrozumieliście, że jeżeli ktoś jeszcze chce cos dzisiaj załatwić, to należy się stąd zabierać. |