Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2015, 17:24   #167
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Elf rozłożył mapę na czystym stole podczas wczesnego śniadania, jakie jadł w towarzystwie Przepatrywacza.

- Wspomniałeś coś o mulnikach dla których miałeś pracować. Pokaż mi waszą potencjalną trasę na mapie. I przypomnij gdzie i kiedy miało odbyć się wasze spotkanie. Może uda się nam przy okazji innych zajęć rozwiązać zagadkę ich zniknięcia.- zasugerował czarodziej zwiadowcy.

Oleg podrapał się po głowie, patrząc raz na mapę, raz na Morlanala. Wziął głęboki wdech, posłał niepewny uśmiech elfowi i odsunął ręką pergamin kartografa.

- Nie potrafię czytać map. Wyjaśnię ci to na swój sposób - powiedział Przepatrywacz i rozpoczął opowieść.

Zadaniem Przepatrywacza miało być przeprowadzenie mulników z baronii Schrötera wzdłuż rzeki Starnek i następnie wschodnim traktem do Mirstadt. Droga na wschód od zawsze była mniej uczęszczana i bardziej niebezpieczna, ale podjęcie takiego ryzyka było opłacalne. Karawana miała podróżować z Wallerfangen Szlakiem Kypryjskim przez księstwa Burkesburg i Moslac. Osiemdziesiąt mułów, dwudziestu najemników pod rozkazami oficera i dwóch sierżantów, najróżniejsze dobra. Oleg podejrzewa, że skoro poszukiwacze przygód widzieli na północy hobgobliny, mulników już dawno spotkała rozwlekła i niesamowicie bolesna śmierć.

Elf pokiwał głową, zgadzając się z obawami Olega.

- Najpewniej nie żyją. Może komuś udało się uciec i z czasem dotrze do baronii. Nie mamy jednak możliwości prowadzenia ich poszukiwań.

- Nie jest to pewnie pierwsza i ostatnia karawana - powiedział ciężko Oleg. - Gdyby Brovska, Moslac i Schröter ze sobą współpracowali, władcy mogliby zorganizować wypad zbrojny na hobgobliny - Przepatrywacz zaczął głośno myśleć.

- Dawniej stąd na zachód był szlak do zbieraniny księstw, nazywano je zbiorczo Gorączką Złota - Morlanal zdążył zauważyć, że Przepatrywacz przez szlak rozumiał każdą trasę pomyślnej wędrówki przynajmniej jednej karawany mulników, nawet jeśli była droga mniej rozpoznawalna od ścieżki wydeptanej w poszyciu. - Płytkie złoża wyczerpały się w ciągu roku, a chciwi władcy nie dość, że zażarcie walczyli między sobą o każdą bryłkę cennego kruszcu, to jeszcze musieli uporać się z wędrowną bandą ogrów - opowiadał Kislevita ku zdumieniu Morlanala, który nie spodziewał się po swoim podwładnym takiego doświadczenia. - Doszły mnie także słuchy o zdziczałych karłach - ludojadach, choć włożyłbym takie opowieści między bajki.


- Teraz pozostały tam tylko szkielety budowli, a samotny wiatr jęczy w szybach opuszczonych kopalni. Zastanawiam się, czy nie dałoby się przez te terytoria poprowadzić drugiego szlaku, choć nie wiem, czy to w ogóle miałoby sens. Karawany musiałyby podróżować przez te zalesione wzgórza... Jak je nazywacie w reikspielu? Steigerwald? Nie daję wiary plotkom, ale to, co opowiadano o tym lesie, brzmiało bardziej niż strasznie.


- Moi towarzysze stracili tam przyjaciół. Kilku z tego co zdążyłem się zorientować, więc ten las najpewniej jest jeszcze niebezpieczniejszy niż ten na północ od nas. Mówili o zwierzoludziach i okrutnych mutantach. Cieszy mnie twój sposób myślenia… - elf uśmiechnął się szczerze do Olega - bo jest zbliżony do mojego. Chciałbym pomóc tej okolicy się rozwinąć. Wiem, że w Księstwach wiele rzeczy jest ulotnych niczym piasek na wietrze. Jeśli jednak się nie próbuje to sukces sam nie przyjdzie. Księstwa to okrutne miejsce, dzikie i niebezpiecznie. Chciałbym - tu na chwilę się zawahał - chciałbym tu nieść światło i nadzieję. Tym wszystkim ludziom, których los rzucił tutaj. Tylko wtedy posiadanie mocy jaką mam ma sens. To o czym mówisz - szlaki, handel- to podstawa dobrobytu dla każdego. Lepsze życie... Do tego jednak trzeba oczyścić teren z różnych plugastw w ludzkiej i nieludzkiej skórze. By to osiągnąć potrzebna jest z kolei władza. W Księstwach niesie ją przemoc, intryga podstęp i ostrze sztyletu. Nie jest to moja droga. Nie chce odbierać nikomu niczego, chyba że byłby okrutnikiem. Potrzebuje znaleźć miejsce by założyć domenę. Zdobyć teren, który da nam zyski i złoto. Wtedy będzie można myśleć dalej. Dojdę do wszystkiego powoli. Sądzę, że przekonam do założenia księstwa kompanów. Liczę na twoją pomoc. Na początek potrzeba nam miejsca na siedzibę i terenu który dałbym nam zysk. Słyszałem o złożach żelaza i węgla w górach. Brzmi jak dobry początek. Problem to zdobyć środki na rozpoczęcie tego przedsięwzięcia - nachmurzył się czarodziej.

- Podobno o wiele trudniej jest siedzieć na tronie, niż go zdobywać - skwitował Kislevita. - Dla mnie najważniejszym jest móc jechać tak, jak mężczyzna został do tego stworzony. Jeździć i smakować Starego Świata. U mojego boku miecz, a przede mną bogowie tylko wiedzą co, no i może jakaś wiejska dziewucha albo tawerniana dziwka, która ogrzałaby mi łóżko. Obyś kiedyś sam za tym nie zatęsknił, kiedy będziesz liczył miedziaki w siedlisku żmij.

- Na jedną i drugą rzecz mam mnóstwo czasu - uśmiechnął się do kompana Morlanal, gdy ten zakończył rzeczową rozmowę i zaczął wymieniać swoje pragnienia. Liczył na jakieś pomysły Olega, które mógłby dodać do swoich.
 
Icarius jest offline