Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2015, 16:13   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W przypadku hrabiny Marie de Riquet słowo "salonik" mogło oznaczać tylko jedno - niewielki salon na pierwszym piętrze, gdzie cioteczna babka Raula przyjmowała prywatnych gości. Raul pamiętał to zarówno z ostatniej wizyty, gdy dostąpił zaszczytu bycia zaproszonym... i przez ponad pół godziny musiał siedzieć sztywno, jakby kij połknął. W nagrodę został obdarzony pochwałą w stylu "grzeczny chłopiec". I drugą - "wykapany ojciec, gdy był w jego wieku".
Raul bez wahania ruszył w stronę schodów, prowadzących na pierwsze piętro, gdzie w prawym skrzydle znajdowały się prywatne apartamenty hrabiny.
Desire, która podążała dwa kroki za nim, rozglądała się wokoło, starając zapamiętać każdy szczegół pomieszczeń, które mijali, oraz służby, której wszak w rezydencji nie brakowało. Osoby te, zapewne przez jej towarzysza nie zauważane, stanowiły cel jej spojrzeń i planów na przyszłość. Każdy bowiem wiedział, że są źródłem wszelkich informacji, jakich osoba wiedząca jak je wykorzystać, mogłaby pożądać. Ona zaś aż płonęła z owego pożądania.
Drzwi do saloniku były na wpół otwarte. Fragment pomieszczenia, który służka była w stanie dostrzec, dominował kominek, teraz wygasły i stolik, a na nim waza z kwiatami. Hrabiny jednakże ani widać nie było, ani też słychać. Rudowłose dziewczę, zerknęło na Raula, nie będąc pewna czy lepiej będzie gdy on sam drzwi w pełni otworzy, czy też ona powinna. W zwykłych okolicznościach nawet by się nie zawahała, tu jednak chodziło o Marię de Riquet, damę do której określenie “zwykła” pasowało jak do pastucha “jego wysokość”.
Raul nawet przez ułamek chwili się nie zawahał. Skoro hrabina czekała, to on z kolei nie zamierzał czekać na specjalne zaproszenie.

Hrabina de Riquet siedziała wygodnie w fotelu, zagłębiona w lekturze jakichś papierów. Jako że mimo swego wieku obdarzona była stale wyśmienitym słuchem, zatem przegapić wejścia Raula i towarzyszącej mu Desire nie mogła. Mimo tego nie oderwała wzroku od pism.
- Dzień dobry, ciociu - powiedział Raul, podchodząc do fotela.
Dopiero na dźwięk głosu wnuka, hrabina uniosła spojrzenie znad pism, które przeglądała.
- Nie spieszyłeś się zbytnio - odparła, miast właściwszego w tym momencie powitania, wyciągając w jego stronę dłoń do pocałunku. - I przywiozłeś ze sobą dziewczynę, dobrze - dodała, gdy ceremonia powitania, w jej mniemaniu, dobiegła końca.
Desire ledwie zdążyła dygnąć, nim uwaga hrabiny ponownie skierowała się na Raula. Odczekała, aż ten zajmie miejsce, po czym stanęła obok, nieco z tyłu, tak by być blisko w razie potrzeby, jednak nie rzucać się zbytnio w oczy.
W międzyczasie hrabina odłożyła dokumenty na stoliczek, stojący przy jej fotelu, na którym to poza filiżanką gorącej czekolady, stał także talerzyk z ciasteczkami.
- Cóż zatem na prowincji słychać, mój drogi? - zapytała, sięgając po dzwonek, którego dźwięk niemal natychmiast wypełnił całe pomieszczenie. Z pewnością także dotrzeć musiał poza jego granice gdyż nie minęła chwila, a w drzwiach saloniku stanęła młoda służąca. Desire z niepokojem zauważyła, że jej strój być może uchodził za odpowiedni w Sens czy też na drodze, jednak w tak wystawnym otoczeniu, po raz kolejny, okazał się być nie dość reprezentacyjny.
- Tu jesteś, Claudett, przynieś nam karafkę i coś do zjedzenia dla gości.
Służąca skłoniła się i pospiesznie oddaliła.
- Opowiadaj więc… - uwaga hrabiny ponownie na wnuku się skupiła.
- Przywożę pozdrowienia od babci i rodziców. - Z wyłogów kaftana Raul wyciągnął zwinięte w rulon pisma, które hrabina nie czytając odłożyła na bok. - A u nas, w zasadzie, nic nowego.
Wiedział, że drobiazgi, takie jak plony czy przychówek bydła lub koni, są babce obojętne, zaczął więc opowiadać o sprawach czysto sąsiedzkich - mariaże, konflikty, kto nagle ograniczył wydatki, kto pożyczek nabrał, a kto zaczął szastać pieniędzmi bez opamiętania. Kto dzieci do szkół posłał, a kto do wojska czy gwardii.
Miał również świadomość, ze babka o tym wszystkim wie równie dobrze, jak on, i że to raczej jest swoisty test, a nie chęć pogłębienia wiedzy.
- W drodze spotkaliśmy młodego d'Angersa - zakończył relację. - Prawdopodobnie baron odciął dopływ gotówki. Ale plotki też chodzą, że małżeństwo w grę wchodzi. Z panną Eugenią Bocquel.
- Najwyższa pora by ten chłopiec się ustatkował - skomentowała hrabina. - Przez cały jego pobyt w stolicy nic tylko o pijaństwie, hultajstwie i stale nowych pannach mowa była.
- Zostaw nas teraz samych - słowa te padły pod adresem Claudett, która właśnie w tym momencie zjawiła się z tacą na której stała karafka, trzy kielichy i zimne przekąski.
Desire odprowadziła służącą wzrokiem, zaczekała aż ta drzwi zamknie, po czym, zerknąwszy wpierw na hrabinę by jej zezwolenie zyskać, podążyła jej śladami. Uchylenie drzwi, zerknięcie na korytarz, ponowne ich zamknięcie, skinięcie głową mówiące o tym, że służka faktycznie się oddaliła.
- No, to możemy spokojnie przejść do rzeczy bardziej interesujących - oznajmiła, najwyraźniej zadowolona, Maria.
- Domyślam się, że nie chodzi o plotki z domu, czy też moje ustatkowanie się - powiedział Raul.
Hrabina najwyraźniej uznała iż nie musi na słowa wnuka odpowiadać. Miast tego przeszła do sprawy, która to wymagała pojawienia się następcy rodu w jej posiadłości.
- Za dwa dni spotkasz się z kardynałem - oznajmiła, sięgając po kielich, który Desire zdążyła napełnić. - Ma on dla was zadanie, a że współpraca nasza z Jego Ekscelencją sięga lat parę wstecz, uznałam iż odpowiednie będzie dla przyszłej głowy rodu, by zaczął się przygotowywać do jej kontynuacji.
Raul skinął głową. Co prawda nie spodziewał się, ze sprawa sięga aż tak wysoko, ale nie miał zamiaru zostawiać rodziny w potrzebie.
- Teraz zaś zostawisz nas same - rzekła hrabina gdy chwil parę minęło bez słowa. - Muszę zamienić słów parę z twoją towarzyszką, którymi to ona może nie chcieć dzielić się z twoją osobą.
Starsza dama najwyraźniej uznała iż te wyjaśnienia wystarczyć muszą. Desire niepewne spojrzenie utkwiła w jej osobie, jednak szybko przeniosła je na Raula.
Raul nie zamierzał dyskutować z hrabiną.
- Do zobaczenia zetem przy kolacji, ciociu - powiedział.
Jego ukłon do najbardziej uniżonych nie należał, ale w zasadzie nic nie można mu było zarzucić.
A potem ruszył do swego pokoju. Po drodze miał zamiar posłać kogoś ze służby po coś do jedzenia. Do kolacji pozostał jeszcze ładny kawałek czasu.
 
Kerm jest offline