Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2015, 12:25   #14
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Proszę za mną. - Lokaj skłonił się nisko przed Raulem. Gdy ten ostatni skinął głową, na znak potwierdzenia, lokaj ruszył przodem, całkiem słusznie uważając, że bez jego pomocy wicehrabia nieprędko trafiłby do przydzielonej sobie komnaty.

Piętro wyżej, inne skrzydło, widok na ogród. I miejsca tyle, że można by pograć w piłkę.
- O której będzie kolacja? - Raul zwrócił się do służącego, który stał w progu nieruchomy niczym posąg.
- Pani hrabina każe podawać do stołu o ósmej.
Do ósmej zostało dużo czasu, a Raul z chęcią przegryzłby coś po podróży. Nie były to jednak czasy, gdy jako mały smyk mógł się przemykać do kuchni i liczyć na to, że kucharka poczęstuje go jakimś smakołykiem.
- Przynieś mi coś z kuchni - polecił.
Gdy za lokajem zamknęły się drzwi, Raul rozejrzał się po swej nowej kwaterze.
Pod ścianą, niedaleko wejścia, stały jego bagaże, dziwnie kontrastujące z bogatym wyposażeniem komnaty.
Wyposażeniem, które ze swobodą mogłoby zadowolić nawet królewskie gusta. Łoże zajmowało znaczną część pomieszczenia. Szerokie, o ozdobnych kolumnach i równie zdobnym baldachimie. Miękki dywan sprawiał iż spacerowanie po pokoju stawało się wręcz grzechu pełną przyjemnością. Kominek, wygasły co prawda, dodawał uroku i ciepła. Okno było wysokie, na wpół przysłonięte zasłonami, dopasowanymi tak, by współgrać z baldachimem łoża. Pod jedną ze ścian znajdowało się biurko, zaś na środku drugiej pyszniły się drzwi. Była także szafa, duża, mogąca pomieścić znacznie więcej niż Raul zabrał ze sobą z domu. Nie brakowało także toaletki, szezlongu, małego stolika i dwóch foteli stojących po jego przeciwnych stronach. Jednym słowem - w pokoju było wszystko czego można było sobie zażyczyć,a nawet więcej. Każdy zaś przedmiot aż ociekał przepychem i bogactwem, z którego wszak hrabina słynęła.
Kolejną rzeczą, z której była znana, była służba. Nie minęła bowiem chwila, a na stoliku pojawiła się taca z karafką wina, kielichem i zimnymi przekąskami w skład których wchodziła szynka, sery, a także świeże owoce. Wszystko zaś najlepszego rodzaju, kuszące zmysły, zapraszające, zmuszające wręcz do tego by usiąść i poddać się rozkoszy podniebienia.
- Gdyby pan hrabia czegoś potrzebował, proszę zadzwonić. - Służąca, która przyniosła tacę (wszak jej noszenie było poniżej godności lokaja), dygnęła przy drzwiach, po czym zniknęła tak cicho, że mogłaby konkurować z duchami.
Raul, miast zabrać się od razu za jedzenie, podszedł do szafy i otworzył drzwi.
Tak jak się spodziewał - hrabina Marie zadbała o swego ciotecznego wnuka i szafa pełna była strojów wszelakich, nadających się na różne uroczystości, wyjścia codzienne, a nawet na przemykanie się ciemną nocą przez ciemne zaułki. Raul był pewien, że chociaż nie spotkał się z krawcem, który szył te ubrania, to każdy strój będzie pasować na niego idealnie. Nie na darmo obie starsze panie prowadziły systematycznie korespondencję.
Raul zajrzał za drzwi, które, jak się okazało, prowadziły do drugiego, nieco skromniej wyposażonego, pokoju, po czym obszedł całą komnatę, bacznie przyglądając się oczom wszystkich portretów, tudzież różnym elementom bogato zdobionej boazerii.
Jego wiara w możliwość zachowania prywatności w rezydencji hrabiny de Riquet była równa zero.
Co prawda nie miał zamiaru prowadzić się niemoralnie, przynajmniej w tej komnacie, ale raczej chodziło o wszystkie słowa, jakie mogą paść z ust jego lub Desire.
Całkiem jakby myślami wywołał dziewczynę, bo ledwo jej imię przemknęło mu przez głowę, wspomniane dziewczę stanęło w drzwiach sąsiedniej komnaty, z miną daleką od tego, co ogólnie zwykło się nazywać "szczęśliwa".

- Co się stało? - spytał cicho.
 
Kerm jest offline