Garag dokładnie przyjrzał się mężczyźnie. Wnet doszedł do wniosku, że jego umiejętności i wiedza na nic się tu nie przydadzą. Brodaty chudzielec był fizycznie zdrowy, na szaleństwo zaś nic nie można było poradzić. A że nikt nie chciał skrócić mąk nieszczęśnika, trzeba było go zostawić i ruszyć w drogę.
Stojący w centrum kręgów kurhan przyciągnął uwagę Solo. Może nie tyle kurhan, co wizja skarbów, które zwykle kryły się w takim miejscu.
Cóż z tego... Najwyraźniej Solo była za mało przekonująca. Nikt nie zainteresował się zbadaniem kurhanu, więc Solo z żalem zrezygnowała z tego pomysłu.
Zrezygnowała również z wejścia na wysokie wzgórze i postanowiła wspomniane wzgórze obejść wraz z Baylofem. A ten ostatni doszedł do jednego wniosku - po co wchodzić ma górę, skoro niedługo trzeba będzie z niej zejść... Nie mówiąc już o tym, że był zmęczony po wędrówce przez powalony przez huragan las.
Pozostała trójka postanowiła spojrzeć na świat z góry.
Wzgórze było wysokie, ale jego zbocze (przynajmniej to, po którym się wspinali) było niezbyt strome. Wędrówka była więc nie tyle męcząca, co czasochłonna.
W końcu jednak znaleźli się na szczycie.
Kiedyś, przed wiekami, stał tu jakiś budynek. Być może strażnica. A może obserwatorium astrologa lub wieża jakiegoś maga? W tej chwili trudno było to jednoznacznie określić, bowiem po budowli pozostały kwadratowe fundamenty, nieco porozrzucanych tu i tam, obrośniętych zielskiem głazów, oraz przewrócony pokaźnych rozmiarów kamienny postument. Kiedyś ozdobiony był jakimiś rzeźbami, ale obecnie trudno było ocenić, czy były to rośliny, zwierzęta, czy ludzie. A może jakieś napisy?
Jednak nie po to się tu wspięli, by oglądać zniszczoną przez czas budowlę.
Na północy widać było kolejny las, a za nim, na horyzoncie, sięgające nieba góry. Tam, skąd przyszli, za zniszczonym przez huragan lasem, rozciągała się równina.
Zdecydowanie najciekawsze było to, co znajdowało się o wiele bliżej. Jakieś dwa kilometry od miejsca, gdzie wzgórze przechodziło w równinę, toczyła swe wody dość szeroka rzeka, a nad nią rozłożyło się niewielkie miasteczko.
W jego stronę, klucząc między krzewami i drzewami, porastającymi zbocze i podnóże wzgórza, podążały dwa niewielkie punkciki - Solo i Baylof.
Ta dwójka akurat miała nieco szczęścia, wędrowcy bowiem trafili na ślady starej drogi, okrążającej częściowo wzgórze.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-10-2015 o 09:57.
|