Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2015, 16:44   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Garet cofnął się o krok.
Widział smoka. Tego samego, co dobrą godzinę wcześniej. I co? I tak nie do końca wierzył własnym oczom, mimo tego, że Rubin go uprzedzała. Jej zresztą też nie bardzo wierzył.
Do tej chwili przynajmniej.
Sądziłby, że to iluzja, ale iluzje to miały do siebie, że nie łamały krzaków i nie zostawiały odcisków łap. Odcisków, które można było dotknąć i zmierzyć.
Cóż... życie potrafiło sprawiać różne niespodzianki, a ta należała do wywołujących mieszane uczucia.
Zaskoczenie... Niepokój... Złość...
Tylko radości jakoś nie odczuwał, chociaż powinien, skoro przeżył spotkanie, jakie się nie trafiało ludziom od wieków.
Przeżył - to chyba było słowo, ma które należało położyć nacisk.
Nie zamienił się w stosik popiołu, nie został przemielony przez potężne zębiska, ani też zmiażdżony wielką łapą, nijak nie przypominającą rąk czy nóg Rubin.
- Więc jesteś smokiem - powiedział z odrobiną zadumy w głosie.
W zasadzie powinien był jej teraz wygarnąć, co myśli o głupich zabawach w straszenie, ale...
I nie chodziło wcale o to, że smok był dużo, dużo większy od niego, a zły smok, to, no, zły smok...
Rubin uważnie obserwowała każdy ruch człowieka, zmianę w wyrazie jego oczu, w spojrzeniu, w rytmie serca. Wiedziała doskonale, iż nie ma się co spodziewać pozytywnych reakcji. Przynajmniej jednak nie wyjął miecza i nie postanowił rzucić się z nim na nią, a to już było więcej niźli mogła sobie życzyć. Więcej niż to, na co zasłużyła.
~ Jestem ~ zgodziła się z nim, starając się by jej myśl niosła ze sobą uspokajającą nutę. ~ Nie zamierzam jednak cię atakować, Garecie. Masz na to moje słowo, które obowiązywać będzie do chwili, gdy postanowisz sam sięgnąć po ostrze. ~ Uznała iż jasne postawienie sprawy będzie znacznie lepsze niż łagodne słówka i puste obietnice.
- A po co miałbym to robić? - spytał Garet. - Głowa smoka nad kominkiem? Bez żartów. To zdecydowanie nie te czasy. A jeśli jesteś faktycznie ostatnim smokiem, to pewnie miałbym wyrzuty sumienia do końca życia.
- Smok w klatce również nie jest mi do szczęścia potrzebny - dodał szybko. - Nie mówiąc już nawet o tym, że pamiętam, ile jesz - dorzucił żartem.
Parsknięcie wzbudziło obłoki dymu, które wydobyły się z jej nozdrzy. Trzeba było przyznać iż nie brakowało mu odwagi. Korzystając więc z owej chwili swobody, podeszła nieco bliżej i obniżając łeb, zbliżyła go do Gareta, tak by odległość ich dzieląca nie była większa niż długość ręki.
- To miłe, że nie spłoszyłaś znów koni - powiedział. - Nie dziwię się, że nie przepadają za tobą psy ani koty.
~ Wyczuwają drapieżnika ~ zgodziła się z nim. ~ I nie masz za co dziękować. Dość się już najadły strachu przeze mnie...
Poprzednio o tym nie pomyślałaś, przemknęło przez głowę Gareta.
- I co robimy dalej? - spytał Garet.
Smoczyca, która zastanawiała się nad tym już od czasu jakiegoś, uniosła swój łeb nieco wyżej, tak by jej oczy spoczęły na tej samej linii, co wzrok Gareta.
~ Możemy dalej podróżować, jak gdyby nic się nie stało. Mogę też odejść, zostawić cię w spokoju. Wybór pozostawiam tobie.
- Razem? Tak - spojrzał na smoka, a raczej smoczycę - czy też w postaci mniej rzucającej się w oczy?
Nie da się ukryć, że Rubin jako kobieta też się rzucała w oczy, ale jednak trochę mniej Rubin-smok.
~ Zmiana formy nie zabiera mi wiele czasu. Dniem mogę towarzyszyć ci jako kobieta, nocą ochraniać w mej prawdziwej formie. Sen nie jest mi potrzebny… Mogę także przyspieszyć naszą podróż, jeżeli odważysz się spróbować ~ dodała z wyzwaniem, które zalało umysł Gareta.
- Czego spróbować?
~ Polecieć ~ odparła ze śmiechem.
- A czy kiedyś tego próbowałaś? Nieść człowieka na swoim grzbiecie?
Garet nie miał problemów z wyobrażeniem sobie tej sytuacji - leci na grzbiecie Rubin, a tu nagle smoczyca zauważa gdzieś w dole jakiś smakowity kąsek, nurkuje... A on, pechowy jeździec smoka, zsuwa się z grzbietu i leci... coraz niżej i niżej, aż kończy jako mokra plama na ziemi, którą nieopatrznie opuścił.
~ Raz ~ przyznała się Rubin. ~ Był młodym rycerzem, odważnym i szczerego serca. Został później królem, było to jednak wieki temu.
- Czyli nie zleciał? - upewnił się Garet. - Pamiętasz jego imię?
~ Iliad Smocze Serce zwanym. I nie, nie spadł ~ wyjaśniła. ~ Inaczej nigdy królem by nie został i Rune nie wybudował.
Iliad? Iliad był postacią na wpół mityczną i wielu uważało, że nigdy nie istniał, że jego życiorys to mieszanka życiorysów kilku osób, nawet nie żyjących w tym samym czasie.
- Skoro on spróbował... - powiedział Garet - ...to i ja mogę. Ale musiałbym zadbać o konie - dodał. Wszak nie mógł zostawić swojego wierzchowca w lesie.
~ Zatem idź i zrób co musisz, ja poczekam tutaj ~ co mówiąc zległa na trawie, łeb opierając na przednich łapach.
- Na ile dni planujesz naszą wycieczkę? - spytał Garet.
~ Wrócimy wraz ze wschodem słońca ~ oznajmiła mu Rubin. ~ No, chyba że będziesz chciał zostać dłużej ~ dodała wesoło.
- Zaraz wracam - zapewnił ją Garet.

No i zbyt wiele się nie pomylił - podsypanie owsa koniom, zaniesienie prowiantu do chaty... Po zasypaniu ogniska i zabraniu łuku ruszył na spotkanie przygody.
- Jestem - powiedział, gdy znalazł się na małej polance, gdzie czekała na niego Rubin.
 
Kerm jest offline