Estera... Czemu tu była? Jakiż miała powód, by pojawić się w tym mieście ? Czy powinien się cieszyć? Czy martwić?
Z jednej strony miał wiele pytań i tęsknił nieco. Z drugiej strony… bał się. Już zbyt długo żył wolny od takich więzi. Zbyt długo smakował swobody, by po prostu wrócić do starej relacji. No i… nie lubił zabawy w kotka i myszkę. Choć może był ku temu powód. Czy ona się ukrywała? Przed kim? Na pewno nie przed Antonio. Miała nad nim przewagę.
No chyba, że akurat miała taki kaprys. Z Esterą nigdy nic nie wiadomo.
Nowe zmartwienia. A przecież już się martwił o Danikę. Czy jej zaginięcie było zapowiedzią podobnego fatum czekającego na niego? Pech wydawał się prześladować poszukiwaczy Sangre Pura. Ponure fatum ścigające każdego z nich.
Tym bardziej się zaczął się martwić, gdy Salvadore przekazał mu zdobyte przez siebie informacje. Każda kolejna wieść była gorsza od poprzedniej. - Gdzie Danika? Ty sam nie powinieneś tego wiedzieć?- warknął gniewnie rozdrażniony sytuacją wampir. I zniknięcie rudowłosej partnerki i… innymi sprawami, w które nie zamierzał Nosferatu wtajemniczać. Potarł czoło w irytacji, klatka piersiowa uniosła się w oddechu, o którym zapominał gdy był spokojny.- Ostatnio była z tym Giovanni, który mnie podesłał do Toreadorów z Verony. Gdy z nimi się rozmówiłem, ni jego, ni jej już nie było. A księgami się nie martw, gdyby coś w nich było Giovanni z pewnością już by to wyniuchali. Wiesz w czym się zapisuje szyfry i sekrety… w sztuce. W obrazach, posągach, sentencjach… nie wprost w księgach. - Ale w kronikach można odszukać wszystkie miejsca wczesnych kultów. Nawet te, które już oficjalnie nimi nie są. Czekaj….. - Salvadore przerwał na chwilę - Zniknęła razem z Carmelo? Porca puttana! - zaklął wampir - To może być teraz wszędzie. - Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Oni mają dostęp, my nie… mówi się trudno, przynajmniej na razie.- mruknął pod nosem Antonio spoglądając ponuro na Nosferatu.- Może być wszędzie… ale gdzie według ciebie mógł ją zabrać? Myśl. Musimy skądś zacząć poszukiwania.
- Pałac połączony jest podziemnym tunelem z katakumbami prowadzącymi aż do samego pałacu Dożów, na placu San Marco. Poza tym miejsce, w którym się znajdujemy również jest całą siecią komnat i zakamarków. A wszystko pilnowane przez Giovanni albo ich ghuli. Jeśli wziął signorinę Danikę na spytki, a ona nas zdradzi… - syknął Salvadore. - Trzeba będzie uciekać. Wiem.- stwierdził Antonio splatając ramiona razem.- Czy katakumby nie są ulubionym siedliskiem twego klanu? Nie powinieneś przypadkiem wiedzieć jak do nich wejść?
- Katakumby mają wiele poziomów. Moi bracia zajmują ten poniżej, a wejście do nich prowadzi od strony skalistego wybrzeża. Wiem jak do nich wejść, ale ostrzegam. W katakumbach żyją nie tylko Nosferatu… - Salvadore ściszył głos - tutaj się o tym nie mówi.
- Mówisz jakbyśmy mieli wybór drogi Salvadore.- mruknął ponuro Antonio. - Na razie nic się jeszcze nie wydarzyło. Nie wiemy nawet jakie zamiary ma wobec niej… Może zaczekać jeszcze jakiś czas?-
- Są jacyś Brujah w Wenecji? Można by odwołać się do ich lojalności klanowej w kwestii wyjaśnienia zaginięcia Daniki.- zaproponował Ravnos. - Mówiłem już waści, że nie wiele klanów dostaje zgodę na osiedlenie się w mieście. Jeden z przybyłych jest z krwi Brujah, ale nie sądzę by zechciał nam pomóc - Salvadore syczał po cichu. - spróbuję wypytać kilku Giovannich. Może się czegoś dowiem. - dodał już spokojniej. - To ile czekamy, zanim zaczniemy panikować, dwa, trzy, cztery… pięć pacierzy?- zapytał z ironicznym uśmieszkiem Antonio. - Jedno uderzenie zegara. Nie mniej i nie więcej. Zgoda? - Nosferatu uchylił maskę spoglądając bezpośrednio na Ravnosa. - I wypytaj o tą trójkę wścibskich Spokrewnionych. Jestem pewien że nie wszystkim Giovanni we smak takie wtykanie ich nosa w weneckie papiery.- zasugerował della Scala. - Nie wszystko w tak krótkim czasie signore Antonio. Cierpliwość to cnota. - mówiąc to di Pietro obrócił się na pięcie w wyszedł z piwniczki schodami w górę. - Ale my nie jesteśmy cnotliwymi istotami.- mruknął do siebie della Scala i po kilku minutach wyszedł z piwniczki.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |