Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2015, 13:25   #11
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy tylko z mgły wyłoniła się wysoka postać Zacheusz instynktownie wycofał się do tyłu. Magowie, kapłani, a zwłaszcza Inkwizycja od zarania dziejów budzili strach, i przerażenie. Dla zwykłego kupca tak było też i w przypadku Wielkiego Komtura Zakonu Kruka. Postać dzierżąca w dłoniach latarnię i pokaźną kosę, mogła by uchodzić za jakieś widmo, albo zjawę która przybyła by osądzić ich ludzki żywot, a potem zabrać to co jej należne. Życie i duszę.

Po tych paru chwilach Tucke zaczynał żałować że dał się namówić na tą wyprawę. Mistrz Gildii Gunter Hortz bez dwóch zdań wrobi go idealnie. Nie mogło być co do tego wątpliwości. Mówili “łatwa sprawa. Pojedziesz. Sprawdzisz dokumenty i wyjedziesz. Zobaczysz nie minie kilka dni a już będziesz opuszczał tą krainę”. Cholerni kłamcy. Zapewne teraz siedzą w swoich wygodnych, ciepłych domach popijając wino najlepszej klasy, a nie jakieś szczyny, które zapewne mu podadzą w jakimś przytułku, który miał imitować karczmę. Tyle, że pierw musiał wyjść żywy z tego spotkania.

Twarz kupca wyrażała zdziwienie, przerażenie i zaskoczenie całą sytuacją. Nie mając jednak za wiele do powiedzenia stał więc na uboczu i uważnie słuchał krótkiej wymiany zdań pomiędzy Nathanielem a Baronem von Bullenstark. Po krótkich paru zdaniach wiedział już, że cała ta sprawa nie trzymała się kupy. Można by rzecz, językiem oczywiście mniej urzędowym i oficjalnym, że to wszystko to było jakieś górnolotnie pieprzenie. Tak. Zacheusz jednak nie należał do ludzi, którzy łatwo rzucają mięsem, czy dają się ponieść emocjom, więc próbował zachować powagę i trzymał język za zębami. Do pewnego momentu, gdy nie wiedzieć czemu postanowił swoją buzię otworzyć:

-Mistrzu von Bullenstark, czy w takim razie mamy rozumieć że nasze zadanie jest tutaj skończone i powinniśmy udać się w rejony o bardziej ciepłym klimacie? - ironii, czy sarkazmu nie dało się nie wyczuć w głosie młodego kupca.

Po chwili żałował że się odezwał, ale pytanie padło. Wyszedł z cienia spoglądając prosto w oczy Komturowi. Nie po to wędrował tutaj, zdarł sobie prawie nowe buty by wracać z niczym. Miał cel, który musiał wypełnić. Nie zamierzał wracać z pustymi rękami, albo przynajmniej informacjami, które zadowolą jego przełożonych. To co mówił Komtur zakrawało na jakiś głupi żart. A przecież nie od dziś wiadomo że Główny Urząd w Imperium nie słynął z poczucia humoru. Słynął z dokładności i rzetelności. Pieniądze miały się znaleźć. Każdy złoty karl miał być odnaleziony. Trup, nie trup Herr Himmel był dłużnikiem Imperium.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline