Shahri przyglądała się temu wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Jej wyobraźnia podsuwała jej różne obrazy tego, czym w każdej chwili mógł stać się starszy mężczyzna. Kiedy jednak po wielu próbach nawiązania kontaktu, nic się nie stało, a Garag zaproponował swoje rozwiązanie...
- Cooooo?! - wyrwało jej się zupełnie niekontrolowanie.
Odchrząknęła cicho.
- Przecież to tylko starszy, nikomu nie wadzący mężczyzna... Może i trochę słabuje na umyśle, ale nie wydaje się zagrożeniem. Dlaczego mamy odbierać mu życie? Wygląda na to, że trochę czasu tu już spędził. Na pewno potrafi o siebie jakoś zadbać.
Co prawda nie była wielce przekonana o swojej racji, ale nie zamierzała patrzeć, jak mordują bogom ducha winnego człowieka.
- Ja nie będę brała w tym udziału - dodała w końcu pojednawczym tonem.
I tak zrobią, co zechcą. Kim była, by im rozkazywać?
- Zgadzam się z Marco, powinniśmy wejść możliwie jak najwyżej i sprawdzić, co stamtąd zobaczymy - stwierdziła na koniec i ruszyła dalej.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |